Part 4

185 6 1
                                    

Siedziałam na tarasie i oglądałam wschód słońca. Westchnęłam głęboko i wypiłam ostatni łyk herbaty. Ewakuowałam się z tarasu. Odłożyłam kubek na blat w kuchni, a koc złożyłam i położyłam na swoje miejsce. Podreptałam cicho do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi. Otworzyłam szafę i przeskanowałam wzrokiem ubrania. Dziś ostatni dzień lipca, urodziny mojego brata - Harrego. I dostanie dzisiaj swój list z Hogwartu. Sięgnęłam zwiewną zieloną sukienkę na ramiączkach, delikatnie rozkloszowaną od żeber oraz bieliznę. Szybko przebrałam się z spodenek i za dużej koszulki na dzisiejsze ubrania. Rozczesałam swoje rude sięgające pasa mocno pofalowane włosy. Na szczęście się nie puszyły, jeden problem mniej. Moje drzwi były na samym końcu korytarza po prawej stronie. Naprzeciwko mojego, pokój miał mój brat. Obok mojego pokoju były dwa pokoje dla gości. Obok pokoju Harrego jest dość spora łazienka, a dalej pokój rodziców i kolejny pokój dla gości. Jest też strych na którym jest mnóstwo pamiątek i książek. Ja to nazywam biblioteką z pamiątkami. Poza moim pokojem, strych również jest moim azylem. Zeszłam na dół z powrotem do kuchni. Usmażyłam naleśniki z nutellą. Nalałam do szklanki soku pomarańczowego. Wszystko położyłam na tacce, wzięłam ją i weszłam po schodach stając pod pokojem brata. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do pokoju. Pokój mojego brata był bardzo podobny do mojego z tą różnicą, że on był mniejszy. Nie miał toaletki, ale posiadał małe lustro. Położyłam tackę na szafce nocnej i położyłam się obok brata twarzą do niego. Potrząsnęłam delikatnie jego ramieniem.

- Obudź się Harry - wyszeptałam.

Po chwili patrzył na mnie swoimi zielonkawo-brązowymi oczami.

- Wszystkiego Najlepszego braciszku - powiedziałam szeptem.

Uniosłam bardzo delikatnie kąciki ust. W innych dniach nawet na to nie mogłam się zdobyć, ale dzisiaj są urodziny mojego braciszka więc się staram. Harry uśmiechnął się bardzo szeroko.

- Uśmiechnęłaś się - powiedział szeptem.

Pokiwałam twierdząco głową.

- I przez cały dzień postaram się uśmiechać - odszeptałam, nadal bardzo lekko unosząc kąciki ust.

- Zrobiłam naleśniki - powiedziałam, po czym usiadłam i podałam już również siedzącemu Harremu tackę.

Wziął pierwszy kęs naleśnika.

- Przepyszne - powiedział, zaczynając w zastraszającym tempie pałaszować naleśniki.

Później podczas gdy Harry się ogarniał ja szybko zjadłam śniadanie i umyłam zęby.

- Możemy iść na łąkę? - zapytał.

- Jasne tylko zostawię wiadomość dla rodziców - zakomunikowałam.

Szybko na kartce nabazgrałam gdzie jesteśmy, że zjedliśmy już śniadanie i nie wiemy o której wrócimy. Liścik zostawiłam na blacie w kuchni. Szybko ubrałam nie do końca już białe trampki i poszliśmy na łąkę. Rozciągała się ona przez wiele pagórków wzdłuż i wszerz. Zielona trawa falowała za każdym powiewem wiatru. Było tu wiele kolorowych kwiatów między wysokimi źdźbłami trawy łaskoczącymi nas w nogi. 

- Berek - powiedział Harry szybko dotykając mnie w ramię.

-  Osz ty - powiedziałam.

Goniliśmy się naprawdę długo, dopóki nie padliśmy ze zmęczenia gdzieś na trawie oddychając ciężko i próbując zaczerpnąć trochę powietrza. Później turlaliśmy się w dół pagórków tak długo dopóki nie zakręciło nam się w głowie. Leżałam jeszcze na trawie, a Harry biegał po łące. Po chwili podszedł do mnie z czymś za plecami. Usiadłam i popatrzyłam na niego.

Panna PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz