Hyejin opuściła salkę techniczną zaraz po tym, jak usłyszała historię Taehyunga. To był moment, w którym wszystko nagle stało się jasne. Jego smutne oczy, brak uśmiechu na twarzy, ból, który pojawił się w jego głosie, gdy wtedy, schylając się, ich ręce na sekundę się złączyły. Pewnie przypomniało mu to o żonie. Hyejin zacisnęła usta w wąską linię. Teraz, opierając się o jeden ze stolików, miała na Taehyunga doskonały widok. Patrzyła na jego twarz i dłonie, gdy rozmawiał z klientami. Wydawał się taki sztywny, a jego ruchy obojętne. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek nauczył się kochać, bo wszyscy, których miał przy sobie, krzywdzili go lub zbyt prędko odchodzili. Spuściła wzrok, walcząc z silnym pragnieniem, by się nie rozpłakać. Wiedziała jednak, że nie może sobie pozwolić na tą chwilę słabości. Niedługo w klubie miał się zjawić zespół, a do tego czasu musiała prezentować się przyzwoicie.
Powoli podniosła więc głowę i przebiegła spojrzeniem po reszcie sali, szukając ewentualnych zaniedbań. Wtedy natrafiła na Jungkooka, który podpierał ścianę. Wpierw wzrok miał spuszczony, jakby w zamyśleniu, sekundę później jednak uniósł go prosto na nią. Ich oczy spotkały się podczas głębokiej wymiany spojrzeń, a na jego usta wpłynął lekki uśmiech, który Hyejin odwzajemniła. Moment później ruszył w jej stronę.
Między nimi nadal było odczuwalne niezręczne poczucie, od chwili, gdy opowiedział jej o Taehyungu. W zasadzie złamał dane przyjacielowi słowo. Hyejin w końcu nie miała się o tym dowiedzieć. To była sprawa prywatna, sekret, na tyle bolesny i ciężki, że powinien pozostać jedynie w umysłach ludzi, którym zwierzył się Taehyung. Mimo wszystko, Jungkook postąpił inaczej. Przyglądając się jego ciemnym oczom, które teraz uciekały przed nią w zawstydzeniu, nie potrafiła stwierdzić czy było to dobre. Zagłębiła się w rozmyśleniach, pytając samą siebie czy będzie w stanie unieść ciężar tej tajemnicy i traktować Taehyunga, jakby o niczym nie miała pojęcia.
- Hyejin, pewnie zauważyłaś, że dręczą mnie wyrzuty sumienia - powiedział Jungkook, stając przy niej tak blisko, że stykali się ramionami. Razem z tymi słowami, wzrok ich obojga ponownie pokierował się w stronę Taehyunga, niecierpliwie zerkającego na zegarek - Kurwa, naprawdę nawaliłem. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jakie świństwo zrobiłem - Jungkookowi załamał się głos, gdy na nią spojrzał - Ty... wiem, że dochowasz tajemnicy, a jednak.. Tak nie postępują przyjaciele. Cholera, znam go tak długo, on się przede mną otworzył.. a ja tak po prostu nadwyrężyłem jego zaufanie..
- Jungkook, zachowaj spokój - dotknęła lekko jego ramienia - Obiecuję ci, że on się o tym nie dowie. A nawet gdyby dowiedział się.. że wiem, to nie zdradzę od kogo. Przysięgam. Nie masz się o co martwić.
- Hyejin, on jest bystry - Jungkook spuścił wzrok - Domyśli się, że to ja ci o tym powiedziałem. Przecież widzi, jak dużo ze sobą rozmawiamy. A wtedy mnie zwolni - w jego głosie pojawiło się załamanie - Nie cierpi ludzi, nie potrafiących dochować tajemnicy. Hyejin, to moje jedyne źródło utrzymania, ja nie mogę tak...
- Jungkook, skończ panikować - odparła ostrzej niż chciała Hyejin. Jungkook spojrzał na nią zmartwiony. Cicho westchnęła, żeby opanować emocje - Nie stracisz pracy. Nie dopuszczę do tego.
- Hyejin, naprawdę uważaj - oznajmił Jungkook - Nie zaczynaj z nim tego tematu. Nie chcę, by znów musiał przechodzić przez to upokorzenie.
- Co masz na myśli?
Jungkook wywrócił oczami.
- Kiedy zacząłem tu pracować, niedługo po otwarciu lokalu zdarzyło się wiele bardzo nieprzyjemnych sytuacji. Jesteśmy, gdzie jesteśmy, na dużej, seulskiej dzielnicy, mamy całe grono konkurencji. A ludzie.. czy goście lokali, czy ich właściciele mają wewnętrzną potrzebę plotkowania i stwarzania nieprawdziwych historii. To właśnie przydarzyło się Taehyungowi. Wpierw usłyszał, przechodząc ulicą, jak ludzie wyśmiewają jego pochodzenie. Później, jakaś gazeta napisała o Jazclubie artykuł, wzbogacając go o łamiące serce anegdoty z życia szefa lokalu, zamieniając jego tragedię w ciekawy element, który dał im mnóstwo kasy. Taehyung był zdruzgotany. Jeszcze trochę, a pewnie zamknąłby lokal. A jednak zdawał sobie sprawę z tego, że wydał na niego wszystkie oszczędności. Nie mógł tak po prostu się poddać. Dołożył więc starań, by dowiedzieć się kto rozpowszechnił o nim plotki. Wtedy o jego historii wiedziały może trzy osoby, w tym ja. Wkrótce okazało się, że to świństwo zrobił mu szef konkurencyjnego lokalu, jednocześnie jego dawny przyjaciel jeszcze z czasów liceum. Podobno jakaś gazeta słono mu za to zapłaciła. Naprawdę chyba nigdy nie zrozumiem, jaką gnidą trzeba być, by wzbogacać się na czyjejś krzywdzie..
CZYTASZ
Ⓙⓐⓩⓩⓜⓐⓝ - Ⓚ.ⓉⒽ
FanfictionUtalentowany, choć poturbowany przez ciężki los saksofonista, a zarazem szef znanego klubu jazzowego poznaje kobietę, która sprawia, że w jego życiu pojawiają się nowe uczucia, a także zupełnie prawdziwe przebłyski barw szczęścia. UWAGA!!! - Zespół...