Evelyn
Otwieram drzwi i wchodzę. Z jednej strony tęskniłam za tym miejscem niemiłosiernie, ale z drugiej strony wiem, że on nadal sieje tu postrach. Wciągam bagaże do środka, po czym zamykam drzwi, wyciągam telefon z torebki. Po włączeniu go, wybieram numer ojca.
-Halo, kto mówi?
-Cześć, tato to ja Eve, wróciłam. - Nie na stałe.
-Dziecko drogie, tak długo się nie odzywałaś.- Słyszę jak zachrypnięty ma głos od wieloletniego palenia używek.
-Powiedz - kontynuował dalej. - na jak długo zostajesz? - dokończył.
-Miesiąc, może dwa. Mam kilka spraw do załatwienia. - odpowiedziałam mu, nie musi więcej wiedzieć.
-Rozumiem. Wpadnij do nas jak będziesz mogła, Celine bardzo chciałaby Cię zobaczyć.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Tato pogadamy później, chyba Chloè mnie odwiedziła. - powiedziałam, nie dając mu czasu na pożegnanie, kliknęłam czerwony przycisk na ekranie. Ostrożnie podeszłam do drzwi tylko, domyślając się kto mnie odwiedził. Otworzyłam. W tym momencie mój świat się zawalił, stanął przede mną mój koszmar - Michaelson - człowiek, który zamienił moje życie w piekło na ziemii.
-Nie mówiłaś, że wracasz w odwiedziny, motylku.- spogląda na mnie oczami dla, których kiedyś przepadłam.
-Skąd wiedziałeś, że tu będę? - Pomyślałam, że mógł namierzyć mój telefon. Ten człowiek był zdolny znaleźć mnie za wszelką cenę, włączenie telefonu to był wielki błąd, który zapoczątkował domino tragedii.Pierwszy rozdział za mną, mam nadzieje, że się spodoba!
Następny rozdział będzie dłuższy.
Do następnego, Axniva x