3

140 28 9
                                    

Mocne trzaśnięcie drzwiami obudziło jednak Marię na tyle brutalnie, że uderzyła głową o blaszaną klapę. Syknęła z bólu, lecz nie powstrzymało jej to przed przyjęciem wcześniej zakładanej pozycji obronnej. Natychmiast ułożyła się nogami do klapy i podkuliła je, będąc w każdej chwili gotową do uderzenia. Słyszała kroki wokół auta oraz rozbawienie w głosie porywacza, który właśnie odebrał telefon.

– Nie jest zbyt waleczna... taa... coś próbowała, ale chyba najmniej ze wszystkich – opowiadał.

Marii nie zajęło wiele czasu, aby domyślić się, że mówi o niej. Zaczęła jednak zastanawiać się kto jeszcze jest zamieszany w sprawę jej porwania. Oprócz tego zmartwiła się, gdy pomyślała, że swoboda jego wypowiedzi może świadczyć o ogromnym doświadczeniu w sprawach tego typu. W końcu każdy normalny człowiek prawdopodobnie trząsłby się ze strachu już na samą myśl, że ktoś mógłby go złapać na przewożeniu rannej kobiety w bagażniku. On jednak mówił o tym zupełnie tak, jakby opowiadał, co zjadł dzisiaj na śniadanie. Do tego ta stacja paliw...

– Wychodzimy królewno!

Maria zamarła w bezruchu, oczekując na otwarcie klapy. Uważnie nasłuchiwała charakterystycznego pyknięcia i syku siłowników, a gdy tylko nadeszły, jej oczy zalała fala ostrego, parzącego w oczy światła, przez które nie mogła dobrze otworzyć oczu. Zauważyła jednak czarną plamę, która ku jej zdziwieniu nie znajdowała się na środku jasnego otworu. Chwilę jej zajęło, zanim wzrok przyzwyczaił się do słońca, a ona była w stanie dostrzec swojego oprawcę. Stał metr od samochodu, po jego prawej stronie. Maria świadoma swojej porażki opuściła nogi i wtuliła się w grzbiet fotela, który znajdował się za jej plecami. Spojrzała na twarz porywacza i dopiero po tym, uświadomiła sobie, że nie powinna tego robić. Odwróciła głowę, lecz było już za późno.

– Wiesz, co to oznacza? – zapytał z psychopatycznym uśmiechem na twarzy.

– C–co? – wyjąkała.

– Nie jesteś głupia. Wiesz, co oznacza, gdy zobaczysz twarz swojego oprawcy –odrzekł.

– Z–zabijesz mnie? – wydukała.

W odpowiedzi usłyszała prychnięcie. Nie musiała na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że znów szyderczo się uśmiecha.

– Czego ode mnie chcesz?! – wykrzyczała, a jej źrenice rozszerzyły się ze strachu.

– Wkrótce się przekonasz – oznajmił tajemniczo, po czym podał jej rękę.

Chwyciła za jego dłoń z obawy przed tym, co stanie się, jeśli tego nie zrobi. Porywacz szarpnął ją na tyle mocno, że wypadła z bagażnika, upadając kolanami na kamienie pokryte cienką warstwą piachu. Rozejrzała się nerwowo, dostrzegając niespotykanie wysoki żywopłot i sporej wielkości murowany budynek. Znajdowała się na podjeździe, tuż przed garażem, do którego, ku jej zdziwieniu, nie wjechali.

– Gdzie jesteśmy? – zapytała, próbując stanąć na nogach.

Jej kończyny na tyle długo były podkurczone, że nawet najmniejszy ruch na wyprostowanych nogach, sprawiał jej ból. Do tego, ostre kawałki piachu wbijały się w jej skórę, potęgując negatywne uczucia.

– Za dużo chciałabyś wiedzieć – wycedził przez zęby. – I nie kombinuj więcej w taki sposób, nie byłaś nawet na tyle sprytna żeby się domyślić, że w bagażniku jest kamera – zadrwił i szarpnął nią.

Maria próbowała zachować równowagę, lecz brak jednego obcasa znacząco jej to utrudniał. Mimo to, starała się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, takich jak czarna, drewniana brama, czy też elementy z czerwonej cegły wtopione w architekturę budynku mieszkalnego. Gdy spojrzała ponad żywopłot, dostrzegła szarą górę z płaskim wierzchołkiem. Wiedziała już gdzie jest. Góry stołowe, Polanica – pomyślała. Wszak była tu już tak wiele razy, że większość górskich krajobrazów zdążyła zapisać się w jej pamięci.

Mężczyzna otworzył drzwi kluczem, po czym wepchnął Marię do pustego wiatrołapu. Zamknął za nimi i mocno chwycił za ręce uprowadzonej, nie zważając na syk bólu, który z siebie wydobywa. Pogardliwy wyraz twarzy porywacza wzbudził w Marii niespotykaną do tej pory agresję.

– Lżej kurwa! – wykrzyknęła głośniej i ostrzej niż chciała.

– Kurwą to ty zaraz możesz zostać. Stul pysk, albo cię zaknebluję – ryknął.

MORDERCA Z PIERWSZEJ STRONYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz