Rozdział 7 - Czym jest ten świat?

1 1 1
                                    

Od początku naszej podróży w wolnych chwilach trenowałam pod czujnym okiem Rishena, chociaż to nie dało się nazwać treningiem. Chłopak gdy znajdował jakieś ciężary, to kazał mi je podnosić raz za razem aż do wymęczenia albo też kazał mi biegać dookoła. Tłumaczył to wszystko hartowaniem organizmu, ale nie wiedziałam, czy mogę w to uwierzyć.

-Wytłumaczysz mi...dlaczego muszę nosić te cholerne belki raz za razem? To jakaś kara? -wydyszałam zmęczona, trzymając się jednej z nich, a on ostrzył nożem kij, spoglądając co raz na mnie.

-Może mi ty wytłumaczysz, jak zamierzasz walczyć mieczem? Z tak wątłymi ramionami nie uniesiesz nawet prostego miecza. A ty zadeklarowałaś, że jakim mieczem chcesz walczyć?

-Dwuręcznym...-wysyczałam, żałując powoli wyboru. Tym samym mieczem walczył tamten rycerz, którego kiedyś spotkałam i chciałam spróbować walczyć w ten sam sposób.

-Miecze dwuręczne wymagają jeszcze większej siły niż taki prosty lżejszy mieczyk. A uniesienie nie oznacza, że nagle zdołasz zrobić nim zamach. Takie ostrza potrafią być cholernie długie i przez to muszą być idealnie wyważone, inaczej przy byle zamachnięciu wywaliłabyś się w błoto.

-Liczyłam, że trening będzie polegać na czymś zupełnie innym. Liczyłam na walkę mieczem i naukę zabijania...-odparłam, a jego spojrzenie stało się przerażające, że aż puściłam się belki, lądując na tyłku.

-Nigdy nie zamierzałem cię trenować pod zabijanie! Mój trening ma być CIĘŻKI i SKUTECZNY tylko po to, żebyś mogła PRZETRWAĆ! A nie po to, żebyś mogła zabijać z własnych pobudek! -odparł podniesionym tonem, sprawiając, że aż spuściłam wzrok, czując się głupio. Jego argumentom nie dało się odpowiedzieć, a przynajmniej ja nie potrafiłam.

-Przynajmniej jesteś cierpliwszy gdy uczysz mnie czytać i pisać..a tutaj...

-Czytanie i pisanie czyni cię osobą inteligentniejszą i wierniejszą w oczach ludzi. A zdolności walki czynią cię osobą ostrożną i niebezpieczną w oczach innych. Zjedz...-odparł, kładąc mi glinianą miskę z piersią z kurczaka, którego kupiliśmy u chłopów i czymś, co on nazywał kaszą. Jadłam podobne rzeczy już od kilka dni, czując się wreszcie o siłach.

-Przynajmniej to jedzenie jest smaczne... Nigdy nie było mi dane spróbować takich przysmaków!-odparłam z uśmiechem, który odwzajemnił wreszcie po swoim wrogim spojrzeniu.

-Bez odpowiedniego jedzenia nie osiągniesz rezultatów. Musisz być nasycona i pełna sił a twój organizm dzięki odpowiednim składnikom może się rozwijać. -odparł, samemu zagryzając się prostym chlebem, popijając jedynie bukłak wody, który potem rzucił obok mnie.

-Daleko jeszcze do miasta? Zaczytujesz się w swoich księgach i mapach, przez co jestem coraz ciekawsza...-odparłam, popijając wodę, a on trzymając na kolanach dziwną księgę, jedynie złapał za zakupiony pergamin nazywany mapą, zerkając na niego.

-Dzień drogi i będziemy na miejscu... na dzisiaj starczy już treningu, bo jeszcze musimy trochę drogi przejść. Jak wreszcie zbudujemy ci organizm, to będziemy mogli przejść do lepszej części treningu. Odpocznij, a potem ruszamy dalej...

*

Złapaliśmy po jednym z wypływów Otchłani, setki demonicznych istot próbując je zbadać. Dzięki odpowiednim oddziałom Rycerzy Światła dajemy radę to zwalczać. Gdyby nie ich pomoc to zostałaby modlitwa do bóstw.

Wypływy Otchłani działy się od pokoleń, lecz po tym ostatnim nastały lata spokoju. Prawdopodobnie odpowiedzialna za to istota zniknęła lub zapadła w głęboki sen. Jednak mimo tego nie udało nam się zbadać w pełni tych istot.

Grimguss II - Legenda przyszłej otchłaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz