Przez ten czas kiedy byłem nie obecny, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Zacznę więc od początku. Po wyjściu z AA za drzwiami usłyszawszy odrazajacy odgłos i niosący się za nim odór niczym bekniecie wieloryba, wtedy poczułem okropny ból w plecach odwracając się do tyłu zorientowałem się że bekniecie było tak silne że drzwi wystrzeliły z podobną siła do wybuchu bomby atomowej. Wsadziło mnie w w powietrze i gdy się obudziłem byłem na skrzyżowaniu w Warszawie pod centrum czegoś tam Kopernika. Nim otworzyłem oczy, poczułem duszności wynikające z braku higieny osoby probujacej mnie nieudolnie ratowac. Poczułem na swojej szyji ucisk i pieczenie osobnik ( jeśli można to coś nazwać osobnikiem bo wyglądem przypominał godzille) nade mną trzymał swoją chyba stopę i uciskał paluchem mój puls, odebrało mi mowę, wiec próbowałem się jakoś wymknąć z tej irytującej sytuacji, przekręcając się w bok i tym samym poczułem coś mokrego myślałem że to jego ślina jednak płyn ten miał barwę czerwoną i zorientowałem się że przeciąłem se tętnice szyjna jego paznokciem wyglądającym jak tasak a nawet piła. To bydle zauważywszy że sie poruszam spojrzał na mnie i z przerażeniem w oczach powiedział głośno z basem ,, to drgawki ". Serce stanęło mi w gardle gdy ujrzałem że ściąga z siebie te łachy i kładzie się na mnie. Od tamtej pory nic już nie pamiętam tylko to że zaksztusilem się swoimi wymiocinami więc straciłem przytomność i leżalem w śpiączce ponad rok z parą ośmiu polamanych żeber. Próbując wstać spadłem z łóżka a z oddali usłyszałem krzyk ,, Gdzie wstajesz skurwysnie ?!" Obejrzałem się za siebie a tam w drzwiach ukazała się niska postać wyglądem przypominająca Bazyla. Pani Elżbieta D. Wyskoczyła do mnie niczym smok że swojej jamy. Wciągnęła swoją rence i swymi szponami zarysowała mi pół ryja zostawiając mi głębokie blizny do końca życia. Po chwili omdlenia otworzywszy oczy ujrzałem Bazyla opatrujacego mi rany na modzie z przerażenia odruchowo skierowałem swoją rence prosto w jej potworną twarz czułem wtedy jakbym uderzył w skałę. Złamałem rękę w 5 miejscach. Zobaczyłem że moje nogi są przywiązane do sufitu. A pomiędzy nimi ukazał się ten morderca pseudonim Babol. Chcąc się przysiąść na mojej prycy niczym orka połamał mi łóżko i złożyło się na pół a ja znalazłem się w jego środku razem z tym bydlakiem. Nagle z zaskoczenia w moim gardle znalazł się paluch wielkości kłody dusząc i raniąc moje wnętrzności. Kilka godzin później obudziłem się na sali operacyjnej okazało się że połowa jego paznokcia utkwił w moim przewodzie pokarmowym. Gdy chirurg zbliżył swój skalpel do mojej szyji aby wydostać pazura nagle z pobliskiej ubikacji wyłonił się przerażający odgłos i smród. Lekarz że zdenerwowania rozciął mi tętnice szyjna a gdy Fucking Babol pojawił się na sali lekarz z szoku podciął sobie żyły. Babol widząc że się wykrwiawiam najpierw rzucił się na lekarza chcąc zahamować krwotok zciagnął dwie skarpety i próbował je upchac w miejsce rozcięcia. Myśląc że to podziała skierował się w moją stronę zdejmując z siebie brudne majtki. Gdy ujrzałem jego przyrodzenie, które wyglądało jak worek na śmieci dostałem chwilowej ślepoty. A ze smrodu , który wydalał ten knur dostałem halucynacji. Po roku śpiączki obudziłem się bez szyji. Wtedy przeczytałem na swojej karcie szpitalnej martwice szyjna i zakażenie od majtek Babola.