Początek końca.
Czuję ten cholerny zapach i wszystkie wspomnienia wracają. Te dobre wspomnienia, początki naszego "związku". Czuje łzy pod powiekami, ale staram się je odpędzić. Otwieram oczy i mówię z łamiącym się głosem:
-Wróciłeś tutaj, żeby znowu mnie wykorzystać?- Widzę jak zamiera. Nie spodziewał się tego.
-Wróciłeś tutaj tylko po to żeby znowu mnie zranić?! - Teraz już nie panowałam nad sobą. Nie płakałam, ale zdzierałam sobie gardło, krzycząc na niego.
-Zamknij się w końcu. - Poczułam jak próbował mnie uciszyć. Patrzę na niego tępym wzrokiem i mówię:
-Nic, a nic się nie zmieniłeś. - Brnę dalej mimo, że stąpam po kruchym lodzie.
-Nadal jesteś skurwielem Michaelson. - Spoglądam znowu na niego. Na jego brązowe oczy, które kiedyś kochałam.
-Masz rację, nadal nim jestem. - Mówi z wyraźnie ociekającą drwiną w jego głosie.
-Powiedz mi. - kontynuuje, ale załamuje mi się głos. -Na cholerę zakłócasz mój spokój i tu wracasz?
-Odeszłaś ode mnie. - Szepcze, tuż przy moim uchu, przez emocję nie zauważyłam kiedy się zbliżył.
-Odeszłam bo kurwa traktowałeś mnie nienależycie.- Zaciska zęby i mówi:
-Miałem powody, uwierz mi to było wszystko dla twojego bezpieczeństwa.
-Nie pierdol głupot Nathaniel, wykorzystanie mnie dla bezpieczeństwa. Może jeszcze powiedz, że twój ojciec to jakiś szef mafii i kazał Ci mnie zostawić. - Kpię z jego próby tłumaczenia się. Wzdycha ciężko i mówi:
-Jeżeli wpuścisz mnie do środka wszystko ci wytłumaczę.Nate
Tak cholernie za nią tęskniłem. Po pieprzonych pięciu latach w końcu wróciła, będę mógł jej wszystko nareszcie wytłumaczyć.
-Nie wpuszczę Cię, jesteś kurwa dla mnie nikim. - Kontynuowała.
-Zniszczyłeś mnie, zrobiłeś mi pieprzone piekło z życia, a teraz masz czelność wracać i pierdolić, że mi wszystko wytłumaczysz?! - Krzyczała dalej, aż w końcu uniosłem rękę uderzając ją. Zamarła, a ja zdałem sobie sprawę co zrobiłem. Próbowałem, tak cholernie próbowałem to naprawić. Wszystko spieprzyłem. Znów.Evelyn
Uderzył mnie. Miał czelność to zrobić.
-Wynoś się i nie wracaj, Nate. - Mówię teraz już z powagą i obojętnością w moim głosie.
-Daj mi wytłumaczyć, proszę to nie tak jak myślisz.- Odpowiada wyraźnie zły na siebie.
-Nie tak jak myśle, robisz ze mnie idiotkę?! - Chwila ciszy z mojej strony, wdech wydech.
-Wyjdź i nie wracaj, proszę. - Mówię zamykając drzwi. Prawie udaje mi się je zamknąć, ale jego stopa mi to blokuje.
-Proszę daj mi to wyjaśnić. - Zanim dokończy swoją nieudaną próbę wytłumaczenia, przerywam mu.
-Nie, Natahniel dosyć tego, wyjdź albo zadzwonię na policję. Nie dam sobą pomiatać, po raz kolejny. - Wzdycham.
-Miałeś szansę, nie wykorzystałeś więc wynoś się. - Widzę w jego oczach ból, coś czego kiedyś nie ukazywał. Z zobojętniałą miną zamykam w końcu drzwi, zjeżdżając w dół po drzwiach wybucham płaczem w końcu dając upust emocjom, które kłębiłam w sobie przez kilka lat. Stres związany z pracą, zapomniane sprawy sprzed lat i On.
Największy problem, którym miałam się przejąć, dopiero nadchodził. Byłam nieświadoma, kto go za sobą niesie i jakie będą tego konsekwencje.Hej.
Jak narazie mój najdłuższy rozdział!
Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie gwiazdki! Do następnego, Axniva x