----Rozdział 4----

84 4 73
                                    

Bonnie POV


Obudziłam się, w pokoju który wyglądem przyminał mój, ale miał parę różnic. Na tablicy nad biurkiem zamiast zdjęc legędarnych i mitycznych pokemonów znajdowały się zdjęcia jakieś jaskini. Świat za oknem też wydawał się inny, wszędzie były jakieś kryształy. Popatrzałam na książki też były o zupełnie innej tematyce niż moje. Zdjęcia też wyglądały inaczej, moją uwagę przykuło to, że mój brat miał jakiegoś badyla w plecak bardziej na plecaku, ale kij z tym. Nagle usłyszałam, że ktoś puka do dzwi.

- Proszę? - nie ufnie powiedziałam.

Serena POV

Nagle zza dzwi wydobył się ogromny huk.

- Gdzie Bonnie i jej pokemony?! - słyszałam zza dzwi.

Delikatnie otworzyłam dzwi i zajrzałam przez szare, doszłam do wniosku, że Bonnie wyparowała, a lustro się nie rozbiło.

- Co się stało? - spytałam zdezorientowana.

- Bonnie znikła! - krzykną Clemont.

-Ale, jak, dlaczego? - odpowiedziałam.

- Tego właśnie nie wiemy - mówił. - Widomo tylko że spadło na nią lustro i znikła.

- Co robimy? - spytałam.

- Nie wiem - odpowiedział.

Bonnie POV

- Albo chwilka, daj się uczesać - powiedziałam za niepokojona.

- Dobra, tylko się pośpiesz - powiedział ktoś z głosem mojego brata.

- Zaczynam się trochę nie pokoić - powiedziałam pod nosem w tym samym momencie z pokeballa wyłonił się Umbreon.

- Umbree? - spytał poczym się przytulił do moich nóg.

- Mam dziwne przeczucie że to nie jest Clemont, rozejrzyj się tylko, trochę inaczej wygląda ten pokój - wytłumaczyłam mu poczym kucnęłam by go pogłaskać.

- Ummm - Odpowiedział.

- A widziałeś swoich przyjaciół? - spytałam, po czym podał mi moją torbę z wieszaka. - Chcesz powiedzieć że są tu, w swoich pokeballach?

- Umbre - odpowiedział twierdząco.

- Chodźcie tu do nas - powiedziałam po czym z mojej torby wyłoniło się czerwone światło i się pojawiły: Shinx, Miętuś i Dedenne.

Dedenne odrazu wskoczył mi na ramię, Shinx wskoczył na mnie i mnie przewrócił, a Miętuś był tak samo nie ufny do zaistniałej sytuacji jak ja.

-Tylko proszę będziecie cichódko nie chcem aby ktoś nas usłyszał - poinformowałam.

- Dee? - spytał Dedenne.

- Tak macie być cicho on, a może oni, nigdy nie wiadomo ile ich jest, nie mogą się dowiedzieć, że mam przysobie jakieś pokemony. - odpowiedziałam mu.

- Wysłanik, nie! Ona musi odpocząć - powiedział ten sam głos który przypominała głos mojego brata.

~ Jaki znów Wysłanik? Czy ja o czymś nie wiem? ~ pomyślałam. ~ O co może chodzić mu z tym Wysłanikiem?

- Mogę już wejść? - spytał ten sam głos. - Wysłanik się nie ciekawi.

- Chyba tak, sama nie wiem - odpowiedziałam. - Napewno parę rzeczy mi będziesz musiał wytłumaczyć, marna podróbo mojego brata.

Tajemnicze KalosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz