małpkia

59 4 6
                                    

Stała na wyższej półce, to była ostatnia sztuka o smaku mientki. Wiedziałem że muszę ją kupić za jedyne 3.50 zł . Lecz pewien gruby, śmierdzący, niewychowany, brudny żul , lump, menel , alkoholik stał przede mną w kolejce , miałem wrażenie że nie kompał się od ostatniej burzy, a lato owego roku było suche. Włosy miał tak tłuste ze można by było usmażyć na nich frytki , starczyłoby dla całej rodziny. Miał jedną brew na której można by hodować ziemniaki. I przypalone fajkami rzęsy. Miał zoltaczke w oczach . A z tego krzywe go nochala wystawaly kozy. Miał jednego zęba kła , który porozcinal mu całe wary - obciagary. Z uszu wylewal się miód który wykarmilby stado niedźwiedzi. Miał takie wielkie jabłko Adama że można by było nim grać w amerikański futbol. Na karku miał zwoje skóry który utrzymywał garb niczym parasol. Miał wielkie cycki z których wylewaly się hektrolitry zkisiałego mlika. Na brzuchu miał opony swojego tłuszczu spasiony że można by z niego zrobić trampoline ten pokrywala jego sierść na której hasaly pchły i wszy. Gdy podniósł swą potężną rence to pod jego pachy wyleciał jeden nietoperz i ukazało się bujne włosie z którego można by było uszyć nie jedno futro. Na rence miał tatuaż w kształcie cipki . Na jego dłoniach było tyle grzybów ze można by było urządzić
grzybobranie. Paznokcie rosły mu do góry ze mogło by się zjeżdżać ze zjeżdżalni. Gdy schylilem się zawiązać buta ujrzałem w jego pempku pelzaja dwie dżdżownice. Miał za duże spodenki i widać mu było pół zarosnietej dupy, w której było mrowisko . Kapaly z niej krople łoju i śluzu. Nogi miał takie grube ze uda stykały się ze skórą z łydek. Stopy miał takie wielkie ze jego jedna to moje trzy i dwie dłonie. Moja koszulka mogła by być jego skarpeta . Miał na nich grzybicę i na paznokciach tez , były one porośnięte mchem i rysowaly powierzchnię podłogi w sklepie. Miał na sobie spocona koszule z krótkim rękawem w szarą kratkę i obcisłe gacie , całe brudne i podarte, miał też na nogach granatowe laczki odklejajace się. Kiedy chciał kupić ostatnia sztukę tej małpki przerazilem się i złapałem go na rękę nawet nie objołem połowy jego łapska. Spojrzał na mnie tymi slepiami ze złością. Bałem się i go puscilem i ze strachem w ustach powiedziałem - to moje ulubiene. On wtedy powiedział ze chce smaku nie mientki tylko cytryny. Z radością na twarzy kupiłem moja małpkie , kiedy ten zwierz wyszedł ze sklepu sprzedawczyni zaczęła pisikac jakimś zapachem sklep i otworzyła okno. Ja kiedy dałem jej pieniądze odwrocilem się i pchając drzwi dotknąłem klamki , była ona tłusta że jej tłuszcz można by ją zastąpić masło na kanapce.
Po chwili wyszedłem ze sklepu i odetchnalem świeżym powietrzem , wypiłem swoją małpkie i wrzuciłem do kosza pusta butelkę.

MałpkiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz