2. Na pewno

1.8K 41 81
                                    


Vincent's pov:

Wypatrywałem Klary z mojego stolika. Gdy odpisała, że już jedzie podszedłem bliżej drzwi. Gdy weszła do środka pomogłem jej z płaszczem. Wtedy ona odwróciła się do mnie i spojrzała na mnie.

Boże jaka ona jest piękna. Wygląda idealnie.

Zaprosiłem ją do naszego stolika. Pomogłem jej i w końcu sam usiadłem na przeciwko niej.

-Wyglądasz przepięknie. - powiedziałem, bo nie mogłem się powstrzymać.

-Dziękuję, miło mi, ty też wyglądasz świetnie.- odpowiedziała mi i się do mnie uśmiechnęła.

Co ona ze mną robi...

-Dzięki, na co masz ochotę? Spojrzałem w swoją kartkę i podałem jej drugą.Sam zdecydowałem się na Ravioli ze szpinakiem.

Klara po chwili wybrała to samo. Przysięgam, nie wiedzieliśmy co zamawiamy dopóki nie zjawił się kelner.

Klara's pov:

Oprócz makaronu zamówiłam kieliszek białego wina. Trudno. Jakoś tam ogarnę samochód. Vincent zamówił jakiś napój bezalkoholowy.

Tego wieczoru wyglądał bosko. Włosy miał zaczesane do tyłu. Ubrany był w czarny, szykowny garnitur. Miał na sobie białą koszulę. Całość dopełniała czarna kamizelka.

Co on ze mną robi?

Jedliśmy u rozmawialiśmy przez około półtorej godziny. Czas spędzało mi się świetnie. W tak miłym towarzystwie mogę przebywać częściej.

Zaczęliśmy się już zbierać i wyszliśmy z restauracji. Vincent zaproponował mi, że odwiezie mnie do domu. Zgodziłam się. Było mi to na rękę. W drodze do mojego mieszkania też rozmawialiśmy. Droga nie była długa, ale i tak minęła bardzo szybko.

-Vince, bo mogę tak do ciebie mówić?- dopytałam

-Tak, nie przeszkadza mi to. Mówi tak do mnie kilka osób.-od razu odpowiedział brunet.

-Może, może zostaniesz u mnie jeszcze trochę?-zapytałam trochę niepewnie ale zadziornie.

-Ja,ja... dobra okej. Ale chyba oboje wiemy jak to się skończy...- po chwili dodał Vincent.

Vincent's pov:

Klara zaprowadziła mnie do swojego mieszkania. Znajdowało się na trzecim piętrze. Było urządzone w nowoczesnym stylu. Podobało mi się.

Gdy tylko weszliśmy do środka Klara przekręciła zamek w drzwiach. Zaczęła ściągać swój płaszcz, ale ją wyręczyłem. Zdjąłem swoje okrycie wierzchnie i namiętnie pocałowałem Klarę. Ona opierała się plecami o szafę w korytarzu, a ja całując ją rozpinałem sobie koszulę, w czym Klara zaczęła mnie wyręczać.
Po chwili nie miałem już na sobie koszuli i oderwałem się od niej.

-Gdzie?- spojrzałem na nią pytająco.

-prosto a potem w drugie drzwi po lewej.

Wziąłem ją na ręce i całując ją doszliśmy do jej sypialni. Gdy postawiłem ją na ziemi zacząłem rozpinać jej sukienkę. Poszło szybko i po chwili leżała na podłodze. Klara zaczęła rozpinać mi pasek od spodni. Po chwili i one leżało gdzieś koło łóżka. Nim minęła chwila Klara leżała pode mną z odchyloną głową a ja całowałem ją po szyi rękami wodząc po jej ciele na którym była sama bielizna.

-mhhhhh Vincent...- mruczała pode mną

O tak, dalej kotku

Delikatnie włożyłem jej ręce pod plecy i rozpiąłem jej biustonosz. Wyciągnęła nawet ręce do przodu żeby łatwiej mi poszło.

-Jesteś taka piękna-powiedziałem bez zastanowienia po czym znowu zacząłem ją całować i wodzić rękami po ciele. Zatrzymałem na chwilę dłużej dłonie na jej piersiach. Po chwili na jej szyi pojawiła się druga malinka.

Oderwałem się na chwilę i spojrzałem na nią.

- Na pewno?- zapytałem w razie czego mimo iż znałem odpowiedź

-w tej szufladzie- odpowiedziała od razu po czym pokazała ręką na szufladę w stoliku nocnym.

Od razu pochyliłem się w tamtą stronę i sięgnąłem po jedną prezerwatywę. Zdjąłem swoje bokserki i otworzyłem małe opakowanie.
Po chwili byłem gotowy i wróciłem do całowania Klary. Jednym szybkim ruchem zdjąłem jej majtki.

Podniosłem się trochę po czym zacząłem. Klara jęczała i co chwila mruczała moje imię. Podobało mi się to. Nie znałem jeszcze ani siebie ani jej od tej strony. Dawało mi to jednak dużo satysfakcji gdy patrzyłem na Klarę.

Po kilku minutach skończyliśmy i oboje opadliśmy na łóżku zmęczeni. Przykryłem nas cienką kołdrą po czym odwróciłem się w jej stronę.

-Było wspaniale.- powiedziała po chwili Klara. -Dobranoc.

-Dobranoc. - odpowiedziałem jej po czym uśmiechnąłem się z dumą i trochę się zaśmiałem.

Ona jest idealna.

Vincent Monet i pani psychologOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz