Kiedy dotarliśmy na miejsce, przypomniałem sobie nasze, pierwsze spotkanie przed tym budynkiem. Uśmiechnąłem się i weszliśmy do środka. Rozejrzałem się, zachwycony wyglądem biura. Potem spostrzegłem mojego przyjaciela siedzącego na jednym z biurek, Moon' a chodzącego w te i we w te, dwóch innych ochroniarzy oraz Yongie'go, zajmującego miejsce na schodach.
- Jesteśmy. – zaczął Nakamoto.
- To dobrze. Chodźcie do Sali Konferencyjnej. – rzekł Tae Yong, wstał oraz z pozostałymi przeszedł do drugiego pomieszczenia.Skierowałem patrzałki na Min Hyung'a, po czym usiadłem na kanapie ze skóry. Z Sali było słychać dyskusję, która za kończyła się po kilkunastu minutach. Hyungowie wrócili do nas.
- „Skarbie"... - zawołał mój ochroniarz, zaś reszta zaśmiała się.
- Hyung, nie jestem Twoim skarbem. – miauknąłem, jak usiadał obok mnie.
- Jesteś pod moją ochroną, więc jesteś moim „skarbem". Mniejsza z tym. Wystąpił pewien problem, który muszę pomóc rozwiązać chłopakom. Yuta i Johnny się z Tobą zajmą. – powiedział kładąc dłoń na mojej głowie. Odsunąłem ją, wstałem, mówiąc.
- Dobrze. Nie musisz mi się spowiadać, hyung. Twoi przyjaciele dobrze się mną zajęli, zwłaszcza Yuta-hyung. Jeśli to wszystko, chcę wracać.
- Dobrze. Jedźcie. – dodał szef NCT, odprowadzając mnie, Mark'a oraz swoich pracowników do samochodu wraz z Moon'em. Jednak nim wsiadłem, odezwałem się.
- Hyung, nie musisz mi matkować. Przecież zostawiasz mnie pod opieką swoich, najlepszych ludzi.
- Haechan, obiecałem Twojemu tacie, że sam, osobiście zajmę się Twoją ochroną. – wyjaśnił Yongie, więc skinąłem czupryną i wsiadłem.
- Dziękuję, Mark. – usłyszałem głos Tae Il'a, który wyciągnął rękę ku mojemu przyjacielowi. Ten natomiast ściągnął plecak, poszukał długopis, chwycił nadgarstek zastępcy, by zaraz napisać coś na jego dłoni. Następnie pożegnał się i mogliśmy wracać.Kiedy samochód odjechał, Moonie zerknął na prawą rękę. Widniał na niej numer telefonu licealisty. Młody mężczyzna uśmiechnął się, zauroczony tym.
- Hyung, bo się zakochasz. – szepnął Lee, zaś Moon popatrzył na niego, mrucząc.
- Odczep się. Polubiłem tego dzieciaka. Bardzo mi pomógł i potowarzyszył, a Ty spójrz na siebie, Yongie. Do żadnego z klientów nie zwracasz się „skarbie".
- To dlatego, że on jest taki uroczy. Dla mnie jest jak młodszy brat, nikt więcej. – oznajmił przystojniak.
(...)
Minęło kilka dni. Mój ochroniarz nadal pracował nad tamtą sprawą. Cóż, irytował mnie nieco, lecz musiałem przyznać, że mimo tak krótko spędzonego z nim czasu, ciekawa z niego osóbka. Za to lepiej Nakamoto oraz Seo, którzy stali się dla mnie starszymi braćmi, nawet tak się zachowywali. Jeżeli chodzi Min'a ciągle gapił się w telefon. Czekał za znakiem od Tae Il'a. Stuknąłem go w ramię, ale nie zareagował. Westchnąłem cicho, wstałem z miejsca oraz opuściłem salę. Musiałem rozprostować nogi. Spacerując sobie korytarzem, usłyszałem jakieś krzyki oraz ciężkie stąpanie, co brzmiało jak bieg. Nagle ktoś mnie odepchnął dość mocno. Wpadłem plecami w czyjeś objęcia, krzycząc.
- Hej! Uważajcie! Mogłem komuś krzywdę zrobić.
- Och, to Ty. – palnął Jung Woo, trzymający mnie w ramionach.
Skierowałem na niego swoje oczy. Zaczął się w nie wpatrywać. Rozchyliłem usta, nieco zaskoczony. Odsunąłem się, chrząknąłem i powiedziałem.
- Przepraszam, to nie było specjalnie. Zostałem popchnięty. Jeszcze raz przepraszam, a także dziękuję.
Przewodniczący nie odrywał ode mnie wzroku, co spowodowało u mnie zakłopotanie. Bez słowa ruszyłem do Sali, natomiast on podążył za mną. To było dziwne.Woo pierwszy raz miał okazję przyjrzeć się z uwagą oczom Dong Hyuck'a. Nie przypuszczał, że jego rywal w nauce miał je tak ładne.
Nastał wieczór. Zaciągnąłem Min Hyung'a do siebie, by się trochę pouczyć. Niestety, nie potrafił się skupić. Klapnął sobie na podłodze. Oparł się o łóżko, gapiąc się w sufit. Skorzystałem z okazji i naszkicowałem go w tym stanie. Jak tylko skończyłem, zacząłem rozmowę.
- Mark, lubisz Tae Il-hyunga?
- Taa, chyba tak... - powiedział przeciągle, ocknął się, tłumacząc.
- Haechan, to nie tak jak myślisz, znaczy... szlag, sam nie wiem. Kiedy był taki zamyślony, popatrzyłem na niego, potem w jego oczy i moje serce zwariowało. Jest słodki, ma ładne ślepia, do tego taki spokojny, poważny, dojrzały, a zarazem uroczy... O cholera, to chyba jakieś jaja?
Mark poderwał się z podłogi, dochodząc do wniosków.
- Haechan, zadurzyłem się w starszym chłopaku, i ledwo go znam. Myślałem, że będziemy się przyjaźnić, tylko... rany, do tego pewnie roześmiał się, jak zostawiłem mu numer telefonu w taki sposób, dlatego nie dzwoni.
- Mark, uspokój się. To nic złego. To nie ważne, czy to chłopak, czy dziewczyna. Myślę, że hyung nie dzwoni, bo nie ma czasu. – odezwałem się, lecz on dalej swoje.
- Nie dzwoni, bo ma mnie za smarka. Jestem śmieszny. Nic, zmykam odpocząć. Do jutra, Haechan.
I wyszedł...
CZYTASZ
"Trafiony w Serce" (Zakończone)
RomanceHistoria ucznia III liceum, będącego synem szefa mafii. Pewnego dnia traci matkę w strzelaninie, wiec jego ojciec postanawia wynająć firmę ochroniarską. Szef NCT jest wyjątkowy, bardzo przystojny i pomaga wyjść z dołka po stracie rodzicielki chłopak...