~OLIVIA~

56 5 1
                                    

W końcu nadszedł ten przeze mnie długo wyczekiwany dzień. Dzień przeprowadzki.

Wstaliśmy wszyscy o godzinie 8, zjedliśmy razem śniadanie i rozeszliśmy się do pokoi po swoje bagaże.

Jechaliśmy do Kalifornii na 2 samochody, jednym miał kierować tata, a drugim mama. Stwierdziliśmy, że nie ma, na co dłużej czekać i zaczęliśmy zanosić do samochodów nasze walizki, torby sportowe, itp., Will i Mad obiecali mi wczoraj, że przyjadą się pożegnać, wysłałam im już chyba z 1000 wiadomości.

Wiedzieli, że zależy mi, na pożegnaniu z nimi, bo byli dla mnie przez tyle lat jak rodzina, w sumie to dalej są. Kiedy miałam już wsiadać do samochodu, zauważyłam, że ktoś podjeżdża pod mój dom. Moi przyjaciele. Madison wyszła szybko z auta, i podbiegła do mnie. Zaraz po niej z samochodu wyszedł jak zwykle uśmiechnięty William. Przytulili mnie mocno. Za mocno, ale w sumie to będzie mi tego brakowało kurwa, jak ja będę za nimi tęsknić...

***

Dziesięć minut później, wsiadaliśmy do aut, mój brat zdecydował, że on będzie jechał z ojcem, więc mi przypadła mama, cieszyłam się z tego, bo mam z nią bardzo podobny styl muzyki, a tata wolał słuchać metalu, mojemu braciszkowi to pewnie jakoś bardzo nie przeszkadzało, bo sam słuchał tego czegoś.

Podczas drogi z moją rodzicielką słuchałyśmy głównie The weekend, Chase Atlantic oraz The Neighbourhood, kilka razy zatrzymywaliśmy się za potrzebą, zatankować auta lub po prostu by coś zjeść.

Po długiej jak i wyczerpującej drodze, minęliśmy w końcu tabliczkę z napisem „Welcome to California", wyjęłam telefon z tylnej kieszeni moich krótkich czarnych spodenek, kliknęłam dymek ze zdjęciem z Mad i Will'em, na jednej z imprez, weszłam w aparat zrobiłam zdjęcie i wysłałam je moim przyjaciołom. Moja przyjaciółka od razu odczytała i po kilku sekundach na ekranie wyświetlacza pojawiły się trzy kropki co oznaczało, że ta kobieta coś pisze.

Madison:

Słońce ty moje, czy tobie nie jest przypadkiem za dobrze? @William patrz jak ona się tam bawi, a mnie zostawiła z tobą...

William:

Ogrze, ty się nie poczuwaj za bardzo. Wszyscy tylko marzą o tym żebym się z nimi zadawał, kiedyś nawet taka jedna laska próbowała mnie przekupić, także waż słowa.

Olivia:

Ja już za wami tęsknie, i widzę, że sobie beze mnie długo nie poradzicie... prędzej się pozabijacie.

Madison:

Co prawda, to prawda, albo go zabije i rzucę wilkołakom na pożarcie, albo spakuje najpotrzebniejsze rzeczy i znajdę cię i zamieszkam z tobą. Jak mnie wkurwi to pójdę nawet na pieszo...

William:

Po pierwsze, dla ciebie ciuchy, kosmetyki i te wszystkie inne gówna są najpotrzebniejsze. A po drugie, nie pójdziesz na pieszo, bo ty ledwo co przechodzisz kilometr, albo popłaczesz się jak dziecko, ponieważ nabawisz się odcisków.

Wymieniłam z nimi jeszcze kilka wiadomości i zablokowałam telefon. Zauważyłam, że właśnie mieliśmy wjeżdżać do San Diego. Pięknie tu, ale i tak, będzie mi brakowało starego miejsca zamieszkania....

Wjechaliśmy na naszą ulicę, aż w końcu, po długiej podróży zatrzymaliśmy się przed ślicznym domem, średniej wielkości. A po drugiej stronie ulicy, była ogromna willa, z dwoma garażami zachwycający widok... Reszta domów, była podobnej wielkości do naszego.

Tata powiedział, że musimy chwilę poczekać na kogoś, by przywiózł nam klucze.

Stwierdziłam że przejdę się kawałek po ulicy. Chciałam się przyjrzeć okolicy. Niektóre posesje były leciutko oświetlone,a inne skąpane w mroku, nie mówiąc o tej willi, która była tak oświetlona, że można by było pomyśleć że w tym jednym miejscu jest jeszcze dzień.

Wróciłam przez nasz dom, gdy zauważyłam że podjechał pod niego czarny SUV, więc domyśliłam się że to ktoś z kluczami do naszego nowego miejsca zamieszkania.

Z samochodu wyszła kobieta, brunetka, na oko miała gdzieś 30/40 lat. Nie więcej, nie mniej. Podeszła do nas z firmowym uśmiechem i uścisnęła nam dłonie. Kazała podpisać rodzicom jakieś dokumenty i oddała mojej mamie klucze. Gdy odjechała, otworzyliśmy drzwi i ukazało nam się duże, utrzymane w bieli oraz brązie wnętrze. Musiałam opowiedzieć o tym jak najszybciej moim przyjaciołom. Wzięłam swoje walizki i plecak, a później ruszyłam na górę. Jezu jak tu jest pięknie. Weszłam do pokoju połączonego z łazienką i balkonem i od razu wiedziałam że to, będzie mój pokój, mniej więcej w środku stało ogromne łóżko, jak dla księżniczki.

W pokoju miałam dwie pary drzwi, wiedziałam że jedne prowadzą do łazienki, a drugie... Gdy je otworzyłam moim oczom ukazała się garderoba zawsze chciałam taka mieć.

Gdy się rozpakowałam, i przygotowałam się do spania, zeszłam na dół, by coś zjeść. Od razu poszłam do przestronnej łazienki z prysznicem i umywalką. Umyłam zęby, weszłam do pokoju i położyłam się spać.

My destiny [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz