- panie przewodniczący i panie wice, proszę o szeroki uśmiech! - uśmiechnąłem się promieniście ściskając rękę pana sang, któremu musieliśmy pokazać całą szkołę, gdzie przy każdej sali zadawał średnio dziesięć pytań o zupełnie niepotrzebne rzeczy.
nasza fałszywa przyjaźń z junhyeonem trwa już od dwóch tygodni. moja matka nie przestaje nam dodawać obowiązków, więc jestem skazany na przynajmniej pięć godzin z kumem dziennie.
była godzina 17:30. na 17:45 mieliśmy kolejne spotkanie. na szczęście kończyło się ono już o 19:00, bo zaczynała się tam jakaś impreza czy coś. poprawiłem tylko krawat i wyszedłem z pokoju, czekając w korytarzu na chłopaka.- woah, nie spóźniłeś się. sukces, panie kum - popatrzyłem na niego z arogancją.
- woah, nie rzuciłeś żadnej nudnej gadki o tym, że mam pogniecioną marynarkę, sukces, panie kim - odpowiedział, szturchając mnie w ramię. miałem zamiar mu oddać mocniej, jednak nasz, że tak powiem szofer zjawił się aby nas tam zawieść.
jechaliśmy niecałe pięć minut, i zatrzymaliśmy się pod dużą, ładnie wyglądającą, bogatą willą. mieliśmy poprowadzić rozmowę o fundacji lavender hills, czyli fundacji mojej matki założonej z powodu tego, że ma za dużo pieniędzy i nie wie jak nimi dysponować. wyszliśmy z auta i podeszliśmy do starszego faceta, który od razu się z nami przywitał, zapraszając do środka.
——————
gdy zbliżała się 19, staraliśmy się z junhyeonem powoli kończyć rozmowy z ludźmi. chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się pod swoją ciepłą pościelą i nie myśleć o sobie nawzajem, jednak gdy zbliżaliśmy się do końca, miła, niska dziewczyna zaproponowała nam udział w imprezie z okazji rocznicy ich organizacji. bardzo chcieliśmy odmówić, jednak wszyscy nalegali, więc ruszyliśmy niechętnie w tamtą stronę.
okazało się, że to nie jest nudna potańcówka dla starych dziadów, bo pojawiło się sporo osób w naszym wieku. zapowiadało się dość dobrze, jednak nie w towarzystwie chłopaka, z którym musiałem tu być. usiadłem gdzieś, gdzie tylko było miejsce, jednak zaraz pojawił się obok mnie junhyeon.
- masz obsesję na moim punkcie, czy co? - spytałem, odwracając się do niego
- nie, bałwanie. po prostu jak ktoś nam tu zrobi zdjęcie to będzie, że jesteśmy tu ze sobą po przyjacielsku - odparł, wymuszając szeroki uśmiech. fakt, nie pomyślałem o tym. szykowałem odpowiedź dla niego, jednak obok nas pojawił się kelner.
- macie panowie ochotę na coś do picia? - chciałem odmówić, ale mój „przyjaciel" mnie wyprzedził i poprosił kelnera o drinka średniej mocy. nie chciałem wyjść na gorszego, więc zamówiłem „coś mocnego". gdy dostaliśmy nasze trunki, z chytrym uśmieszkiem jednym łykiem wypiłem jedną trzecią zawartości szklanki.
- woah, myślałem, że zamówisz wodę gazowaną albo sok jabłkowy - odpowiedział opryskliwie i sam zajął się swoim napojem.
- woah, to się myliłeś, junhyeon - dodałem, patrząc na niego z satysfakcją. wypiłem kolejne parę łyków pomimo tego, że nie było to za specjalne, a po wypiciu tak dużej ilości trunku na raz zakręciło mi się w głowie. chłopak widząc moje popisy wypił resztę drinka na raz udając, że to dla niego nic. poprosił przy barze o to samo co ja wcześniej.
- jak dobrze wiedzieć, że jestem dla kogoś inspiracją - szepnąłem ale w taki sposób, żeby junhyeon usłyszał. powoli zacząłem wchodzić w stan upojenia alkoholowego, ale na szczęście nie sam. zauważyłem, że chłopak podobnie jak ja jest już podpity. stwierdziłem, że spytam go, czy chce już wracać, jednak gdy przesunąłem się do niego aby go o to spytać, chwycił mnie za włosy z tyłu i przyciągnął do siebie
- nigdy wcześniej nie zauważyłem, że masz piegi - powiedział, a ja spojrzałem mu w oczy. - niesamowicie przyjemnie obserwuje się twoją brzydką mordę z bliska
- ale ty masz dużo pryszczy, kum - mruknąłem, patrząc na niego twarz. kłamałem, bo była prawie nieskazitelnie czysta, jednak musiałem jakoś odpyskować. junhyeon dość mocno szarpnął moimi włosami i zbliżył mnie jeszcze mocniej do siebie.
- nie mniej, niż ty, laleczko - odpowiedział, na co moje policzki pokrył ciemnoczerwony rumieniec. może to wina alkoholu, ale nie miałem wcale ochoty go odepchnąć, na niego nakrzyczeć czy pobić. skierowałem wzrok na jego usta, a potem z powrotem popatrzyłem mu w oczy.
- laleczko? woah.. - za cholerę nie wiem czemu to się wyślizgnęło z moich ust, ale sprawiło to, że hyeon szarpnął mną jeszcze gwałtowniej i dość mocno wtopił swoje wargi w te moje. nie czekałem długo aby oddać pocałunek, bo zrobiłem to prawie od razu. próbowałem przejąć dominację w pocałunku, ale nie udało mi się to. gdy poczułem, że zagryzł moją dolną wargę cicho mruknąłem w jego usta łapiąc go za kark. miałem ogromną nadzieję, że nikt nie zrobił nam zdjęcia.
![](https://img.wattpad.com/cover/345483326-288-k146816.jpg)
CZYTASZ
wicked love. / junrae.
Fanfictionkum junhyeon to kapitan szkolnej drużyny koszykówki. kim taerae to syn dyrektorki i przewodniczący szkoły. co się stanie, gdy dwa odmienne charaktery, ciągle stawiające na swoim zostaną siłą połączone? tw : przekleństwa, alkohol