Rozdział 8

9 0 4
                                    

Reszta dni minęła nam na różnych grach i zabawach oraz na wycieczkach w różne miejsca. Jednak dziś nadszedł ten dzień - ostatni dzień. Tego dnia mieliśmy wybrać się nad morze. Jednak pogoda dzisiaj wyjątkowo nie sprzyjała, cóż jest zima, czego się spodziewać. Słońca? Upału? Tylko głupi miałby nadzieję na taką pogodę.

********

Była 7.30 kiedy Szymon wparował nam do pokoju.

- Wstajemy, wstajemy - krzyczał.

Ja nie wiedząc co się dzieje szybko się poderwałam i spojrzałam w stronę drzwi. Jednak zauważyłam jak się tylko zamykały.

- Kto to był? - oszołomiona skierowałam pytanie do lewo żyjącej Maji.
- Szymon... - powiedziała zaspana.
- Widziałaś go?! - krzyknęła Julia.
- Nie za bardzo. Myślisz, że jak odrazu wstanę to wszystko widzę przez zaspane oczy.
- Dobra, jeju - odpowiedziała jej Julka.

Siedząc na swoim łóżku wychyliłam się, aby zobaczyć co robi Wiktoria. Oczywiście jeszcze spała, więc trzeba było obudzić ja samemu. Wspięłam się na górę i zaczęłam ją budzić.

***

Było już po śniadaniu. Na razie odpoczywaliśmy po posiłku, a za 30 minut mamy wyjście nad morze. Zaczęłyśmy rozmawiać o naszych crush'ach.
Czas minął nam bardzo szybko, głównie na rozmowie.

Po 30 minutach zaczęłyśmy się ubierać. Nagle przyszła druhna.

- Szybko zakładajcie mundury! - krzyknęła - alarm mundurowy.

Po tych słowach zaczęłyśmy ściągać kurtki i szybko się przebieraliśmy. Żadna z nas nie miała jeszcze pagonów, więc miałyśmy podejrzenia, że pewnie, niektóre z nas je dostaną.

Pobiegłam szybko do torby i wyciągnęłam z niej mundur. Był on delikatnie pogięty, ale na ciele się rozprostuje.

***

Byliśmy w autokarze w drodze nad morze. Widziałam różne drużyny, ale interesowało mnie tylko to gdzie siedzi mój crush. Rozglądając się po pojeździe zauważyłam Miłosza idącego w naszą stronę.

- Maja, zobacz kto idzie - szepnęłam.
- Kto? - zapytała.
- Miłosz - odpowiedziałam.

Po tych słowach Maja natychmiast spojrzała w bok. Na szczęście chłopak tego nie zauważył, lecz było to tak gwałtowny ruch, że niektórzy zwrócili na to uwagę.

Chwilę potem autokar się zatrzymał i musieliśmy wysiadać. Wychodziliśmy po kolei. Gdy wysiedliśmy druhna kazała ustawić się nam w dwuszeregu. Ustałam za Wiktorią i zaczęliśmy odliczać. Jeden... Dwa... Trzy... I tak dalej aż do dziesięciu. Po odliczaniu podzieliliśmy się na zastępy i szliśmy długim mostem, a na jego końcu drużynowa kazała ustawić się w okręgu i po kolei zapraszała do siebie niektóre osoby.

***
Wracaliśmy już na początek mostu. Nie mogłam w to uwierzyć, że dostałyśmy pagony. Bardzo się cieszyłam, więc postanowiłam, że po powrocie zadzwonię do mamy i powiem jej co się działo.

Szliśmy jeszcze kawałek na jakiś plac. Nikt nie wiedział co będziemy robić. Wtem przyszła siódma i dwudziesta trzecia. Druhny i druhowie kazali ustawić nam się w parach. Byłam z Mają, bo nie chciałam być z kimś obcym.

- Teraz będziemy tańczyć Belgijkę. Chyba każdy wie jak się to tańczy? - zapytała druhna Wiktoria.

Kilka osób odpowiedziało na tak, a niektórzy tylko przytaknęli. Ktoś pościł muzykę. Nie wiedziałam kto, bo wszyscy zaczęliśmy iść. Oczywiście Belgijka bez zmieniania bar to nie Belgijka. Podchodziłam po kolei do każdego chłopaka, aż wypadło na mojego crusha. Złapał mnie za rękę, a ja strasznie dziwnie się poczułam. Czułam kogoś wzrok na mnie, pewnie Julki, bo była za mną. Mogę się założyć, że tłumiła w sobie śmiech, ale starałam się o tym nie myśleć, tylko o tańcu. Chwilę potem przeszłam do kolejnej osoby i tak po kolei, aż muzyka zamilkła, a ja wróciłam do Maji.

- Jak tam się tańczyło - zapytała Maja z uśmieszkiem.
- Przestań, normalnie - odpowiedziałam z takim wyrazem twarzy jak bym chciała ją zabić.
- Dobra, dobra spokojnie.

***
Wracaliśmy już autokarem do hotelu. Było około dwunastej, więc była pora obiadowa. Chciałam napisać do mamy, ale postanowiłam, że zrobię to po obiedzie.
Starałam się zasnąć i w końcu mi się to udało.

Po 20 minutach obudziła mnie Maja.
- Wstawaj jesteśmy - powiedziała.
Szybko się poderwałam.
- Już wstaje - odpowiedziałam.

Szybko wysiedliśmy z autokaru i biegliśmy do pomieszczenia, aby nie zmoknąć - padało. W środku zdjęliśmy kurtki i usiedliśmy do stołów. Dzisiaj był makaron z śmietaną i polewą truskawkową. Szybko poszłam bo danie. Okazało się, że przede mną stał chłopak, który podobał się Maji. Uśmiechnęłam się do Maji, a ona też to zrobiła, a on musiał to zobaczyć, bo się na nią dziwnie patrzał. W końcu była moja kolej. Wzięłam obiad i usiadłam do stołu.

- Co on się tak na ciebie patrzał? - szepnęłam do Majki.
- Zobaczył jak się śmieje.
- Nie dobrze, nie dobrze - obie zachichotałyśmy.

***
Dzień minął nam na znowu zwiedzaniu. Byliśmy już po kolacji. Nie przebierałyśmy się w piżamy, bo mieliśmy coś jeszcze zaplanowane, choć nikt nie wiedział co.
Nagle dostałam powiadomienie.

- O 21 przed pokojami, ubrać coś na siebie bo wychodzimy do żeglarskiego - napisała druhna.

Mieliśmy jeszcze dużo czasu na odpoczynek. Ja postanowiłam posłuchać muzyki i czytać książkę. Jednak dziewczyny mi to utrudniały, bo co chwilę coś do mnie gadały i nie dawały mi spokoju. Tak właśnie minął mi czas wolny - na pogaduszkach z innymi.

Była 20.55 zaczęłyśmy się zbierać. Poszłam do torby, wyjęłam z niej bluzę i założyłam się siebie. Podeszłam jeszcze do parapetu i wzięłam z niego wodę, żeby się napić.
_____________________________________________Hej, ogólnie wiem, że ta książka nie ma sensu, ale pisze ja za prośbą przyjaciółek. Kontynuacja wleci może jutro, albo za kilka dni.
_813 słów_

Harcerstwo - Rzecz, Której Nigdy Nie Zapomnę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz