1 ~ powstrzymanie

242 20 37
                                    

Remus miał dyżur na wyższych piętrach Hogwartu. Jego zadaniem jako prefekta było upewnić się, że wszyscy pilnują ciszy nocnej i nikt nie włóczy się po korytarzach. Rutynowy obowiązek, który wykonuje od piątego roku, trzy razy w tygodniu.

Dwa lata doświadczenia sprawiły, że doszedł do wprawy. Wcześniej zazwyczaj używał mapy huncwotów, żeby szybko wyłapać wszystkie dzieciaki, które nie są w łóżkach. Jednak od czasu incydentu ze Snapem nie dotknął tego, nadal miał obawy przed wszystkim co huncwockie.

Mógł jednak polegać na wyostrzonych zmysłach, które wieczorami i nocą działały najlepiej. Gdy tylko coś usłyszał, natychmiast szedł w kierunku tego dźwięku. Trochę jak echolokacja, ale nie do końca.

Syriusz często porównywał wilkołacze umiejętności Remusa do super mocy bohaterów z mugolskich komiksów i dał mu nadzieję, że nie jest potworem za którego uważa go większość czarodziejskiego świata. Oczywiście później to odebrał w najgorszy możliwy sposób.

Remus miał dość ciągle powracającego tematu "The prank" w jego głowie. Przecież już wybaczył Syriuszowi to co zrobił, oczywiście na tyle ile był w stanie. Nie mógł o tym zapomnieć, chociaż bardzo by chciał. Pragnął nie pamiętać o tym co się stało. Chciał, żeby wszystko było jak dawniej.

Teraz było zupełnie inaczej. Relacje z Jamesem i Peterem wróciły do normy, a w zasadzie za bardzo się nie zmieniły nawet przez chwilę. Problem był jednak z Syriuszem. Patrzenie na niego jak na wroga było najtrudniejszą rzeczą w jego życiu.

Ponad miesiące bez Syriusza były prawdziwym koszmarem. Wakacje jakoś minęły, ale najgorszy był koniec szóstego roku. Nie odzywał się do niego, a gdy musiał to mówił szorstkim głosem i używał "Black" za każdym razem. Unikał go jak tylko mógł, posyłał chłodne spojrzenia i udawał, że Syriusz Black nie istnieje.

Pierwszy raz normalnie z nim rozmawiał pierwszego września w pociągu do Hogwartu. Wieczorem tego samego dnia Lupin go wysłuchał i przyjął jego przeprosiny. Później cała atmosfera zaczęła się coraz bardziej poprawiać, ale nadal to nie było to samo.

Remus tęsknił za czasami, kiedy on i Syriusz byli razem. Kiedy mogli sobie nawzajem zaufać w każdej możliwej płaszczyźnie.
Kiedy byli tak blisko, że bliżej się nie dało. Tęsknił za jego dotykiem, smakiem jego ust, tym uwodzicielskim tonem. Brakowało mu nawet tego jak Syriusz mówił niegrzeczne rzeczy po francusku.

Teraz nawet gdy nie byli już razem, przystojny buntownik o długich czarnych włosach nadal panował nad jego umysłem, sprawiając że wilkołak nie był w stanie przestać o nim myśleć. Wspomnienia ze wspólnych dni, wieczorów i nocy czały czas krążyły mu po głowie.

W pewnym momencie jedna bardzo intensywna myśl zakryła wszystkie pozostałe. To była taka bardzo wyraźna myśl odbijająca się echem w jego uszach i sprawiając że czuł ciarki jakby prąd przepływał przez jego ciało.

Z każdą kolejną minutą zaczęło do niego dochodzić, że to wcale nie była zwykła myśl. To było przeczucie. Jedna z wilkołaczych zdolności, którą Syriusz porównywał do jakiejś supermocy pajęczego bohatera z mugolskich komiksów. Przeczucie dotyczyło Syriusza i Remus czuł że jest ono bardzo złe.

Starał się przestać o tym myśleć i skupił się na swoich obowiązkach. Pogonił dwóch puchonów z czwartego roku, strasząc ich odjęciem punktów. Na szczęście chłopcy nie dyskutowali z nim i poszli posłusznie w stronę swojego dormitorium. Później złapał jeszcze kilku uczniów, ale na szczęście żaden z nich nie był że Slytherinu, więc poszło bezproblemowo.

Reszta patrolu zdawała się być spokojna i bezproblemowa. Wilkołak już miał nadzieję, że nic więcej się nie wydarzy i będzie mógł wrócić do swojego miękkiego, wygodnego łóżka i trochę się wyspać. Jednak nadzieję mogą spłonąć w żywym ogniu, szybciej niż się pojawiły.

Syriusz nie! | Wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz