Rozdział 38.

138 12 3
                                    

Cody

To był pewnie dość głupi ruch z mojej strony, że odebrałem telefon od Scotta właściwie po pierwszym sygnale.

Bo trochę się jeszcze nie nadawałem do tego, żeby z nim rozmawiać. Zbyt bardzo walczyłem ze łzami wywołanymi przez jego playlistę.

Ja naprawdę rzadko płaczę przez takie rzeczy. Ja w ogóle rzadko płaczę, dlatego też, mimo że album był cudownym prezentem, to nie poryczałem się przy jego przeglądaniu. Ale playlista to już było za dużo.

Bo naprawdę przekaz, który za nią szedł mnie po prostu pokonał. Słuchanie takich piosenek dedykowanych mi przez Scotta, jeszcze po tym, jak już zdałem sobie sprawę z tego, że go kocham, to było po prostu... niesamowite przeżycie.

Polecam je, serio, nie ważne, że ryczałem, jak głupi, absolutnie było warto.

A nie zdążyłem jeszcze nawet przesłuchać całej tej playlisty, zanim Scott zadzwonił. I jak już wspomniałem, nie zdążyłem się też ogarnąć, więc odebrałem telefon pociągając dość głośno nosem. Co oczywiście od razu zaniepokoiło Scotta.

– O Boże, kochanie co się stało? - zapytał, a mi się zrobiło cieplutko w środku słysząc, jak mówi do mnie "kochanie" i że tak bardzo się od razu zmartwił.

Scott naprawdę jako jedyny na świecie potrafił wywoływać we mnie takie reakcje. Przecież mi się robiło cieplutko nawet, jak przed wyjściem po prostu przeczesywał moje włosy.

Naprawdę byłem głupi, że dopiero po tak długim czasie zorientowałem się, co do niego czuję.

– Nic... - odpowiedziałem, próbując się jak najszybciej jakkolwiek ogarnąć i wymyślić dobrą wymówkę - Walnąłem się małym palcem w szafkę.

Parsknąłem, jak tylko to powiedziałem, bo może nie była to ambitna wymówka i może to w ogóle było głupie, że jej potrzebowałem, ale na szczęście zadziałała.

A była potrzebna, bo skoro już wiedziałem, że jestem głupi, to przyznałem się też przed samym sobą, że zdecydowanie zbyt często kompletnie nie myślę, zanim coś zrobię i gdybym tylko miał na to jakąś okazję, to na pewno szybko wygadałbym się Scottowi, że go kocham. A chciałem poczekać z tym na odpowiedni, zaplanowany moment. Chciałem naprawdę zrobić to dobrze, przekazać to wszystko najlepiej, jak potrafię.

Dlatego też przez ostatni czas trochę unikałem Scotta, bo po prostu starałem się upilnować samego siebie, żeby nie zrobić nic głupiego.

I przyznam, że to unikanie było bardzo trudne, więc naprawdę się cieszyłem, że już tak mało czasu zostało do momentu, kiedy serio będę mógł mu to powiedzieć.

Scott westchnął, zanim odpowiedział na tą moją wymówkę, ale wiedziałem już po tym, że w nią uwierzył, a jego słowa tylko to potwierdziły.

– Ty łamago. Nie zabij się tam, bo będę musiał zostawić swoje super hiper ważne zadanie i iść cię ratować.

Parsknąłem cicho słysząc to i w pierwszym odruchu chciałem po prostu odpowiedzieć, że zdecydowanie powinien zostawić to swoje super hiper ważne zadanie i przyjść mnie uratować, ale wtedy byłaby spora szansa, że Scott serio by przyszedł i spędzilibyśmy razem więcej czasu, a jak już ustaliliśmy, to zły pomysł, bo jestem paplą, więc ugryzłem się w język...

– Lepiej nie ryzykuj znikaniem z sali podczas organizowania wszystkiego, bo jeszcze moja mama cię dorwie i wtedy to ja będę musiał ratować ciebie! - odpowiedziałem więc drugą myślą, która przyszła mi do głowy i wziąłem do rąk pucharek z lodami, które, nie żeby mi to przeszkadzało, trochę się już roztopiły, ale musiały grzecznie poczekać, aż posłucham playlisty od Scotta. A teraz ich zadaniem było trzymać moje myśli z dala od tej playlisty.

i bloom just for you ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz