Soon on the island

39 3 0
                                    

-Maya! - Pobiegłam do siostry. Zobaczyłam, że znalazła już sobie miejsce na pokładzie. Ale czemu na mnie nie poczekała? 

- Przepraszam, ale nie mogłam nigdzie Cię znaleźć, a zostało już tylko 10 minut do odlotu. - Dziewczyna powiedziała to, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Wzruszyłam tylko ramionami i usiadłam obok niej, przy oknie. Ze swojej torby podręcznej wyciągnęłam kocyk oraz poduszkę. Gdy ułożyłam się wygodnie w fotelu, zabrałam się za przeglądanie sociali. Przypomniało mi się, że miałam pisać do Lucas'a. Weszłam na prywatny czat z chłopakiem i napisałam.

- [ Cześć! Siedzę już w samolocie. Co robisz? ] - Napisałam pierwszą wiadomość. Lucas odpisał mi po 30 sekundach. 

- [ Hej, Maeve. To super. Aktualnie siedzę na czacie grupowym o surfingu i patrzę, o co jest ta cała drama. ] - Zdziwiła mnie ta wiadomość. Jaka znowu drama? I jakim cudem jasnowłosy znalazł się na grupie o tej tematyce? Weszłam na czat grupowy i przeczytałam wszystkie wiadomości, po kolei.

Noah Wilson? Wypadek? O co chodzi.. Po małej analizie, postanowiłam się odezwać. - [ Hej! Kim jest Noah? ] - Zapytałam. Może to jakiś nowy uczeń w naszej szkole.. Jedna z osób odpisała mi. 

- [ Jak to nie wiesz? Najsłynniejszy surfer! ] - Przecież ja go nie znam... Postanowiłam się troszkę doinformować. W wyszukiwarce wpisałam "Kim jest Noah Wilson?", po czym wyskoczyło mi bardzo dużo informacji na temat surfera. I kolejny wypadek, który spowodował. Dziwne, ale jakoś nie byłam zbytnio zainteresowana tematem mimo, że lubiłam czytać takie ciekawostki. Odłożyłam telefon na stolik i oparłam głowę o poduszkę. Wpatrywałam się w piękne, niebieskie niebo. Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy wystartowaliśmy. Chwilę potem usłyszałam spokojny głos stewardesy z zapytaniem, czy niczego nie potrzebujemy. Maya poprosiła o wodę oraz sok pomarańczowy. Zamówiła nam także danie obiadowe mimo, że powinnyśmy jeść już kolacje. Stewardesa uśmiechnęła się do nas ciepło i odeszła w przeciwnym kierunku. Cały czas słyszałam pobrzękiwanie mojego telefonu. To pewnie przez tą całą sytuacje, która się wydarzyła. Wyciszyłam komórkę i zamknęłam oczy. Byłam strasznie zmęczona, co było dosyć dziwne w tych okolicznościach. Zasnęłam.


Obudziłam się, kiedy poczułam chwilowe trzęsienie się samolotu. Na ogół lot przebiegł całkiem spokojnie i bezproblemowo. Chwilowo spanikowałam, ale to tylko lądowanie. Strasznie zaczęły boleć mnie uszy. Przez małe głośniczki po raz kolejny usłyszałam głos jednej ze stewardess, która powiadamiała pasażerów o przygotowaniu się na wyjście z pokładu samolotu. Założyłam trampki, które jeszcze kilkanaście godzin temu zdjęłam, aby wygodnie ułożyć się na fotelu, na którym siedziałam. Maya zrobiła to samo. Kiedy byliśmy już na ziemi, na znak odpięłam pasy i stanęłam na wąskim korytarzyku. Zaczęłam się rozciągać i ziewać, mimo, że nie było to jakoś bardzo kulturalne z mojej strony wobec innych ludzi. Niebieskooka poklepała mnie po ramieniu, na co odruchu wzdrygnęłam się. Zaczęła wyciągać mój, i swój bagaż, po czym podała mi je. Musiałam skierować się w stronę wyjścia z samolotu. Stewardessa pożegnała nas swoim przyjaznym uśmiechem, a kiedy byłyśmy już w budynku lotniska, stanęłam przy wielkiej szybie, wgapiając się w piękne Hawajskie dżungle. Siostra chwilowo odciągnęła mnie od widoku mówiąc, że spóźnimy się na "taksówkę". 


Hejka! Ogólnie to przepraszam, że rozdział 5 taki krótki, ale jest już 23:00, i muszę już spadać. Też przepraszam za zmianę czcionki, ale tym razem pisałam rozdział na komputerze i jakoś tak wyszło. Miłej nocy/dnia/wieczoru! ^^

Lovely SurfingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz