W powietrzu unosił się zapach rozgrzewającej whisky i perfum kobiet, które uwodzicielsko kręciły biodrami na środku parkietu. Przy niedużym, obwieszonym pobłyskującymi światełkami barku siedziała grupka mężczyzn w garniturach, a z ich gardeł wydobywał się wesoły rechot, świadczący o wysokim stopniu upicia alkoholem. Barman obrzucił ich lekceważącym spojrzeniem, a pasemka jego czarnych, długich włosów lekko okryły mu lewe oko. Dzień jak co dzień w klubie jazzowym.
- Ej ty, m-młody, jeszcze jeden kieliszek t-tej pysznej whisky – wydusił niewyraźnie mężczyzna, siedzący najbliżej, rzucając w jego stronę banknotem pieniędzy.
Barman zmarszczył brwi i mimo tego, że na usta cisnęło mu się mnóstwo niecenzuralnych słów, schował kasę i zabrał się do przygotowywania kolejnego drinka. Nienawidził tego typu mężczyzn, którzy traktowali innych ludzi z totalnym brakiem szacunku, upijali się do nieprzytomności albo próbowali dotykać swoimi szpetnymi, lubieżnymi łapskami kobiet tańczących na parkiecie. Przez takich właśnie ludzi przestał odczuwać satysfakcję ze swojej pracy, przez takich ludzi chciał czasem zakończyć robotę w klubie jazzowym na Itaewonie. Właściwie trzymało go tu tylko jedno...
Czuł w jak szybkim tempie pulsowała żyłka na jego skroni, kiedy podał gotowy trunek mężczyźnie, a ten wypił go nieostrożnie jednym haustem, przy okazji rozlewając ciemną substancje po swoim tłustym karczychu i blacie barku. Jego koledzy zagwizdali z podziwem, a on uśmiechnął się krzywym uśmiechem, kierując wredne spojrzenie na barmana. Młody mężczyzna spiorunował go wzrokiem i siegnął po szmatkę, by zetrzeć alkohol z blatu. W tym czasie upity facet zaczepił kobietę, dotykając ją tam, gdzie nie powinien, a ona wrzasnęła, strząsając jego grube łapsko. Klub wypełniła cisza. Inne kobiety i mężczyźni na parkiecie przestali tańczyć, kilka osób, siedzących przy stolikach podniosło głowy znad swoich kieliszków, w zaskoczeniu przyglądając się sytuacji.
- Ty gnoju, jak śmiałeś mnie dotknąć! - krzyknęła ciemnowłosa kobieta w krótkiej spódniczce, unosząc dłoń, by spoliczkować obleśnego faceta.
W tym momencie, barman zacisnął sporych rozmiarów dłonie na krawędzi blatu. Na jego twarz wstąpił wyraźny grymas.
- Dosyć tego – powiedział, wychodząc zza barku i w ostatniej chwili, nim kobieta zdążyła uderzyć, chwycił otyłego mężczyznę za tył koszuli. Ten zaczął ostro się szarpać, a jego koledzy wstali i ze wzburzeniem popatrzyli na barmana – Albo pan i pana koledzy opuścicie ten lokal albo będę zmuszony wezwać szefa. Uprzedzam, że nie będzie wówczas miło.
- Bierz pan łapska! - wykrztusił mężczyzna, po czym splunął na podłogę. Barman ze wstrętem puścił skrawek jego spoconej koszuli.
Wtenczas, facet poprawił marynarkę i rozejrzał się na boki.
– Idziemy stąd panowie, mówiłem, że to lokal dla samych przybłęd.
Nim wyszedł, rzucił ostatnie, ostre spojrzenie na barmana i powiedział:
- A ty, synek, se możesz straszyć, ale gdybyś wiedział kim jestem, nie wiem czy byś mi tak podskakiwał.
Koledzy otyłego oblecha wybuchnęli pijackim rechotem i ruszyli swoje tyłki zaraz za nim, a barman splótł dłonie na piersiach i miażdżył ich wzrokiem, aż do momentu, gdy drzwi wyjściowe nie zamknęły się z donośnym hukiem.
- Bardzo panu dziękuję – odparła kobieta, obdarzając barmana wdzięcznym spojrzeniem spod rozmazanych tuszem rzęs, po czym usiadła na krześle przy barku.
- Nie ma sprawy – odrzekł barman i wrócił na swoje miejsce – Podać coś pani?
- Nie, nie trzeba.. chyba muszę troszkę ochłonąć – odetchnęła głęboko, spuszczając wzrok.
CZYTASZ
Ⓙⓐⓩⓩⓜⓐⓝ - Ⓚ.ⓉⒽ
FanfictionUtalentowany, choć poturbowany przez ciężki los saksofonista, a zarazem szef znanego klubu jazzowego poznaje kobietę, która sprawia, że w jego życiu pojawiają się nowe uczucia, a także zupełnie prawdziwe przebłyski barw szczęścia. UWAGA!!! - Zespół...