Galeria

13 2 0
                                    

Nastepnych kilka dni minelo bez najwiekszych zmian. Z Linda jedynie od czasu do czasu wymienialam sie wiadomosciami, a w szkole ona zawsze byla otoczona grupa ludzi z naszego i wyzszych rocznikow tak wiec z nia nie gadalam, no chyba, ze na lekcjach.
  Po Olivierze slad zaginal, co mnie po czesci uspokoilo, bo przynajmniej nie beda mnie tym dreczyc. Wydawalo by sie... w sumie to pewne, ze jest z innej ligi niz ja, tak ze moze i nawet lepiej ze tak wyszlo.
  Moja mama coraz czesciej  spotykala sie z Williamem i w sumie od jakiegos czasu to wiecej jej w domu nie  bylo niz byla. I tutaj nie chodzi mi o prace.
   Ja wrocilam do mojego starego trybu zycia z przed paru tygodni. W szkole najczesciej mi dokuczano na co mialam juz troche "Wyjebane", bo sie juz troche do tego przyzwyczailam.
  Wieczorami zazwyczaj wkuwalam materialy na nastepne dni. Potem czesto plakalam na koniec zasypialam z wycienczenia. Moje zycie znowu stalo sie nudne i nic sie w nim nie dzialo.
  Az do pewnej kwietniowej soboty.
  Na dworze bylo bardzo cieplo. troche sie z tego cieszylam, jednak martwilo mnie to ze bede musiala cos wymyslec zeby nie sciagac bluzy choc byl to nie lada wyczyn, bo slonce grzalo w moje cialo bardziej niz sobie wyobrazalam.
  W kazdym razie zdecydowalam sie isc do galerii. Chcialam kupic jakies nowe bluzy, ktore byly by dobre na cieplejsze dni.
  poszlam do jednego ze sklepow i rozgladalam sie po nim. spodobaly mi sie dwie i zastanawialam sie czy sa wystarczajaco przewiewne, gdy dostrzeglam moja kolezanke z lawki z jakas dziewczyna ,ktora znalam z widzenia ze szkoly.
  Schowalam sie za wieszakiem, zeby mnie nie zobaczyly ,ale jednak to nic nie dalo bo dziewczyny zmierzaly prosto w moja strone, za pewne mnie nie widzialy, wiec wsunelam mocniej moja czapke z daszkiem ktora mialam na glowie.
   Oczywiscie tez nie moglo sie obyc bez mojego potwornego pecha, ktory wybieral swoje najmniej odpowiednie momenty. Gdy tak sie krylam oczywiscie musialam zwalic jedna z bluz, ktora mialam akurat w rece. Schylilam sie po nia, ale w tym samym momecie zrobila to Linda.
- Ojj.. przepraszam- powiedzialam zsuwajac czapke jeszcze bardziej na twarz blagalam, zeby tylko mnie nie poznala
- Nora?- no i masz- Oo hej nie zauwazylam cie- powiedziala dziewczyna, a ja wychylilam sie i ucmiechnelam sie sztucznie.
- Tak czesc. przyszlam tu zobaczyc bluzy co za przypadek, ze na ciebie wpadlam - mowilam patrzac na nia i staralam sie brzmiec i wygladac naturalnie.
Boze co za krepujaca sytuacja..
Dziewczyna patrzyla na mnie tymi swoimi anielskimi oczami. Spojrzalam na jej towarzyszke ona nie wydawala sie tak samo zadowolona z tej sytuacji. Wbijala na mnie zlowrogie spojrzenie, wiec az sie cala spielam. Skrzyrzowala rece na piersi i zmarszczyla brwi lekko, zeby wygladac na wkurzona. Szczerze mowiac udalo jej sie. Chcialam jak najszybciej znalesc sie gdzies daleko daleko od nich, ale nie widzialam zadnej drogi ucieczki.
- Moze przylaczysz sie do nas. My wlasnie przyszlysmy wiec mozemy razem pochodzic- powiedziala grzecznie Linda
- Bardzo bym chciala ale.. no ten musze sie pospieszyc zeby.. isc do szkoly.- palnelam
Boze jaka ja jestem glupia..
- W sobote?- zdziwila sie, a stojaca nad nami dziewczyna zlapala sie za glowe slyszac moja glupote.
- Znaczy uczyc sie do szkoly. Tak to mialam na mysli.
- Dziewczyno mamy sobote ciesz sie dniem. Lekcje bedziesz robic jutro a teraz choc pojdziemy cos zjesc.- powiedziala Linda i wziela mnie za reke i pociagnela w strone wyjscia ze sklepu.

***

  poszlysmy do McDonalda. Stalysmy w kolejce do zamawiania, byla dosc duza kolejka, wiec troche tam stalysmy.
- Zapomniala bym!- krzyknela znowu dziewczyna ktora stala pomiedzy mna a druga swoja kolezanka. - to jest Patricia jest z naszego roku a to.. - tym razem zwrocila sie do drugiej dziewczyny - jest Nora, z mojej klasy.
poslalam dziewczynie obojetny usmiech a ona tylko obleciala mnie spojrzeniem.
- tak wiem- powiedziala wrednie Patricia
  W koncu nadszedl czas na nasze zamowienie podeszlam razem z dziewczynami do kasy. One zamowily sobie dwa zestawy z powiekszonym bigmakiem a ja wzielam jedynie frytki, zeby nie bylo ze nic nie jem. Zlozylysmy sie na zamowienie i zajelysmy wolne miejsce.
   Gdy zamowienie bylo juz gotowe poszla po nie Linda, co w cale mnie nie ucieszylo, poniewaz zostalam sam na sam z Patricia.
- nie wyobrarzaj sobie nie wiadomo czego- powiedziala nawet na mnie nie patrzac- to ze tu siedzisz to tylko przez to ze akurat mialam lepszy dzien.- mowila patrzac na swoje paznoknie w kolorze pudrowego rozu.- zalezy mi na Lindzie i nie pozwole, zeby ktos taki jak ty sie kolo niej szlajal.
Nie powiem troche mnie zamurowalo nie spodziewalam sie tego. Nie powiedzialam nic tylko patrzac na nia przelknelam sline.
   Naszczescie wrocila wtedy DZIEWCZYNA ANIOL i to teraz juz doslownie. Byla moim zbawieniem.
- o czym rozmawiacie- powiedziala z usmiechem spogladajac na mnie.
- o niczym konkretnym. Pierdoly- wyprzedzila mnie Patricia zanim w ogole cos zdarzylam odpowiedziec.
- Achh.. Okej sekrety- powiedziala smiejac sie - W ogole za tydzien wyprawiam impreze moze chcialabys wpasc?- zapytala mnie, a ja spojrzalam na druga dziewczyne, ktora teraz patrzyla sie prosto na mnie czekajac wrogo na moja odpowiedz.
- wieszz co nie wiem czy moge
- spoko mamy caly tydzien jeszcze masz czas.
Patrzylam na Linde z usmiechem. Jaka ona jest idealna. Jak to mozliwe w ogole ,ze tak wspaniala osoba zaprasza mnie na impreze i w ogole ze mna rozmawia?

its "my" problemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz