~Rozdział 2~

13 0 2
                                    

Teraźniejszość

~Kate

Gdy tylko dochodzę do bramy domu przecieram oczy i biorę głębszy wdech, aby nie było widać, że płakałam. Na twarz przyklejam uśmiech i wchodzę do domu.
W samym wejściu wita się ze mną mama.

-Cześć Kochanie, jak rozpoczęcie? -pyta kobieta i przytula mnie z szerokim uśmiechem.

-Cześć mamo, całkiem dobrze i sprawnie, wyjątkowo się nie ciągnęło i nawet zdążyłam. -odpowiadam jej z takim samym usmiechem również ją przytulając.

Gdy obie się puszczamy mama spowrotem wraca do kuchni, a ja kieruje się do swojego pokoju.

Zdejmuje z siebie ubrania pozostając w samej bieliźnie i składam wszystko spowrotem do szafy, po czym staje przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu.

Włosy już lekko zniszczone od ich farbowania. Pod oczami worki od niewysypiania się. Duże i okropne uda, w szczególności gdy gdziekolwiek usiądę, tak samo łydki. Praktyczny brak talii i już grubszy brzuch.

-Widok idealny, takiej każdy chce. -śmieje się sama do siebie przyglądając się w lustrze a z moich oczu mimowolnie wypływają łzy. Po prostu już nie mam siły na to.

Pośpiesznie odsuwam się od lustra i zarzucam na siebie dużą koszulkę i dresy, nie czuje potrzeby pokazywania swojego ciała.

Gdy jestem już w pełni ubrana siadam przy toaletce i zmywam wcześniejszy, nieco mocniejszy makijaż, tylko po to aby po chwili sporotem się pomalować, jednak tym razem tylko po to aby zakryć niedoskonałości na twarzy.

Szkoda, że nie da się tak zrobić ze wszystkim. Może ktoś kiedy wymyśli coś takiego, a jak nie to sama się o to postaram.

~Scott

Odprowadzam Kate wzrokiem dumny z siebie, że kolejny raz udało mi się ją złamać.

Boże, jakie to cudowne uczucie.

Gdy tylko dziewczyna znika mi z pola widzenia kieruje się do swojego domu.

Nikt nie wita mnie na wejściu, tak w zasadzie to pierwszy raz od dawna. Rodzice w pracy, a Loren wyszła chyba ze znajomymi. No albo siedzi u tej całej Kate.

-Nie rozumiem dlaczego one się dogadują, od zawsze mówiłem Loren, żeby trzymała się od niej z daleka, a ta i tak swoje. -mówię sam do siebie lekko kręcąc głową i kieruje się do swojego pokoju.

Kręcę głową i lekko przecieram twarz dłońmi uświadamiając sobie, że rozmawiam sam ze sobą.

Ewidentnie coś jest nie tak ze mną.

W pokoju siadam na brzegu łóżka z telefonem w ręce, a po chwili spoglądam w stronę okna, gdzie widzę Kate w jej domu. Krząta się w kuchni ze swoją mamą.

Co w rodzinie to nie zginie. Współczuję jej przyszłemu chłopakowi, zrobi go tak samo jak jej matka tego całego Bob'a czy jak on tam miał, w każdym razie jak ojca Kate.

Nie wiem komu w tej sytuacji bardziej współczuć, temu facetowi, że miał taką żonę, czy Kate, że ma taką matkę i jak inni się dowiedzą, to przylgnie to też do niej.

Okej, nie lubię jej, ale nie jestem jeszcze aż takim potworem, żeby nie współczuć jej. Współczuję jej tez tego, że musi wychowywać się bez ojca. Nie wiem co za normalny facet zostawia swoją rodzinę zaraz po tym jak rodzi się dziecko, którego pragnął ponad życie.

Cieszę się, że jak Katie była młodsza, to również była bardziej wylewna i lubiliśmy się, zawsze mówiła mi co i jak się tam dzieje, a teraz mogę to troszeczkę wykorzystać.

I Can't Sleep Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz