9.

564 25 7
                                    



Klara's pov:
Obudziłam się w nieswojej sypialni. Czułam ciepło innego ciała, które obejmowało mnie od tyłu oplatając moją talię. Ciepły oddech delikatnie muskał mój lewy policzek.

Chcę się budzić tak codziennie

Leżałam tak sama nie wiem ile. Myślałam o minionym wieczorze i nocy. On na prawdę mnie kocha. A ja kocham go.

Chcę spędzić z Vincentem resztę mojego życia. Wiem, że to ten jedyny.

Rozmyślałam o przyszłości. Rozglądałam się po pokoju. Nie wiem ile to trwało. Nagle poczułam dłonie błądzące po moim brzuchu i delikatny pocałunek w policzek. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten gest i spojrzałam w stronę jego wykonawcy. Vincent spojrzał na mnie wzrokiem pełnym szczerości i też się uśmiechnął. Miałam odchyloną głowę w jego stronę, więc miał idealny dostęp do moich ust, z czego skorzystał. Trwało to dosłownie kilka sekund.

-jak się spało?- powiedział z delikatnym uśmiechem

-wspaniale, bo spałam z tobą- odpowiedziałam i delikatnie się zaśmiałam.

-cieszę się. Ja też spałem dobrze, ale niestety pora wstawać na śniadanie.

Westchnęłam niechętnie, gdyż wolałam jeszcze poleżeć z Vincentem. Było mi przy nim tak dobrze.

-Nie możemy jeszcze chwilę poleżeć?- spojrzałam błagalnie.

-oj już dobrze, ale tylko kilka minut- powiedział bardzo poważnie ale od razu się uśmiechnął a nawet lekko roześmiał.

Nic nie odpowiedziałam. Po prostu odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam w jego tors. On objął mnie swoimi ramionami i pocałował w czubek głowy.

Kreśliłam jakieś niezmyślone wzory paznokciem po jego klatce piersiowej. On delikatnie masował czubek mojej głowy.

Vincent's pov:

Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Jeszcze nigdy nic i nikt nie powstrzymało mnie od wyjścia z łóżka

Klara jest niezwykła.

Vincent Monet i pani psychologOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz