Rozdział 1 - Komfortowe życie

8 3 0
                                    

Wygoda, wygoda, jeszcze raz wygoda. Całe życie spędziłem w obiekcie, w którym niczego mi nie brakowało. Tak na prawdę to miałem wszystko, co było mi potrzebne: mieszkanie, dobre jedzenie, znajomych, dobre ciuchy. Mogłem robić praktycznie wszystko, co chciałem. Wszystko było dobrze, do pewnego czasu...

Obudziłem się o tej samej godzinie co zwykle. Była równa 8:00. Mój dzień nie różnił się w zasadzie niczym od poprzednich, ale szczerze nie przeszkadzało mi to. Co prawda nie chciało mi się wstawać, no ale trzeba było zrobić sobie coś do jedzenia mimo tego, że moje łóżko postanowiło stać się najbardziej wygodne akurat wtedy, kiedy miałem wstać. No ale trudno, zerwałem się w końcu z mojego łóżka, rozejrzałem się po moim pokoju z drewnianymi ścianami i ciemnobrązowymi meblami po czym wziąłem ciuchy leżące na krześle i poszedłem się ubrać. Założyłem na siebie zwykłą ciemnoniebieską bluzę i czarne spodnie. Kiedy wyszedłem z łazienki ledwo żywy poszedłem zrobić sobie coś na śniadanie. Eh, trzeba się przejść w końcu kupić jakieś żarcie - pomyślałem. Kiedy skończyłem jeść usłyszałem pukanie do drzwi.

- Ktoo tam? - spytałem poirytowany otwierając drzwi.
- Jaake! Ty jednak żyjesz! - krzyknęła trójka moich znajomych wpychając mi się do mieszkania.
- Ej! Co wy robicie? Kto wam pozwolił?
- Oj tam Jake, nie bądź taki. Wiesz że cię uwielbiamy nie?
- Ehhh, dobra już, chodźcie - powiedziałem zamykając drzwi.
- To jak, Jake? Jesteś gotowy? - spytał mnie mój najlepszy przyjaciel imieniem Aaron.
- Eee, gotowy na co? - zapytałem zdezorientowany.
- No Jake, nie mów, że znowu zapomniałeś. Przecież mieliśmy iść razem wszyscy na zakupy. Jaaake no proszeee - odpowiedział zmarnowany. O kurde, no to nieźle. Jestem w dupie...
- Dobra, Jake, szykuj się i wychodzimy. Już.
- No a nie możemy iść jutro? Zupełnie o tym zapomniałem.
- Jake, nie ma dyskusji. Teraz masz się ogarnąć i idziemy. Poza tym ty zawsze zapominasz, więc nie ma mowy. Już, lecisz - powiedziała jedna z moich znajomych.

Nie chciało mi się dłużej z nimi kłócić, więc poszedłem się ogarnąć i wyszliśmy. Nie znoszę chodzić z nimi na zakupy, wolę sobie chodzić na nie sam. Jedynym powodem dla którego z nimi chodzę jest Aaron. Zaczęliśmy się przyjaźnić jakieś 2 lata temu i nasza przyjaźń trwa do dzisiaj. Tak na prawdę ta cała nasza "grupka" to są jego znajomi a ja się tylko do nich przykleiłem. Tak szczerze nie przepadam za nimi, są głośni, dużo imprezują oraz robią wokół siebie dużo szumu. Ja bardziej wolę ciszę i spokój. Łażę z nimi tylko dlatego, że jest to ważne dla Aarona. Mimo tego, że Aaron jest tzw "liderem" tej grupy i tak wyciąga mnie na te ich spotkania. Lubię jego towarzystwo. Wbrew pozorom jest serio opanowanym i zorganizowanym człowiekiem. Wracając do tematu łaziliśmy po sklepach głównie z ciuchami. Kupiłem sobie kilka podkoszulków i skórzaną kurtkę. Po zakupach poszliśmy na pizzę. Oczywiście tamci byli najgłośniejszy w całym lokalu, a ja musiałem z nimi siedzieć. Kiedy już skończyliśmy jeść, postanowiłem się ulotnić. Aaron chciał, żebym jeszcze został, ale byłem już zmęczony tymi śmiechami i w ogóle. Pożegnałem się z nim i wyszedłem z pizzerii. Fajne w tym budynku było to, że był duży i wszystkie sklepy oraz restauracje znajdowały się na parterze pod mieszkaniami. Kiedy wyszło się na dwór, znajdowało się na środku ogromnego trójkąta, który był tak na prawdę parkiem. Budynki mieszkalne w większości zbudowane z drewna wraz ze sklepami otaczały go bardzo szczelnie. Tak na prawdę wyjście do tego parku było jedyną możliwością wyjścia na zewnątrz. Można powiedzieć, że budynek, w którym żyłem, był czymś w rodzaju klatki. Ściany po "drugiej stronie" były o wiele twardsze niż te od wewnątrz. Nawet nie mieliśmy okien na drugą stronę, znajdowały się tylko po stronie parku. W zasadzie to nie przeszkadzało mi to, ale Aaron bardzo często wspomina, że chciałby zobaczyć świat zewnętrzny. Nawet czasami udaje mu się wykraść jakieś informacje od systemu, żeby dowiedzieć się, co jest po drugiej stronie. W zasadzie to nie mam pojęcia po co to robi, ale nie będę mu przeszkadzać. Kiedy wszedłem do swojego mieszkania pierwsze co zrobiłem to ściągnąłem buty, rzuciłem się na łóżko oraz włączyłem muzykę w słuchawkach. Musiałem spowrotem naładować swoje "baterie". Leżałem tak przez jakieś 2 godziny. W końcu znowu usłyszałem pukanie do drzwi. No nie noo, to pewnie znowu oni. A w dupie to mam, nie będę otwierać. Pukanie nie ustawało. Zerwałem się w końcu z łóżka i otworzyłem drzwi. Okazało się, że to był Aaron.

Uwięzieni Przez Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz