39. "Witaj, Eve"

1.1K 92 3
                                    

~ Angel ~

Gdy razem z Zayn'em doszliśmy do domu, od razu wyjechali do szpitala. Namawiali mnie długo, nawet kundel chciał mnie zaciągnąć siłą do auta, ale... Nie chce tam na razie iść. Nie umiem patrzeć na Liam'a, który jest w takim stanie, przeze mnie. Bo to jest moja wina...

- Napić - przerwałam sama sobie - Musze się napić...

Poszłam do salonu i podeszłam do barku. Wyciągnęłam wino z 1943 roku. Oh... Co za czasy. Hitler, wojna...

Całe piekło nie mogło wyjść z podziwu iż rozpętałam wojnę na skale światową. Może to dziwnie brzmi lecz to jest prawda. Miałam w tyły z Lucyferem. Spieprzyłam jakieś zadanie, tak błahe, że nawet teraz nie pamiętam o co chodziło. Miał mi to za złe i zaczął gnoić mnie słowem. Ośmieszył mnie przed całym piekłem! Wpadłam w szał i stwierdziłam, że pokaże mu na co mnie stać.

Hitler... Nędzny śmiertelnik chciał władzy. Zaczęłam mu szeptać, podpowiadać, a on słuchał mnie jak Boga! Potem coś się spieprzyło. Źle mu podpowiedziałam i Polska zaczynała odzyskiwać wolność.

No co?! Pijana byłam i źle usłyszałam ich nędzne pomysły! Rozumiecie to?! Dałam się oszukać jakimś ludzkim szczurom! Otrząsnęłam się z rozmyśleń i zauważyłam, że wypiłam już pół butelki. W smaku naprawdę dobre...

- No to co? - zapytałam sama siebie - Za moją głupotę.

Uniosłam butelkę, jakbym mówiła jakiś toast, i wzięłam kolejny łyk. Po następnych trzydziestu minutach butelka była pusta, więc poszłam po kolejną, i ostatnią! Podeszłam do barku i wyciągnęłam pierwszą z brzegu butelkę. Hm... 1888 rok. Także piękne czasy. Kuba rozpruwacz grasował w Londynie.

- W sumie fajną mi ksywkę wymyślili - mruknęłam i tanecznym krokiem chodziłam po salonie, wspominając ten rok. Pamiętam jak wysłałam na posterunek Scotland Yard list z kawałkiem ludzkiej nerki... Trzeba przyznać, że na rok mi odwaliło i miałam dziwne sposoby na zwalczanie nudy, ale... Dobra. Może lepiej zapomnijmy, że w ogóle wspominałam te czasy...

- Ale tu cicho - westchnęłam odkładając butelkę na stolik. Podeszłam do wieży i włączyłam głośno muzykę. To są plusy mieszkania w lesie.

Wzięłam wino i znowu zaczęłam tańczyć.

Kurcze... Teraz tak dziwnie, gdy nie ma tu tych głupków. Zawsze mieszkałam sama, a teraz przez nich przyzwyczaiłam się, że jest jakiś hałas... Hałas!

Ktoś pukał przez dłuższy czas do drzwi, po czym nastała cisza. Nie przyjmuje teraz gości, nie mam ochoty.

Pogłośniłam jeszcze trochę i poszłam do kuchni po szklankę wody. Powolutku nalałam sobie wody i wyjęłam z lodówki, jedno z czekających na zjedzenie, serce. Jakby nie patrzeć, dawno nie jadłam. Żeby nie było! To serca wampirów, nie ludzi. Tym razem nie będę go ćwiartować, zjem je sobie jak jabłko. Wyszłam zadowolona z kuchni i skierowałam się do salonu. Gdy tylko stawiłam tam krok, muzyka ucichła, a rzeczy, które trzymałam w rękach, wylądowały na podłodze.

- Tata?

- Witaj, córciu - powiedział drwiąco. Co tu się, do cholery, dzieje?!

- Jak to?

"Mężczyzna zaczął ubierać się w szaty. W łożu leżało młode, blond dziewczę, okryte tylko cienkim materiałem.

- Naprawdę musisz już iść? - wymruczała.

- Zaiste - oznajmił obracając się do niej przodem - Muszę wracać do rodziny.

- Jesteś ze mną - zauważyła - Po co ci oni?

Upadła i Łowcy / L.P ▪ Book 1 ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz