"D W A S T R Z A Ł Y"
Ulice Warszawy były puste, a przynajmniej podczas łapanek. Ludzie chowali się przed Niemcami, tylko po to, aby ci ich nie zauważyli. Nikt nie chciał ginąć. Każdy, nawet najmniejsza istota chciała żyć.
Warszawa przypominała miasto duchów. Teraz, na ulicach byli tylko Niemieccy żołnierze. Zachowywali się jak kaci, ponieważ przesądzali nad życiem niewinnych istot. Nie obchodziło ich nic a już zwłaszcza Żydzi i Polacy.
Karolina szła obok Rudego i Alka. Chłopacy mieli posępne miny. Dziewczyna czuła się jakby została skazana na śmierć. Poniekąd, tak właśnie było. Karolina miała wrażenie jakby mroczny żniwiarz stąpał jej po piętach. Czuła wręcz zimny oddech na swoim karku. Nie chciała zginąć w taki sposób, nie po tym, co przeszła. Jej cały trud miał pójść na marne? Przecież miała całe życie przed sobą.
Za trójką przyjaciół szli niemieccy żołnierze. Między nimi był odstęp około metra, albo dwóch. Szkopy nie odzywały się do siebie. Mieli znudzone miny. Prawdopodobnie woleli robić coś innego niż łapać Polaków. Mimo to, wypełniali swoje obowiązki. Po nierównej drodze rozchodził się stukot ich ciężkich butów. Była tak samo zniszczona jak ludzie, którzy rozwalali Polskę.
Gdy Rudy i Alek skręcili w lewo, (ponieważ tak szła droga, a wszędzie dookoła były budynki) czmychnęli pod ścianę. Za kilka sekund mieli pojawić się żołnierze, którzy ich uprowadzili. Młodzieńcy nie mogli dłużej tak iść. Wiedzieli, że prędzej czy później zostaną wepchnięci prosto do kruczego gniazda.
Karolina była nieco zbita z tropu. Mimo to zrozumiała działanie swoich przyjaciół. To były zaledwie sekundy. Alek przygarnął lekko zdruzgotaną dziewczynę do siebie. Gdy pojawił się pierwszy Niemiec, Rudy rzucił się na niego. Przyjaciel przygwoździł żołnierza do ściany. Chciał go obezwładnić. Szarpali się. Mężczyzna nie spodziewał się ruchu ze strony Janka. Nie brali pod uwagę tego, że ktoś może sprawiać im jakikolwiek opór. Uważali, że nikt im nie mógł podskoczyć. Przez to, nie byli skupieni na swojej pracy.
Po chwili, pojawił się jego kolega. Miał wyciągnięty pistolet i mierzył w stronę Rudego. Alek rzucił się na niego. Przyszpilił go do ziemi. Również zaczął się z nim szarpać. Niemiec rozpaczliwie próbował się wydostać spod jego ciężaru. Chciał strzelić, ale niestety nie mógł wycelować.
Alek starał się wyszarpać z jego dłoni broń. Niestety, mężczyzna nie odpuszczał. Uderzył z pistoletu skroń chłopaka. Młodzieńca trochę zmroczyło, ale nie poddawał się. Uparcie dążył do celu. Adrenalina buzowała w jego ciele. Wiedział, że musiał walczyć, ponieważ nie chciał aby ktokolwiek z jego przyjaciół poniósł śmierć. Musiał tylko być silny, ponieważ odwagi mu nie brakowało.
Dziewczyna stała oniemiała. Poczuła się jakby całe życie z niej uleciało. Dawno nie znalazła się tak blisko niebezpieczeństwa. Te sekundy trwały dla niej jak godzina. Nie mogła dojść do siebie. Nie potrafiła ogarnąć tego co się wydarzyło. W tej jednej chwili się zawiesiła. Totalnie nie wiedziała co miała zrobić.
- Uciekaj. - Powiedział z trudem Rudy. Niemiec go lekko podduszał, ale nadal uparcie z nim walczył. Wiedział, że nie mógł się poddać.
Karolina nie mogła się poruszyć. W szoku patrzyła się na ich poczynania. Jej przyjaciele szarpali się z niemieckimi żołnierzami. Wiedziała jedno - nie zostawi ich w takiej sytuacji. Kim by ona była, gdyby porzuciła ich na pastwę losu?
Po chwili padł strzał. To Niemiec, z którym szarpał się Alek strzelił. Całe szczęście pocisk wyleciał w powietrze. Był to czysty przypadek. Alek obronił siebie, a także ich, ponieważ nie pozwolił wycelować szwabowi.
Głośny huk ocucił Karolinę. Już wiedziała, co miała zrobić.
Niemiec oparł Rudego o ścianę. Chłopak poczuł chłód. Rozchodził się po jego plecach. Zamienili się rolami. Teraz to on był na straconej pozycji.
Dziewczyna pośpiesznie wyciągnęła ze swojej torebki nóż. Miała go na wyjątkową okazję. W razie czego musiała się bronić. Nie była małą dziewczynką i już zdążyła zrozumieć, że była swoim jedynym zbawieniem. Tylko na siebie mogła liczyć. As w rękawie jakim był nóż, miał jej tylko pomóc przetrwać ‐ i to właśnie zrobił.
Karolina podbiegła do Rudego, który nadal próbował obezwładnić Niemca. Walczył do końca i nic nie wskazywało na to, że zamierzał się poddać. Z jego wargi leciała krew. Karolina nie zamierzała tego tak zostawić. Rzuciła się od tyłu na Niemca i wbiła mu sztylet w brzuch. Niemal od razu dorosły mężczyzna stracił siłę. Dziewczyna kilka razy wpychała nóż i wyciągała go z jego ciała. Nie panowała nad sobą. Rudy wyswobodził się z uścisku mężczyzny. Miał trochę zadrapaną twarz i był poobijany. Na szczęście nic poważnego nie stało mu się.
Żołnierz chwycił się za brzuch. Zobaczył, że tkwił w nim nóż. Chciał go wyciągnąć, ale nie miał w sobie tak dużo siły i zawziętości. Po chwili padł na ziemię. Nie poruszał się. Konał z bólu. Mężczyzna mocno krwawił. Ciecz wypływała z niego brudząc drogę, po której jeszcze przed chwilą mógł chodzić. Teraz to było jego największe marzenie. Mężczyźnie zostało najpewniej kilka minut życia, jak nie mniej. Wykrwawiał się. Jęki bólu doszły do uszu trójki przyjaciół.
Karolina niewiele myśląc, przykucnęła przy nim. Wyciągnęła przyczepioną do jego paska broń palną. Odblokowała ją i wymierzyła. Już sekundę później usłyszeć można było głośny huk. Strzeliła prosto w głowę Niemca, z którym szarpał się Alek. Chłopak zatrząsnął się. Pocisk był blisko niego. Na szczęście młoda Zawadzka trafiła. Po chwili żołnierz zastygł. Wydał z siebie ostatnie tchnienie.
Teraz już obaj Niemcy nie stanowili dla trójki przyjaciół żadnego zagrożenia. Byli martwi, a ich zimne ciała leżały na ziemi.
Przyjaciele byli w szoku nie mniejszym niż Karolina. Nie spodziewali się takiej reakcji z jej strony. Uważali ją za silną, ale nie na tyle, żeby posunęła się do morderstwa. On sami mieli z tym problem.
Druzgocący fakt dla chłopaków był taki, że Karolina nie wahała się ani przez chwilę. Zrobiła to prawie, że bez zastanowienia się. Ona wiedziała, co miała począć. Postąpiła tak jak trzeba było się zachować.
Alek wstał z ciała Niemca. Nadal był w głębokim szoku. Całe zamieszanie trwało zaledwie kilka sekund, a skutki były nieodwracalne. Obok nich leżały dwa martwe ciała.
Dziewczyna nawet się nie poruszyła. Nadal miała pistolet wycelowany w tym samym miejscu. Przed chwilą Niemiec szarpał się z Alkiem, a teraz krew wypływała z jego czaszki. Nie mógł się poruszać ani myśleć. Po prostu leżał bez tchu.
- Wiejemy - powiedział Rudy, gdy trochę się otrząsnął. Przyjaciele niemal od razu rzucili się do biegu. Nie zamierzali się zatrzymywać.
"Zbyt jest trudno wrócić do was młodym, żywym zbyt jest trudno...
łatwo jest zostać bohaterem...
Jakie szczęście, że nie można tego dożyć."
— Krzysztof Kamil Baczyński
CZYTASZ
Wywieziona | Kamienie na szaniec
FanfictionDla wielu ludzi wojna to czysty koszmar. Niesie za sobą ból, strach i rozpacz. Jednego dnia jesteś bogaty, masz dom i rodzinę, a drugiego wszystko tracisz. Ciągłe łapanki, narastające w człowieku lęki, a nawet walka o każdy dzień, potrafi być wykańc...