- Proszę, burger extra dla pana – powiedziała Hyejin, kładąc talerze na stolik, który zajmowała starsza para – A to dla pani.
- Dziękujemy bardzo – odpowiedzieli państwo, uśmiechając się lekko.
Hyejin odwzajemniła uśmiech, po czym zajęła się przyjmowaniem kolejnych zamówień. Praca w jednej z najpopularniejszych burgerowni w Seulu nie była łatwa. Jak można było się domyślić, stale panował tu wielki ruch, więc Hyejin potrafiła latać od stolika do stolika przez cały dzień. W rezultacie, każdego dnia kończyła zdyszana i wykończona pracą. Zaraz po powrocie do domu była tak padnięta, że padała na łóżko.
Dzisiaj jednak nadszedł dzień zmiany, a przynajmniej tak to sobie wyobrażała. Bowiem wczoraj, kiedy wychodziła z klubu jazzowego, dostrzegła na jednym z okien przylepione ogłoszenie, mówiące, że klub pilnie potrzebuje nowego pracownika – kelnera. Zaraz po tym w jej głowie stworzył się plan. I tak miała po dziurki w nosie roboty przy burgerach, dlaczego więc nie miałaby przenieść się w inne, przyjemniejsze miejsce? Miejsce, w którym panuje dogodna atmosfera, tworzona przez nastrojową muzykę.. Poza tym, jeszcze jedna rzecz miała wpływ na jej decyzję. Hyejin wyraźnie poczuła, że zainteresowała się szefem lokalu. Co prawda, nie znała go prawie wcale, ale zaintrygował ją swoją melancholijną aurą do tego stopnia, że wręcz pragnęła być przy nim bliżej i go poznać. Nie wiedziała czy podejmuje właściwą decyzję, ale czuła, że musi zrobić co w jej mocy, by zdobyć tę robotę.
Wtem z rozmyśleń, wyrwał ją głos szefa kuchni, Benny'ego.
- Jinnie – nazwał ją po zdrobnieniu, jak zawsze, choć w jego tonie głosu czuć było, że jest nieco podirytowany – Zawiesiłaś się, a stolik siódmy czeka na burgery.
Hyejin naraz się otrząsnęła i rzuciła mu przepraszające spojrzenie.
- Sorry, Ben, już podaję – i ruszyła w stronę grupy nastolatków.
Czuła, że Benny cały czas uważnie ją obserwuje, jakby sprawdzał, czy na pewno sobie ze wszystkim radzi.
- Wszystko w porządku? - zapytał, gdy wróciła z pustą tacą do recepcji.
- Tak, jasne... po prostu mam parę spraw na głowie.. - mruknęła, spuszczając wzrok.
- Okej, rozumiem, nie przejmuj się – próbował ją pocieszyć. Na jego pulchnej twarzy pojawił się zarys życzliwego uśmiechu – Przypomnę ci o następnym zamówieniu.
Benny ruszył już w kierunku kuchni, jednak Hyejin go zatrzymała.
- Benny?
- Tak, coś jeszcze?
- Właściwie muszę ci o czymś powiedzieć..
- No jasne – wzruszył ramionami – Mów.
- Ja.. mam zamiar się zwolnić – wyjaśniła – Znalazłam ofertę w miejscu, które bardziej mi odpowiada..
Oczy Benny'ego rozwarły się szerzej, a brwi uniosły w geście zaskoczenia.
- No nie gadaj, że zostawiasz starego kumpla na pastwę losu w tej spaczonej knajpie?! - wyrzucił z siebie – Przecież ja tu zwariuję..
- Spokojnie, Benny – roześmiała się, kładąc mu rękę na ramieniu – Nie będzie tak źle. Będę cię tu odwiedzać.
- A gdybyś...?
- Nie zmienisz mojej decyzji – powiedziała, wyciągając zgięty papierek z obszernej kieszeni fartucha – Już wypełniłam wypowiedzenie.
- Skubana – pochwycił papier w spore łapska i zaczął czytać – No to niezłe se jaja robisz.
CZYTASZ
Ⓙⓐⓩⓩⓜⓐⓝ - Ⓚ.ⓉⒽ
FanfictionUtalentowany, choć poturbowany przez ciężki los saksofonista, a zarazem szef znanego klubu jazzowego poznaje kobietę, która sprawia, że w jego życiu pojawiają się nowe uczucia, a także zupełnie prawdziwe przebłyski barw szczęścia. UWAGA!!! - Zespół...