"ALHAITHAM!" Donośny głos rozbrzmiał w całym domu. Na drugim końcu w swoim pokoju siedział szaro włosy mężczyzna, który na głośne zawołanie westchnął, i wrócił do swojej książki. Za chwilę rozległo się kolejne wołanie, tym razem głośniejsze. Mężczyzna nie ruszył się z miejsca, totalnie olewając młodszego. Przez chwilę zapanowała cisza, którą starszy nie zdążył się jednak nacieszyć, bo po chwili usłyszał głośne kroki zmierzające w stronę jego pokoju. Ten nadal pozostawał na miejscu, jednak podniósł wzrok, by spojrzeć na stojącego już w progu wysokiego blondyna. Nie wyglądał na zadowolonego, w zasadzie jak zawsze.
Alhaitham uniósł jedną brew, dalej zachowując przy tym swój stoicyzm. Kaveh zmarszczył brwi, po czym zaczął chaotycznie chodzić po pokoju drugiego, w poszukiwaniu czegoś. "Al, widziałeś moje klucze od domu? Te z breloczkiem." Zapytał z dość spokojnym głosem.
Mężczyzna westchnął cicho. Sięgnął do swojej kieszeni i wyciągnął klucz. Na jego widok oczy drugiego zamigotały. Szybkim krokiem z uśmiechem podszedł, by odebrać swoją własność. "Jak dobrze że go znalazłeś, bardzo mi-"
Gdy już po niego sięgał, Alhaitham w ostatniej chwili przechwycił klucz, przybliżając go do siebie, wiedząc że ten nie zbliży się bliżej. Kaveh stanął w miejscu zdziwiony nagłym zachowaniem swojego współlokatora. "Znowu będziesz pić?" Zapytał chłodno, patrząc się drugiemu głęboko w oczy. Ten skrzyżował ręce i zmarszczył brwi.
"A co? Masz z tym jakiś problem?" Z jego głosu Alhaitham domyślił się, że blondyn nie ma zamiaru ustąpić.
Mężczyzna podniósł się do siadu na kanapie, odkładając książkę na bok, wbijając lodowate spojrzenie w Kaveha. "Słuchaj... Ostatnio coraz częściej chodzisz do baru, żeby się upić do upadłego. Już nie wspomnę o tym, że dałeś się obrabować ze swoich ostatnich pieniędzy. Wracasz nad ranem do domu, robiąc przy tym więcej hałasu, niż robisz go na co dzień Kaveh..." Wspomniany mężczyzna tylko zmarszczył brwi i fuknął pod nosem. Alhaitham westchnął. "Coś się dzieję? Masz jakieś problemy, z którymi sobie nie radzisz? Wiesz że mogę ci pomóc..." Przypomniał, dokładnie podkreślając ostatnie zdanie.
Kaveh tylko uciekł wzrokiem w inną stronę. "Dasz mi te klucze?" Ponowił pytanie. Przez chwilę panowała cisza. Blondyn westchnął i znowu spojrzał na starszego. "Zawrzyjmy układ... Ty mi oddasz klucze, pójdę gdzie chcę, zrobię co chcę-"
"Znowu skończy się na tym, że spuścisz komuś łomot." Przerwał drugi, jednak Kaveh nie ustępował.
"TO BYŁ JEDNORAZOWY INCYDENT!" Alhaitham spojrzał na niego znacząco. "Mniejsza! Wracając... Jak już wspomniałem, oddasz mi klucze, a ja wrócę do domu jeszcze przed północą, zgoda?"
Alhaitham posłał drugiemu ostre spojrzenie. "Kaveh."
"Al noo..." Domagał się młodszy, używając przy tym pseudonimu Alhaithama. "Przysięgam, nie wypiję więcej niż 5 kieliszków." Kaveh zrobił nieświadomie błagalne oczy. Normalnie by to nie przeszło, jednak fakt, że Kaveh nie wydawał się żartować ze swoją obietnicą, podrzucił chłopakowi klucz, który ten z drobną niezdarnością przechwycił. Spojrzał na swojego współlokatora i uśmiechnął się ciepło. "Dzięki! Obiecuję że kupię ci coś dobrego!" I z tymi słowami wyleciał.
"Wolałbym byś dotrzymał swojej pierwszej obietnicy..." Przyznał, jednak zdał sobie sprawę, że młodszego nie ma już w domu. Został sam, choć jemu to nie przeszkadzało. Oczywiście lubił Kaveha, nawet bardzo, jednak tamten zdawał się mieć go tylko za darmowy, nielimitowany nocleg, co trochę dobijało Ala. Z drugiej strony, nie chciał go wyrzucać na bruk, bo były momenty, w których oboje mieli ciepłe chwile. I chodź starszy wiedział, że Kaveh ma swoją przyjazną i delikatną stronę, tak nie rozumiał, dlaczego ją przed nim ukrywał. Dobijało to Alhaithama.
![](https://img.wattpad.com/cover/342236070-288-k578752.jpg)
CZYTASZ
one-shoty z GEYSHIN IMPACT 🤍
Fanfictionjak sam tytuł wskazuje... one shoty kulturka ofc zachowana musi być!! bez mocnych 18+, bo na to przyjedzie pora w oddzielnych książkach uwuwu NIE PISZE O CZYMS Z CZYM NIE CZUJE SIE KOMFORTOWO!! zapraszam na mojego twitterka, gdzie bazgram @_aster_ar...