Martynka postanowiła w końcu wziąć się w garść i wyjść z mieszkania. *Martynka idzie wolnymi krokami do swojej komórki a przed nią zapalają się światła i zatrzymują się przy tej straszliwej komórce*. *Martynka wyjmuje klucz z kieszeni piżamy, wkłada go do otworu na klucz i przekręca*. *Drzwi skrzypiąc, otwierają się*. Przecież nie może stać się nic złego, to tylko normalna, totalnie nie straszna komórka. - Rzekła Martynka. *Martynka stawia krok do przodu, jednocześnie wchodząc do straszliwej komórki*. * No i co, nic się nie wydarzyło heh! - powiedziała pewnym siebie głosem Martynka, kiedy nagle, TRACH! ktoś od drugiej strony zamknął Martynkę jednocześnie gasząc światło w komórce*. No to kurwa koniec - powiedziała Martynka, już nie takim pewnym głosem. Dobra no to wchodzimy głębiej... tylko gdzie była ta pierdolona mata. - wydusiła przestraszonym ale z drugiej strony zdenerwowanym głosem. Kiedy nagle ujrzała kątem oka przebiegający cień który lekko ją wystraszył...
CZYTASZ
Przygody Martynki w czarnej komórce
RomanceMartynka, główna bohaterka tego nietypowego opowiadania, dostaje misje od przyjaciółki żeby o 2 w nocy iść do czarnej komórki...