12. Randka KONIEC

148 8 1
                                    

Na początku nie wiedziałem co mnie obudziło, ale szybko usłyszałam krzyki, roznoszące się po domu. Wsłuchałem się. Nie byłem w stanie wyłapać słow. Mimo to rozpoznałem głosy Bill i Forda.

Zbiegłem po schodach na dół, gdzie ich spotkałem. Wyglądali na zdenerwowanych.

- Co się stało? - spytałem w ciąż zaspany.

- Już nic, Sosenko - blondyn pocałował mnie w policzek i wyszedł.

- Łapska przy sobie, demonie! - wrzasnął za nim wujek.

Zignorowałem go i dogoniłem chłopaka.

- Gdzie idziesz? - spytałem.

- W sumie nie wiem. A gdzie chciałbyś pójść?

Zastanowiłem się. Do głowy przyszło mi jedno miejsce, które chciałbym mu pokazać.

- Jak dotąd to ty pokazywałaś mi wyjątkowe rzeczy, więc teraz ja cię gdzieś zabiorę - obiecałem.

- Czyli randka?

Zarumieniłem się.

- T-tak - wyjakałem. - To randka.

Wyszliśmy z chaty i ruszyliśmy lasem. Następne dziesięć minut spędziliśmy przedzierając się między drzewami. Niestety do celu nie prowadziła żadna droga. Znałem te tereny jak własną kieszeń, więc bez problemu dotarliśmy na miejsce.

Przed nami rozpościerało się sporej wielkości jeziorko z plażą o złotawym piasku.

- Podoba się? - spytałem zestresowany. Bałem się, że jest to nie wystarczająco niesamowita niespodzianka.

- Żartujesz sobie? Jest świetnie - w jego oczach dostrzegłem iskierki szczęścia. - Możemy pobyć tu sami - chwycił mnie w pasie, przyciągając do siebie. Cmoknął mnie lekko w usta.

Oderwaliśmy się od siebie.

- Popływamy? - zaproponował.

- Mhm - mruknąłem radośnie.

Blondyn pstryknął palcami. Nasze ubrania zniknęły, a my zostaliśmy w samych bokserkach.

- Dzięki - powiedziałem.

Pobiegliśmy do wody po pas. Chlapnąłem mu w twarz.

- Ej - udał oburzonego, odchlapując.

Po chwili na twarzy demona pojawił się diabelski uśmiech. Pstryknął palcami i...

- Aaa! - wrzasnąłem, czując, że nogi odrywają mi się od ziemi.

Wylądowałem na rekach chłopaka. Zanim się zorientowałem już spadałem do wody. Zacząłem się szamotać i dławić wodą.

- Wygrałem - Bill nachylił się nade mną z wrednym uśmiechem.

W zemście chlupnąłem mu wodą w twarz. Oboje się zaśmialiśmy, po czym pomógł mi wstać.

Resztę dnia spędziliśmy bawiąc się w jeziorze. Gdy słońce zaczęło zachodzić, wróciliśmy do chaty.

- Gdzie wyście byli? - gdy tylko weszlismy do domu, ,, powitał" nas wujek Ford.

- Nad jeziorem - wzruszyłem ramionami.

- Nie interesuj się - warknął blondyn.

Wymienili wrogie spojrzenia, po czym chłopak chwycił mnie za dłoń i zaciągnął na górę. Weszliśmy do pokój i rzucilismy się na łóżko. Wtuliłem się w niego z rumieńcem na twarzy, po czym zamknąłem oczy. Byłem wykończony. Prawie od razu zasnąłem. Ostatnie co poczułem to czuły pocałunek w czoło.

***

Po prawie tygodniu pobytu w domu, zaczęło mi się nudzić. Tęskniłem za podróżami między wymiarami. Chciałem znowu przeżyć przygodę.

- Bill? - zacząłem temat, krojąc marchewkę.

- Tak, Sosenko? - odwrócił sie w moją stronę, przerywając na chwilę wspólne gotowanie.

- Dobrze ci się mieszka w chacie? - spytałem.

- Jasne, że tak. Czemu pytasz?

Wziąłem głeboki oddech na odwagę.

- Chciałbym znowu wybrać się w podróż między wymiarami - wypaliłem.

Na chwilę zamilkliśmy, patrząc na siebie.

- Na prawdę? - ucieszył się. - Ja też o tym myślałem, ale bałem się zaproponować.

Ustaliliśmy, że w następną podróż wybierzemy się na drugi dzień, żeby mieć czas na spakowanie się. Została nam ostatnia rzecz do załatwienia - powiedzenie rodzinie, że znowu wyjeżdżam.

Zebrałem wszystkich w salonie.

- Musze wam o czymś powiedzueć - zacząłem. - Wybieramy się w podróż między wymiarami.

Prawie godzinę nam to zajęło, ale doszliśmy do porozumienia. Ustaliliśmy, że mogę iść, ale mam wrócić za nie cały miesiąc. Nie podobał mi się ten kompromis, ale inaczej by się nie zgodzili.

*540 słów*

Dzisiaj króciutki rozdział, ale mam nadzieję, że się spodobał moim diabełkom.

To już będzie ostatni rozdział. Co myślicie o historii?

Między Wymiarami | Billdip |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz