Pov Pablo
Rano obudziły mnie krzyki popatrzyłam na zegarek 6 standard matka drze się na ojca że za dużo wypił..
Zwlekałem się z łózka i poszedłem się ubrać. Gdy to uczyniłem spakowałem torbę treningową dziś jest mój pierwszy dzień w seniorskiej Barcelonie. Poszedłem w stronę schodów usłyszałem trzask szkła i krzyk mamy chciałem pobiec jej pomóc ale autora mnie zatrzyma i pociągnęła za bluzę od kaptura..
Wciągneła mnie do swojego pokoju
- Oszalałeś? Pierwszy dzień w seniorach a ty pokazałbyś się z podbitym okiem. Pablo myśl! - wysyczała szepcąc by ojciec jej nie usłyszał
- Nie wiadomo co on zrobi z mamą aurora! - powiedziałem przez zęby
- Trening masz o 9 masz siedzieć teraz cicho. Wiesz dobrze że mama nie chce by ci coś się stało.
- Ale
- Żadnych ale Pablo. - powiedziała stanowczo a z dołu było słychać krzyki
I tak siedzieliśmy puki nie zastała cisza... Zbyt długa cisza... Bałem się że ten debili coś zrobił mamie...
Usłyszałem jak ojciec wchodzi na górę. Aurora szybko wepchneła pod łóżko moja torbę i kazała mi się położyć na łóżku szybko wskoczyła do mnie i przykryła nas kołdrą. W oczach gromadziły mi się łzy zamknąłem je żeby nie zobaczyła że płacze ona zaczęła gładzić mnie po plecach to była tak kojące. Usłyszałem otwieranie się drzwi. Aurora mnie mocniej do siebie przytuliła i choć miałem zamknięte oczy mogłem się założyć że ona też swoje zamknęła. Ojciec krążył po pokoju i a potem stanął nad łóżkiem i chwilę na nas patrzył ale w końcu wyszedł. Nasuchiwalem kroków schodził na dół. Po kilku minutach wstaliśmy z łóżka popatrzyłam na godzinę 7⁴⁸. Wziąłem torbę i szybko zszedłem na dół mówiąc ojcu żeby nie był jeszcze bardziej zły. Szybko opuściłem ten przeklęty dom. Udałem się w stronę camp nou. Gdy doszedłem na stadion była 8²⁷. Poszedłem się przerać i jak najszybciej udałem się w stronę boiska. Wziąłem piłkę i zacząłem ćwiczyć. Nawet nie zauważyłem jak piłkarze zaczynają się schodzić.
- Łał młody nieźle - usłyszałem głos. Dopiero teraz zorientowałem się że ktoś oprócz mnie jest na boisku...
- Dziękuję... - powiedziałem cicho.
Po chwili przyszedł Xavi.
- Chłopaki to jest Pablo Martín Páez Gavira w skrócie Gavi. Będzie od dziś z wami trenował. Wcześniej grał w juniorach ale postanowiłem że to już czas by zaczął grać z wami. Gavi ma 16 lat i jest bardzo utalentowany. Mam nadzieję że go dobrze przyjm... Gavi podejdź tu - nakazał Xavi więc tak zrobiłem
Kucnął przedemną
- Łobuzie ile razy ci trzeba mówić żebyś wiązał buty. - powiedział wiązać
- Nie przeszkadzają mi rozwiązane
Starszy tylko westchnął i skończył wiązać a na koniec poczochrał mi włosy. Typowy Xavi
- na czy to ja a no tak mam nadzieję że go dobrze przyjmujecie chłopaki.
- Jasne - odpowiedzieli wszyscy na raz
Zaczął się trening minął mi bardzo szybko. W szatni poczekałem aż wszyscy się przebiorą i dopiero gdy wyszli przebrałem się sam. Nie chciałem by zobaczyli moje rany po cięciu. Szybko się uwinołem i wyszedłem z szatni. Wpadłem na kogoś
- Przepraszam... - powiedziałem cicho
- Nic się nie stało młody - usłyszałem głos lewego - powieść cię?
- Nie dzięki. Pa. - szybko się oddaliłem a gdy wszedłem ze stadionu pobiegiem do domu.
Wszedłem po cichu.
- Czemu tak długo!? - wykrzyczał mój ojciec i pociągnął mnie za włosy
- Przepraszam... Juz nigdy sie nie spoźniej... - Wyszeptałem
- Oj ja tego dopilnuje! - przez następne 5 minut mnie kopał najbardziej po brzuchu a potem odszedł.
Po chwili wstałem i poszedłem do pokoju już się przyzwyczaiłem.
Reszta dnia minęła spokojnie. Dużo się uczyłem. Chodzę do szkoły w chmurze ale zawsze lubiłem się uczyć. Ale nic szczególnego się nie działo jedyne co to nie dostałem kolacji za spóźnienie.
Około 22 poszedłem spać.------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział za nami!
Mam nadzieję że wam się podoba!
Widzimy się w kolejnym rozdziale!
Paaa ❤️❤️❤️❤️
CZYTASZ
nadzieja umiera ostatnia || Pablo Gavi
Teen FictionPablo Gavi dołącza do seniorskiej drużyny Fc Barcelony niestety przez agresywnego ojca jest mu trudniej się wpasować. Czy jego życie się odmieni? Czy wyjdzie na prostą? Przeczytajcie a się dowiecie ❤️