Prolog

28 5 9
                                    

Mroźny wiatr muskający twarz i rozwiewający włosy to jest coś co kocham najbardziej. Uwielbiam jeździć na motorze, świeże uczucie wykonania kolejnego zlecenia rozgrzewa mnie od środka, a zapach rozbryzganej krwi dalej tkwi w moich nozdrzach i dalej dodaje mi otuchy. Czułam go też z nogawki spodni o którą wytarłam zakrwawiony nóż. Jechałam wprawie pustą drogą, z jednej strony ściana wieżowców rozświetlających mrok nocy, a z drugiej bezkresne morze tajemniczo prezentujące się w świetle księżyca. Skręciłam w jedną z wielu ulic oddalających od świateł miasta i po kilkunastu minutach wjeżdżałam już na teren mojej posesji. Wjechałam motorem do dosyć obszernego garażu, miałam w nim między innymi trzy sportowe auta i dwa motory oraz mały warsztat do wyrabiania fałszywych tablic. Odstawiłam maszynę na miejsce i skierowałam się do drzwi prowadzących do wnętrza domu. Zdjęłam z siebie skórzaną kurtkę i przewiesiłam ją przez poręcz schodów prowadzących na piętro.
Przeczesałam rozwiane włosy ręką i podeszłam do barku. Wyjęłam z szafki karafkę i nalałam sobie do niej whisky. Usiadłam na kanapie przed dużą szklaną ścianą z widokiem na las oraz przebijające się przez gęste drzewa budynki i rozkoszowałam przyjemnym ciepłem rozlewającym się po moim gardle. Według mnie takie chwile mogłyby trwać wiecznie, ale tą przerwała mi wibracja telefonu. Wolną ręką wyjęłam urządzenie z kieszeni spodni i odblokowałam. Delikatny uśmiech wkradł się na moją twarz kiedy zobaczyłam, że klient którego zlecenie dziś wykonałam, właśnie przelał mi na konto wyznaczoną kwotę czyli piętnaście tysiecy dolarów. Odłożyłam telefon i dalej pławiłam sie w ciszy która jest nierozłączną częścią mojego życia oraz tą którą najbardziej doceniałam.

***

Zbłąkane Dusze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz