09.Zbliżenie.

13 5 0
                                    

Wkroczyliśmy w głąb pokoju. Szef NCT spoczął na łóżku, nie odrywając ode mnie wzroku. Zrzuciłem z siebie marynarkę wraz z muszką, odwiesiłem na oparcie krzesła, w milczeniu.
- Zostać z Tobą, Haechan? – zapytał Yongie.
- Możesz zostać, hyung. W sumie raczej nie dotrzesz do swojego pokoju. – odpowiedziałem, kierując na niego oczy.
- To dobrze. Tak szczerze, to nie chciałbym zostawać z John'ym oraz Yutą. Wyznali sobie uczucia. Potrzebują pobyć sami, a nie z szefem. – stwierdził, odpinając guziki od koszuli.
Zagryzłem wargę, nie potrafiąc przestać gapić się na mojego ochroniarza. W mojej głowie pojawiły się nieprzyzwoite myśli, wspomnienie tego pocałunku, także wcześniejszych słów, wszystkiego co z nim związane.
Zapragnąłem pocałunku, dotyku, całego Tae Yong'a. Zawsze byłem skupiony na nauce oraz ocenach. Nie zwracałem uwagi na takie rzeczy, na innych. Ceniłem, cenię sobie przyjaźń, jednak każdy z nas z czasem zapragnie miłości, osoby, która wprowadzi zamęt w życiu do tego stopnia, że stanie się najważniejsza. On właśnie stał się osobą, która zmąciła mój porządek w życiu, otworzyła mnie i dzięki niemu ból po stracie mamy, jest mniejszy.

Stanąłem naprzeciw Tyong'a. Podniósł na mnie wzrok, unosząc brwi.
- Hyung, dziękuję Ci za wszystko. Pomogłeś mi zmienić się. Dzięki Tobie lepiej zniosłem śmierć mamy i najważniejsze, otworzyłem się na innych, na świat, dostrzegłem więcej. – wyznałem.
- To nie ja. Sam tego chciałeś, ja tylko wskazałem kierunek, nic więcej, młody. Myślę, że mój zespół również Cię potrzebował. Tae Il-hyung nie jest już taki samotny. Poznał Mark'a, dzięki Tobie. Obaj myśleli, że to przyjaźń, ale spędzili ze sobą więcej czasu, dostrzegli w sobie cechy, które ich zbliżyły. Dawno nie widziałem mojego hyunga tak szczęśliwego. Yuu i Johnny są także dzięki Tobie. Yuta był o Ciebie zazdrosny. Myślał, że John Cię lubi, on chyba chciał go tylko zdenerwować i wywołać w nim zazdrość. W sumie, ja również odniosłem wrażenie, że coś was łączy. Ładnie razem wyglądaliście w księgarni. Z tym Jung Woo też dobrze wyglądasz. Uważam, że pan Przewodniczący ma na Ciebie „Oko". Podobasz mu się. Cóż, wiele was łączy. Dobrze się uczycie, obaj jesteście bogatymi dzieciakami. On jest przystojny, wysoki. Ty słodki, uroczy, ale i masz seksowną stronę, zwłaszcza w takim wydaniu, nawet obrączki do Ciebie pasują. – palnął przystojniak, cały czas wpatrując się we mnie. Wysłuchałem go, czując się dziwnie.
W tym momencie miałem problem, by go odczytać. Jego słowa na temat mnie oraz Woo miały w sobie nutę zazdrości, ale nie byłem do końca pewny, czy to było to???
- Hyung... - zacząłem, lecz on mi przerwał.
- Pomyśl o tym. Przypatrz się, jak na Ciebie zerka, jak się do Ciebie uśmiecha. Sam to dostrzeżesz.

To mnie sprowokowało, choć nie jestem impulsywną istotą. Chwyciłem Yong'a za podbródek, by zaraz go pocałować. Czułem zawstydzenie, ale pragnienie było większe. Wtem objął dłonią moją szyję i odsunął mnie, mrucząc.
- Nie rób tego, Haechan. Nie prowokuj mnie.
- To Twoja wina. Sam mnie sprowokowałeś tamtym pocałunkiem, słowami, tym jak na mnie patrzysz. – miauknąłem, łapiąc jego nadgarstek.
- Więc czego chcesz, czego pragniesz?? – zapytał Tae Yong.
- Ciebie.... – odpowiedziałem cicho.
Wypuścił mnie, złapał za koszulę i pociągnął na siebie. Przekręcił się wraz ze mną, wygodnie układając się miedzy moimi udami. Pocałowaliśmy się czule, po czym poszliśmy na całość.
To było niezwykłe doznanie, intensywne. Poczułem się wyjątkowo, dojrzale. Bliskość drugiego ciała jest niezbędna, potrzeba do szczęścia, zbliża ludzi.

Nastał poranek. Szefa NCT obudził lekki ból głowy. Powoli otworzył oczy, kierując je na śpiącego obok Dong Hyuck'a. Był zły na siebie, że uległ słowom oraz pocałunkowi licealisty. Nie powinien dopuścić do zbliżenia, lecz wczorajszego wieczoru miał chwilę słabości. Wszystko przez to, że Haechan wyglądał tak seksownie w tym garniturze i serce mężczyzny po prostu zabiło mocniej. Nie miał na to żadnego wpływu.
Niestety, musiał złamać własne serce, a także niewinne serduszko swojego „skarbu".
Nie mógł z nim być, ponieważ był tylko ochroniarzem, pracował na zlecenie jego ojca.

"Trafiony w Serce" (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz