4. † dla Konwali

7 0 0
                                    

Po kilku dniach przeprawy po wodzie skończyło się jedzenie, Agnes zrezygnowała z ,,niepotrzebnego" przystanku po żywność i zaproponowała zarzucenie przynęt. Tylko Petra entuzjastycznie podeszła do jej pomysłu. Archibal powoli tracił przekonanie co do słuszności zabrania bliźniaczki do wyprawy.

- Wytrzymacie jeszcze dzień lub dwa i dotrzemy do Belgii, ojczyzny rodziny Lasair.- zawołala wesoło Petra.

- Czekaj, powiedziałaś że zawiedziesz nas do UK.- Archibald gwałtownie wstał na nogi bulwersujący się za oszustwo Azjatki.

- Powiedziała że tam gdzie dam radę. Do tej wyspy się nie zbliżam.

- Robisz układy z Malejami, i ciebie zaskakuje ich czyny?- zażartowała Agnes.- Nie Myślałam że jesteś taki naiwny. - chłopak po czerwieniał ze wstydu.- Przepłyń do Calais z stamtąd popłyniemy do Dover.

- I ona podaje konkretny cel, chłopczyku. Naucz się na przyszłość.

Archibal nie krył urazy za oszustwo, to była jego wina że nie uprościł dokładnie gdzie. Przez następny dzień obyło się od przygód. Skóra pasażerów przez te kilka dni zdążyła nabrać koloru, jednak panna Lasair była czerwona jak truskawka, jej delikatna i blada skóra niż nosiła podobnego traktowania. Brunetka nie narzekała, ani na słońce, ani na brudne rzeczy, ani na brudne włosy, ani tym bardziej na jedzenie. Jedyne co jej przeszkadzało to istoty żywe dzielące z nią powietrze.

- Co się tak szczerzysz?- oskarżycielski rzuciła spocona i przemęczona Elwira.- Jak wrócą mi siły za tłukę ciebie Archibald! To wszystko twoja wina i tych twoich genialnych pomysłów. Aaaa- frustracja i wykończenie fizyczne jak i chyba psychiczne, przemawiało przez wzburzoną Elwirę. Ostatnimi godzinami była poprostu nieznośna.

- Gdybyś Elwirko popatrzyła dookoła a nie tylko na swoje pieprzone ego zauważyłaś byś że widać już ląd.- warkneła wyprowadzona z równowagi Agnes. Ta natychmiast przestała się użalać nad sobą i rozejrzała się dookoła, omalo nie wypadła z łodzi ciesząc się jak głupia. Lasair przewróciła tylko oczami, Archibald odetchnął z ulgą.

Po dwóch godzinach, cała gromadka stała na piasku, rozgrzanym od zachodzącego słońca. Krótko i zdawkowo pożegnali się z dwoma transportem szybko poszukując noclegu, w wielu z nich wypraszania nas z powodu naszego wyglądu, po kilkudniowej przeprawie przez Morze Północne. Wreszcie natrafiliśmy na nocleg w którym nie chciano nas odesłać.

- Poproszę pokój dla trzech osób.

- Dwóch. Ja wezmę sobie osobny pokój.- z założonymi dłońmi Panna Lasair czekała aż Archibald zapłaci i odejdzie z swoją przyjaciółką.- Dobry wieczór, dla mnie jeden pokój na jedną noc.- kilka kliknięć w klawiaturę i Agnes dostała kluczyki, a recepcjonistka pieniądze.

Brunetka udała się korytarzem w lewo, potem po schodach na pierwsze piętro do pokoju z numerem dwadzieścia pięć. Zamykając drzwi odetchneła z ulgą, rzuciła torbę na czarny poobcierany fotel. Zrzuciła z siebie krępującą odzież, odrzuciła ją w kąt. Weszła pod prysznic który raczył ja tylko zimną wodą, dzięki tej czynności zmyła z siebie brud i oczyściła umysł. Pośpiesznie wytarła się o ręcznik oferowany z pokojem, założyła świeżą bieliznę, granatową przylegającą do ciała Koszulę w różowo fioletowe kwiaty i białe motylki, do kompletu narzuciła czarne obcisłe spodnie z
ciemnogranatowo-złotym paskiem, na włosy narzuciła czarna chustę w zawilce pędowe w kolorze ciemnego błękitu. Gumką związała w kok ciemne włosy. Zabrała brudne ubranie do łazienki by umyć je i wysuszyć, przejrzała kieszenie ubrania by przypadkiem nie wyprać też ich zawartości.
Opuszkami palców w tylnej kieszeni spodni natkneła się na list. Przystaneła w ruchach i delikatnie zbadała fakturę listu z błękitnym adresem Dla Widzącej. Z drżącymi dłońmi otworzyła list, i zbierając w sobie siły usiadła na łóżku. Zostawiła w Londynie wiele niedokończonych spraw. Wysunęła z listu złoty klucz, niepotrzebnie ozdobiony.

Przełożyła go wy dłoniach, wraz z kluczem dołączone były konwalie które przez bieg czasu i niedawnych wydarzeniach, ledwie przypominały kwiaty. Wreszcie wyciągnęła złożoną kartkę przesiąkniętą zapachem wiśni i książek, JEGO zapachem. Ta ulgą którą czuła czując ten zapach ukuł ją w serce.

Moja konwalio,

Pragnę cię wesprzeć w tak ciężkim czasie jaki przeżywasz. Pragnę słać ci jedynie słowne róże, ale wiem że to zły moment. Wybacz mi, gdybyś nie była wtedy ze mną, najprawdopodobniej byłabyś z siostrą. Znając ciebie konwalio weźmiesz na siebie winę, to nie twoja a moja wina. Widzisz wtedy, w tym budynku miałem złe przeczucie, możesz mnie brać za egoistę ale cieszę się że zostałaś że mną.
Boję się myśleć co by było gdyby to ty postradała rozum. Nie wiem co o nas myśleć, a z pewnością co ty musisz przeżywać.
Błagam biały kwiecie, wróć w miejsce gdzie zgrzeszyliśmy. Pomogę. Obiecuję.

Jesteś dla mnie jak kwiaty Aster, wiedz że on jest czerwony.

† dla Konwali.

Ta beznadziejna poezja, wywołała w Agnes mieszane uczucia, ale w szczególności zachwyt i ekscytację, siedem lat temu napisałaby natychmiast i natychmiast byłaby na miejscu ale tamte okoliczności..

O matko, † potrafił ją zbajerować, sprawić że się zarumieni, lecz teraz brunetka płakała gorzkimi łzami.

,,On chciał mi pomóc" w myślach powtarzała jego słowa, napisane kaligraficznym pismem wiecznego pióra ,,Jesteś dla mnie jak kwiaty Aster, wiedz że on jest czerwony."

To właśnie o † mówiła Petrze.
Kwiaty Aster oznaczają: uszczęśliwiasz mnie każdego dnia.
A czerwone kwiaty Aster: moja miłość jest większa od twojej.

Po chwilowej ekstazie ostatnim zdaniem, przeanalizowała resztę listu.
,, A może to † zostawił te kwiaty w pufie, a nie Merozja." Pomyślała. Zastanawiała się czy † cały wytrwale czeka, jego cierpliwość to istna świątynią, nie to co Agnes, ona nawet godziny by nie dała radę poczekać bez rozrabiania.

- Masz rację †, gdybym wtedy nie przespała się z tobą.- przemówiła do siebie zalana łzami złości.- Gdybym nie zdradzała Amrita z tobą, wtedy byłabym z siostrą..- wyszeptała gniewnie.- Gdybym nie była taką zdradziecka suką..- wolała nie oszczędzać na wyzwiskach.

Jedenaście lat temu poznała † byli bardziej nastawieni do siebie rywalizacją i wzajemnymi przekomarzania mi, bardzo poważnymi, bowiem kiedyś Agnes złamała nogę †. Dopiero osiem lat temu ich relacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni, zaczęli się umawiać, spotkania były bardziej przyjacielskie niż zmysłowe, tą granicę złamali w dzień obłąkania Merozji Lasair, a dokładnie 22.06.2036 roku.
Agnes została oskarżenia o skrzywdzenie swojej siostry, nie mogła się wytłumaczyć dlaczego nie było jej w domu Amrita w którym pomieszkiwała. Wstydziła się, i brzydziła się sobą. Kilka dni później zniknęła.

A teraz wraca, zmieniona, bardziej chłodna, nie pryska już tym entuzjazmem co kiedyś. Schowała list do koperty i odłożyła pod poduszkę, umyła i rozwiesiła ubrania, po wykonaniu wszelkich zbędnych formalności wreszcie ułożyła się do snu, który stał się nieznośnym koszmarem..

.

Bliźniaczki LasairWhere stories live. Discover now