In air

32 1 0
                                    

Ogólnie to zaczynam od małego skip time'a, ponieważ nie chciałabym przynudzać za bardzo przygotowaniami na lot samolotem. A ja już nie przedłużam i miłego czytania 🥰

Minęły jakieś 4 godziny od ostatniego momentu, o którym wspominałam. Czyli w sumie coś około 17:00. Maya była już spakowana, czego można było się po niej spodziewać. Ja dopakowywałam jeszcze kilka kosmetyków do swojej kosmetyczki. Były to obowiązkowe przedmioty, ponieważ zazwyczaj używałam ich, aby zakryć najrozmaitsze niedoskonałości.
- Maeve, ubieraj się. - Usłyszałam głos siostry. Wrzuciłam ostatni kosmetyk, zapięłam kosmetyczkę i położyłam ją w małej przegródce w swojej walizce. Uwielbiałam się w nią pakować, zawsze przypominała mi podróże z mamą i tatą. Pociągnęłam walizkę za sobą, do korytarza. Naprawdę, była bardzo ciężka, a przecież nie pakowałem jakichś zbędnych rzeczy.. Założyłam swoje czarne trampki, które były najlepszą opcją na długą podróż. Ubrałam jeszcze tylko czapkę z z daszkiem oraz kamizelkę. Tego dnia było dosyć wietrznie. Chwile potem wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy do wyjścia z budynku.

Gdy weszłyśmy na podziemny parking, niebieskooka przystanęła przy samochodzie, ja otworzyłam bagażnik i moim oczom ukazała się prześliczna deska surfingowa. Była naprawdę śliczna, cała w kwiatach plumerii i pastelowych kolorach. Popatrzyłam na siostrę, byłam jej bardzo wdzięczna za prezent, jaki mi sprawiła.
- Dziękuje! - Uścisnęłam Mayę tak mocno, jak tylko się dało. Byłam przeszczęśliwa, w końcu będę miała nową deskę do surfingowania.
- Nie ma za co, kochana. Wiem, jakie to dla Ciebie ważne. - Siostra odwzajemniła uścisk. Poczułam jej delikatne, owocowe perfumy. Zapewne kupiła je w jednym z droższych drogerii.
Dobra, starczy tego. Odeszłam. Lekko się speszyłam, a siostra uśmiechnęła się tylko do mnie. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Już czułam ten vibe wakacji.

= Skip time =

Właśnie dojechałyśmy na lotnisko. Serce mocniej mi zabiło na widok tych wszystkich ludzi. Nie skupiłam się w ogóle na tym, że niebieskooka zdążyła już wysiąść z samochodu. Wyszłam pośpiesznie za nią i złapałam za walizkę. Pociągnęłam ją za sobą w kierunku wejścia do budynku. Lotnisko było gigantyczne. Mimo, że wiele razy leciałam już samolotem to jednak bałam się, że mogłabym się tutaj zgubić.
Na początku musiałyśmy sprawdzić na tablicy odlotów numer stanowiska check-in dla swojego lotu, oraz bagażu. Maya nadała bagaż przy odpowiednim stanowisku, a potem udaliśmy się do stanowiska kontroli bezpieczeństwa. Zawsze, gdy ochroniarz sprawdzał, czy przypadkiem czegoś nie „przemycam", przechodził po mnie dreszcz. Gdy prawie wszystko miałyśmy już za sobą, nasze bagaże wyłożyłyśmy na taśmie do skanowania. Kilka minut potem skierowałyśmy się w stronę wielkiego okna, przez które było widać wszystkie samoloty. Były naprawdę wielkie, szczególnie, te które miały odloty na kilkanaście godzin. Usiadłam obok Mayi, na plastikowym krzesełku.
- Stresujesz się? - Odezwała się niebieskooka, z ociupinką troski w głosie.
- Trochę, ale nic nie szkodzi. Przyzwyczaiłam się do tego. - Odpowiedziałam, lekko uśmiechnąć się.
- Pewnie nie możesz się doczekać, kiedy będziemy na miejscu.
- Tak, chciałabym wziąć już ze sobą deskę i posurfingować! - Wykrzyknęłam, jednak widząc reakcje ludzi, położyłam dłonie na ustach. Ups...
Maya zaśmiała się lekko.
Została nam jeszcze godzina do odlotu. Pamiętam, że w tym czasie zawsze potwornie się nudziłam. Ale jest plus, ponieważ w tym roku otworzyli nowe drogerie. Zatrzymałam się wzrokiem na reklamie Douglasa. Oczy mi się zaświeciły.
- Maya, mogłabym zajrzeć do sklepu? - Wskazałam na drogerię. Siostra kiwnęła głową, a ja skierowałam się w stronę drzwi wejściowych.
Gdy weszłam, lekko rozbolały mnie oczy od jaskrawego, sztucznego światła. Stanęłam na przeciwko jednego z kilku lustr i wyjęłam komórkę z fioletowej nerki. Włączyłam instagrama i zrobiłam sobie zdjęcie, które potem opublikowałam. O dziwo, wyszłam całkiem ładnie. W międzyczasie spojrzałam na godzinę. 19:50.. Już trochę późno. Tego samego momentu popatrzyłam na wielkie okno a potem - na siostrę. W zasadzie nie na siostrę, ale na puste siedzenia. Spanikowałam. Maya poszła beze mnie? O mało nie dostałam zawału serca. Nie cierpiałam takich sytuacji. Wybiegłam szybko z Douglas'a
i spojrzałam na samolot. Wszyscy ludzie wchodzili na pokład! Nie ma mojego bagażu, może Maya go zabrała. Pobiegłam w stronę wejścia, po czym od razu skierowałam się do stewardesy z zapytaniem o lot. Hawaje! Czyli dobrze trafiłam. Ale gdzie siostra? Prawdopodobnie weszła już do samolotu. Wbiegłam w „korytarz" (Nie wiem, jak to się nazywa, przepraszam xD) samolotowy (XDD) i zaczęłam się rozglądać. Maya! Pobiegłam do siostry.

Lovely SurfingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz