"Kocham? Part III"

18 4 2
                                    

*parę dni później* 

Oddałam komórkę do serwisu. Jestem idiotką. O matko. Co on może napisać? Ja pierdole. Dobrze, że nie mieszkamy w jednym mieście, bo nie dałabym rady. Nie potrafiłabym się zachować w jego towarzystwie. On nawet nie zna mojego dokładnego adresu, więc jest spoko.

Denerwuję się. Kurwa, co ja zrobiłam? Dwie głupie rzeczy. Najpierw napisanie mu tego tekstu, a potem jeszcze rzucenie telefonem. Ugh.

-Cześć, mama - przywitałam się z rodzicielką w kuchni. - Co dziś na obiad?

-Spaghetti, siadaj. Coś się stało? - Uśmiechnęłam się momentalnie.

-Nie, oczywiście, że nie. - Pokręciłam głową.

 Aż tak widać?

Mam ochotę się rozpłakać. Kolejny raz. Nie mogę spać, a jedyne, co robię to łkanie. Przymrużam oczy, by łzy nie poleciały.

Mama stawia mi obiad przed sobą i zabieram się za jedzenie. Nie mam ochoty. Zaczęłam kręcić widelcem w daniu.

-Czemu nie jesz? Przed chwilą byłaś głodna.

-Jem, jem. - Wciągam w siebie porcję makaronu.

-Dziękuję. - mówię po skończonym posiłku, informuję ją o tym, że za jakieś pół godziny wychodzę i idę do swojego pokoju. Zakrywam dłońmi twarz. - O jezu - jęczę, a łza wypływa spod rzęs.

Kocham Clausa. Bardzo mocno. Ale po co ja, do jasnej cholery, pisałam mu to? To głupie. To uczucie też jest głupie. On zapewne nie czuje tego samego do mnie. Bo jak można mnie kochać? Nie jestem najładniejsza, najchudsza czy najlepsza. Jestem idiotyczna. Nieopanowana w emocjach.

Jestem zła na siebie. No ale dobra. Trzeba wziąć się w garść. Dziewczyny czekają. Ocieram chusteczką oczy, zabieram bluzę oraz torbę i wychodzę.

Gdy docieram na miejsce, już czekają. Witamy się i chodzimy sobie po mieście, wciąż rozmawiając.

Czuję dotyk na ramieniu, roześmiana obracam się.

-Ja pierdole - mruczę.

-Paula. - Odetchnął i uśmiechnął się. - Myślałem, że cię nie znajdę. Nawet nie wiesz, ile lasek już zaczepiłem. - Stałam oniemiała.

-Claus - wreszcie szepczę.

-Paula? - Szturchają mnie koleżanki. Otrząsam się.

-Paula, chcę z tobą pogadać. - Przełykam gulę w gardle i odchodzę z grupki mamrocząc coś pod nosem, że zaraz wrócę czy coś.

-Tak? - Mój głos jest drżący. Boję się. Marszczę brwi. Czuję, jakbym była skulona i obawiała się ciosu - wyroku - od osoby stojącej przede mną.

-Czemu nie odpisywałaś? - zapytał po dłuższej chwili wpatrywania się we mnie.

-Rozpierdoliłam telefon. - Zaśmiałam się lekko. Chyba lepiej mu nie mówić, jak do tego doszło.

-To, co napisałaś... - zaczął.

-Nie, spoko. To był... - Co ja miałam powiedzieć w tej sytuacji? - Zakład.

-Zakład? - Jest wyraźnie rozczarowany.

-No tak. - Na moje usta wyskakuje sztuczny uśmiech. - Wiesz, te dziewczyńskie - podkreślam to słowo - zakłady. Miałam napisać do jakiegoś chłopaka, że go kocham. No i gadałam z tobą, więc... - wymyślam szybko historyjkę.

Patrzę na Clausa.

-Co jest? Claus, coś się dzieje?

-Więc to był zakład...

-No tak... - szepczę ostrożnie.

-Kurwa. - Łapie się za głowę i odwraca. - Kurwa. Jakim ja jestem debilem. - Śmieje się.

-Claus? Wszystko okej? - Zbliżam się do niego.

-Nie. - Czeka chwilę. - No bo ja cię kocham - mówi, wciąż się śmiejąc.
























^<_>^

Heey ;3

Part III xDD Będzie IV - jeśli chcecie, oczywiście ;** . No i... emm Claus kocha Paulę!!! O matko XDD >Żeby tak było w realu :') Życie nie jest jak opowiadanie. Nie można kliknąć Backspace, wymazać i napisać coś nowego. Wymyślić sobie czyjeś uczucia.

Jakie rozważania xdd .

Więc... Co myślicie?

Proszę o opinie, czy chcecie jeszcze jedną część - bo może ta jest już zadowalająca? - komentarze i gwiazdki <3

Pozdrawiam x

Scraps of my ImaginationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz