Myślę, że każdy zna dramat znanego pisarza Williama Szekspira o tytule "Romeo i Julia". Miłość od pierwszego wejrzenia, lecz tak bardzo zakazana poprzez ich narody, które pętają do siebie nienawiścią. Miłość, która była tak silna, iż skończyła się tragicznie. Miłość tak silna, że musiała zakończyć się śmiercią. Miłość, która była z nimi od pierwszego do ostatniego tchu. Miłość, która pomimo swojej tragedii wygrała z przeciwnościami losu. Miłość, która wygrała z nienawiścią.
Istniało i do tej pory istnieje wiele pisarzy na świcie, którzy na nominacje najlepsze powiadanie "dramat romantyczny" postawiliby na siebie twierdząc, iż to ich powieść jest tą najlepszą, która spełnia wszystkie wymogi. Nie wiedzą jednak, iż istnieje ktoś o wiele lepszy. Ktoś kto od zawsze zgarniał wszystkie nagrody w tej kategorii. Ktoś kto jest istnym królem tej tematyki. I jest nim nikt inny jak życie. Oh, życie pisze najlepsze dramaty, a te miłosne najbardziej. Życie zapisuje coraz to kolejne litery, które zamieniają się w zdania na swoich najpiękniejszych kartkach o kolorze bieli i śmieje się w niebogłosy. W końcu tylko życie wie jak potoczy się twoja historia. Tylko życie zna twoje słodkie zakończenie, a ty w męczarniach musisz czytać swoją książkę literkę po literce.
Miłość sama w sobie była piękna, lecz pisana przez życie stawała się okrutna. Coś słodkiego stawało się z czasem czymś gorzkim. Miłość była pięknym obrazem, lecz pędzę, których się używało były ostre, sprawiając, iż ręce ociekały w szkarłatnej cieczy. Miłość była niczym róża, która była tak piękna, lecz była również samolubna i egoistyczna, przyciągając uwagę, lecz gdy starało się jej dotknąć kuła. Miłość była niczym alkohol, którym się upijasz, lecz na następny dzień odczuwasz jej skutki, jednak pomimo wielu nic nie znaczących obietnic, sięgasz po nią po raz kolejny.
W końcu to wszystko nie tak miało wyglądać! To wszystko nie tak miało się potoczyć! Jego miłość nie miała być tajemnicą! Jego miłość nie miała być zakazana! Jego miłość nie miała go ranić! Jego miłość nie miała prawa rozkwitać i go pokaleczyć! Jego miłość nie miała być tym kim jest! Jego miłość nie powinna być nim! Jego miłość nie miała prawa być chłopakiem jego najlepszej przyjaciółki! On nie miał prawa zakochać się w Hwang Hyunjinie! Lee Felix nigdy nie powinien zakochać się w Hwang Hyunjinie!
A jednak stało się. Felix zakochał się w Hyunjinie i nie potrafił nic z tym zrobić. Raptownie w walce z miłością stał się bezbronny. Jak można wygrać z czymś co jest tak ogromne i za każdym razem wyciąga coraz to kolejne asy z rękawa? Był na straconej pozycji od samego początku. Dlatego, gdy miłość wygrała, owinęła swoje smukłe dłonie wokół drobnego ciała Felixa i szeptała czułe słówka. Szeptała, iż to nic złego się zakochać. Szeptała, iż jest piękna. Szeptała, iż jest czysta, niewinna i bezbronna. Szeptała, iż z nią ku jej boku można być samolubnym. Więc Felix postanowił jej zaufać.
Zaufał jej i stał się kochankiem. Stał się miłością samej tajemnicy, lecz na to można było przymknąć oko. Ostatecznie był kochany i to mu w zupełni wystarczyło. Zaufał miłości i od roku spotykał się z Hyunjinem. Od roku stał się samolubny i myślał tylko o swojej miłość. Od roku nie myślał o uczuciach innych. Nie myślał o uczuciach swojej najlepszej przyjaciółki, którą wraz z jej partnerem okłamywał. Był tylko on i jego miłość. On i jego uczucia. A jednak od jakiegoś czasu coś zaczęło się zmieniać.
Silne ramiona owinęły jego smukłą talie, a pudrowe usta zostały przywitane przez te różane, tworząc wspólnie idealny odcień różu. Czekoladowe tęczówki spotkały się z tymi czarnymi, które mieściły w sobie całą galaktykę, aby Felix mógł się w niej gubić odkrywając coraz to kolejne planety, aby mógł bezkarnie skakać z gwiazdy na gwiazdę. Tylko żadne z tych rzeczy nie należały do niego, a bynajmniej nie w pełni.