Rozdział 8: Historie

142 7 0
                                    

<<~>>

- Tak zawsze się dzieje - powiedziała Łucja, a ja jedynie pokiwałam lekko głową.

Chciałam wrócić do Anglii, miałam tam w końcu przyjaciół i rodzinę... miałam tam swoje całe dotychczasowe życie. Jednak Narnia... tutaj miałam również nowych przyjaciół, najbardziej zaprzyjaźniłam się z Ryczypiskiem, ale... był tutaj też Kaspian. Poza tym, zaczynałam się tutaj czuć komfortowo, nie licząc incydentu, gdy mnie porwano, sprzedano i próbowano zabić.

- Ale spokojnie... na pewno tutaj jeszcze trafimy - dodała Łucja, zauważając mój smutek.

- A czy... czy może ktoś kiedyś został w Narnii na stałe?

- Raczej nie... Aslan by nam o tym powiedział.

- Dziękuje. Pójdę się położyć, jestem dość zmęczona po dzisiejszym dniu - powiedziałam i przytuliłam na odchodne moją kuzynkę.

- Dobranoc.

- Kolorowych snów - odpowiedziałam i udałam się na dół.

Przebrałam się w koszulę nocną, którą znalazłam w szafce koło mojego łóżka i położyłam się. Patrzyłam się tępym wzrokiem na sufit. Jak tylko się położyłam odechciało mi się spać. Nie wiem ile czasu minęło, ale zdawało mi  się, że większość załogi już śpi. Jakiś czas temu słyszałam jeszcze pojedyncze rozmowy i śmiech, jednak teraz nic nie słyszałam. Postanowiłam więc wyjść na górę, aby popatrzeć na gwiazdy. Powoli wstałam z łóżka i ubrałam buty. Następnie podeszłam cichym krokiem do drzwi i otworzyłam je. Wydały ciche skrzypnięcie, jednak nie powinno ono kogoś obudzić. Szłam najciszej jak tylko potrafiłam, nasłuchując czy nikogo czasem nie obudziłam. W końcu odetchnęłam z ulgą będąc już na górze. Podeszłam cichym krokiem do barierek i spojrzałam w górę. Gwiazdy tutaj zdecydowanie były piękniejsze niż te w Anglii.

- Dlaczego nie śpisz? - ktoś zapytał się mnie stając po mojej prawej stronie. Mimowolnie podskoczyłam lekko ze strachu do góry. Zdjęłam wzrok z gwiazd i skierowałam je na Kaspiana. Uśmiechnęłam się do niego, jednak ten zdawał się nie zauważyć mojego uśmiechu.

- Nie mogłam zasnąć, jak tylko się położyłam do łóżka to nie zmrużyłam nawet oczu, a ty?

- To samo.

- Bałam się, że ciebie obudziłam.

- Nie, ależ skądże. Nawet nie słyszałem jak szłaś korytarzem. Ale coś tak czułem, że będziesz na górze patrzyła się na gwiazdy.

- Dobrze mnie znasz w takim razie, królu - zachichotałam i odwróciłam twarz od twarzy księcia - nie wiedzieć czemu, ale czuję niezwykłą więź z nimi. Tak jakby...

- To była twoja rodzina - dokończył Kaspiana, na co pokiwałam energicznie głową.

- To co powiedziałeś dzisiaj... o mnie... czy to była prawda?

- Oczywiście, że tak. Mój już nie żyjący nauczyciel, który z resztą mnie uratował, opowiadał mi bajki, a raczej historie i legendy Narnii i pobliskich królestw. Jedna z nich była moją ulubioną, opowiadała o królestwie elfów, które było takie jak ląd Aslana. Były to podobno piękne istoty o lekko spiczastych lub normalnych ludzkich uszach. Posiadały pewne umiejętności magiczne i potrafiły czerpać energię ze światła. Pewnego razu, królowej i królowi urodziła się córeczka. Dziewczynka ta urodziła się w noc przesilenia wiosennego, co miało wróżyć same dobre rzeczy. Nazwali ją Luthien. Gdy elfka dorosła wyszła za mąż za jednego z żołnierzy. Po pięciu latach małżeństwo doczekało się swojego potomka... Księżniczka Aurore Artemis, bo tak ją nazwali była dość nietypowej urody jak na elfkę. Miała piękne niebieskie oczy, złociste włosy i skórę, która lekko się błyszczała... jednak nie miała spiczastych uszu, co nigdy się nie zdarzyło w rodzinie królewskiej. Jednak wszyscy zdawali się tym zbytnio nie przejmować, bo uroda dziewczynki była nawet jak dla elfów na zupełnie wyższym poziomie. Gdy dziewczynka skończyła 12 lat na królestwo napadli Telmarowie, chcąc zdobyć ziemie elfów jak i młodą księżniczkę. Jej rodzice poprosili o pomoc Aslana, który od razu się zgodził i dał dziewczynkę do świata zwykłych ludzi. Gdy księżniczka powróci do Narnii stanie się królową i nastąpią złote czasy.

- Nigdy nie słyszałam tej historii. Cały czas zaprzeczam temu, że miałabym być księżniczką... no bo czemu ja? - spojrzałam się na Kaspiana, a potem na gwiazdy na niebie - jestem zwykłą dziewczyną z Anglii... przynajmniej myślałam, że nią jestem. Kiedy tutaj przybyłam okazało się, że byłam w błędzie, że jestem jakąś księżniczką. Kaspianie... skąd wiedziałeś, że będziesz dobrym władcą?

- Nie wiedziałem, to Aslan mi to powiedział... a ja mu zaufałem - Kaspian nagle chwycił moją prawą rękę. Spojrzałam się prosto w jego oczy, czekając na to co ma mi do powiedzenia - chcę tylko, żebyś wiedziała, że nie jesteś mi obojętna, Artemis. I nigdy nie będziesz...

-Ja.... - czy powiedzieć mu, że też nie jest mi obojętny? Co jeśli... co jeśli on to robi tylko by zapomnieć o Zuzannie? - Kaspianie, wiem, że jest ci ciężko z powodu odejścia mojej kuzynki. Jednak... nie jestem w stanie jej zastąpić. Nie jesteś mi obojętny, ale... nie chcę być tą drugą...

-Artemis...

- Bądźmy przyjaciółmi - wypaliłam nagle i odsunęłam się od króla o parę kroków - tak będzie dla nas najlepiej, zaufaj mi.

- Jak sobie  życzysz - powiedział spokojnie król i bez słowa pożegnania odwrócił się i odszedł. Zostałam sama ze swoimi myślami znowu, nie mogąc zbytnio połączyć faktów i zdarzeń, które nastąpiły chwile temu. Wierzyłam, że decyzja, którą podjęłam była tą słuszną i najlepszą z możliwych. Pewnie za niedługo się okażę, czy miałam rację, czy też i nie. Resztę nocy spędziłam siedząc na kadłubie statku i patrząc się w gwiazdy, które uspokoiły mnie i dały mi nową energię. Gdy na horyzoncie zobaczyłam wstające słońce wstałam i udałam się do swojej kajuty. Następnie położyłam się na łóżku i postanowiłam przespać się chociaż chwilę. 

Ze snu wybudziły mnie głośne rozmowy, wszyscy wydawali się czymś bardzo podekscytowani. Szybko wstałam i wyciągnęłam jedną z sukien z szafy. Z ostatniej wyspy, na której byliśmy, ludzie obdarowali nas darami, w tym sukniami dla mnie. Założyłam piękną jasnoniebieską sukienkę, która sięgała aż do ziemi, jednak była przewiewna i co najważniejsza wygodna. Rozczesałam swoje długie włosy i związałam je jak zwykle w koka, wypuszczając pare luźnych pasm. Następnie założyłam wygodne buty i wyszłam z kajuty, witając się z każdym miniętym uśmiechem i skinieniem głowy. Na zewnątrz zobaczyłam grupę, która obtoczyła coś...a raczej kogoś. Była to dziewczynka, Gale, córka jednego z marynarzy. 

- Królu...przepraszam za nią. Mówiłem jej, że powinna zostać z ciotką na wyspie... - usłyszałam nagle głos przestraszonego ojca dziewczynki. Odwróciłam się szybko w jego kierunku i spojrzałam się na Kaspiana, który patrzył się na mężczyznę.

- Na pokładzie zawsze przyda się kolejna dziewczyna - powiedziała Łucja, a ja uśmiechnęłam się do niej szeroko.

- Witaj na pokładzie, jestem Artemis, a to królowa Łucja. Jak masz na imię? 

- Jestem Gale - powiedziała cicho dziewczynka.

- Chodź, zaprowadzę ciebie do kajuty. Będziesz spała z Łucją, o ile to nie jest problem dla ciebie...

- Dziękuję...


Forbidden loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz