Lało bez przerwy od dwóch dni.
- Ciepły kwiecień, mokry maj, będzie żytko jako gaj – powiedziała znachorka zerkając za okno.
- Może wreszcie starczy dla wszystkich – odparł Kos znad mikstury, którą ucierał.
Kobieta prychnęła pogardliwie:
- Wiedźma podniesie daniny. Zostawi nam tyle, żeby większość nie zdechła z głodu, a nadwyżkę sprzeda do Astenii. Mówi, że pieniądze potrzebne na wojsko, żeby bronić nas przed Uranem, a nam co za różnica, który mag nami rządzi?
- Ponoć w Uranii żyje się jeszcze gorzej, ale nie wiem, czy to prawda, czy propaganda Regentki.
- Regentki!? To ty nic nie wiesz? Kiedy zginął królewicz, Wiedźma kazała się koronować!
- Jak to zginał?
- Kiedy wiedźma wyjechała z oficjalną wizytą do Borusji, zamek napadli najemnicy Urana i zabili królewicza. Taka jest oficjalna wersja. Ja podejrzewam, że to ona nasłała swoich zbójów.
Spojrzała na Kosa pytająco ale ten odwrócił się, żeby dosypać więcej płatków nagietka do moździerza. Sam się nad tym zastanawiał.
- No bo powiedz - ciągnęła znachorka, - czy to nie podejrzane? Najpierw król ginie w wypadku na polowaniu. Potem królowa umiera w połogu razem z dzieckiem. Przecież czarodziejka o takiej mocy mogła ich uzdrowić.
- Mówią, że królowa nie chciała jej do siebie dopuścić. Nie ufała jej.
- I dobrze, że nie ufała, ale przecież potężna wiedźma może zaszkodzić na odległość.
Kos nic na to nie odpowiedział, tylko zawzięcie ucierał składniki na miksturę. Dziwny chłopak, pomyślała znachorka. Nawet ją, choć nawykła do takiej pracy, dawno by już rozbolały ręce, a on tarł bez przerwy od obiadu. Zamiast narzekać, że pada i że nudno, martwi się o urodzaj, rozprawia o polityce...
Kosa też już bolały ręce ale zaczął trzeć jeszcze szybciej, bo bał się, że inaczej się rozpłacze. Ojca pamiętał już niezbyt dobrze, wiecznie zasępiony, zajęty pracą nie miał czasu dla syna. Ze wspólnych posiłków pamiętał głównie kłótnie miedzy nim a matką. Ejna była jedynym krajem rządzonym przez królów, nie przez magów. Ich poddani żyli w pokoju i dobrobycie, za to kraj, w porównaniu do sąsiadów stawał się coraz słabszy militarnie. Ojciec starał się zyskać potężnego sojusznika w postaci sąsiedniej Uranii. Matka twierdziła, że mag Uran jest wiarołomnym tyranem.
Pewnego dnia król pojechał na polowanie z ambasadorem Uranii. Zginął od strzały należącej do ambasadora. Dyplomata miał łuk i kołczan cały czas przy sobie, lecz przysięgał, że nie strzelał do króla. Zniknął sługa ambasadora a po dwóch dniach znaleziono w lesie jego ciało rozszarpane przez wilki. Nadworna magiczka przekonywała wszystkich, że ambasador lub jego sługa, na rozkaz Urana, zabił króla, żeby Urania mogła przejąć osłabioną Ejnę. Królowa zerwała stosunki dyplomatyczne z Uranią. Wkrótce okazało się, że jest w ciąży. Dużo czasu spędzała wtedy z synem, tak jakby przeczuwała, że wkrótce jej zabraknie. Próbowała nauczyć go jak najwięcej.
Pamiętał ten dzień, kiedy po raz pierwszy bardzo źle się poczuła. Zamiast wezwać medyka, kazała wszystkim wyjść i ściszonym głosem ostrzegła go przed magiczką. Podejrzewała, że to ona stała za śmiercią króla. Zgadzała się z nią jedynie co do Uranii.
- Może zapalę kaganek? – głos znachorki wyrwał go ze wspomnień.
- Szkoda oliwy, widzę jeszcze.
- Która to może być godzina, że już tak ciemno? – Kobieta znów spojrzała na zaciągnięte ołowianymi chmurami niebo, z którego lały się strugi deszczu. – A kogo to diabli niosą? – wykrzyknęła nagle.
CZYTASZ
Szary Czort
FantasyŻycie jest ciężkie pod rządami czarnych magów. Wiejska znachorka przygarnia nastolatka, który ukrywa arystokratyczne pochodzenie...