Martynka podziękowała cieniowi za to ze przyprowadził ją do klucza, wtedy cień odezwał się damskim głosem : nie ma za co zaśmiał się cień. Martynka wtedy uświadomiła sobie że cień jest kobietą, czy mogłabyś mi się pokazać? - zapytała miłym tonem Martynka. Wtedy spod cienia wyszła bardzo piękna dziewczyna o czerwonych włosach, z kolczykiem w nosie i o bardzo ładnych ubraniach. Martynka nie mogła oderwać od niej wzroku. Jak masz na imię? - Zapytała Martynka z lekkimi rumieńcami. Mam na imię Marta - Odpowiedziała dziewczyna, widać było że dziewczyny zauroczyły się w sobie. Martynka zapytała co robisz sama tutaj w tych ciemnościach? Próbuje się stąd wydostać - Odpowiedziała Marta. Tak samo jak ja, spróbujmy się stąd wydostać! - Powiedziała Martynka. *Dziewczyny zaczęły biec w stronę wyjścia*. Udało nam się, dobiegłyśmy! - Wykrzyczały dziewczyny! Martynka włożyła dłoń do kieszeni aby sięgnąć klucza. *Martyna wyciągnęła klucz i otworzyła drzwi, jednocześnie zapalając światło*, Marta uciekłyśmy! - krzyknęła Martynka, lecz odwracając się żeby zobaczyć czy stoi za nią Marta. Marty już tam nie było. Martynka zamknęła drzwi od komórki jednocześnie gasić światło, wtedy znowu zjawiła się Marta. oo, już rozumiem, nie możesz opuścić piwnicy - Powiedziała Martynka smutnym głosem. Niestety tak, jestem duchem, nie mogę opuścić tej komórki, kiedyś była tu gazownia, zostałam zagazowana a moja dusza jest uwięziona w tym miejscu od 100 lat... Martynka poczuła jak jej serce kruszy się na kawałki, nawet jeżeli nic nie wiedziała o Marcie, poczuła do niej nie rozłączalną więź. Martynka nie umiała się pogodzić z tym że jej ukochana jest duchem, znały się tak krótko a Martynka czuła jakby znały się całe życie. Marcie robiło się smutno ponieważ też poczuła podobne uczucia do Martynki. Przepraszam cię mój kwiatuszku za to że zrobiłam ci nadzieję - Powiedziała przygnębionym tonem Marta.
Martynka wtuliła się w ramię ducha, albo bardziej istoty z drugiego świata.
Jest już późno - powiedziała Marta z lekkimi łzami w oczach. Było widać że Marta jak i Martyna mają ochotę się rozpłakać. Martynka wypłakiwała się w ramię istoty. Kwiatuszku nie bądź już taki przygnębiony - Powiedziała Marta ze łzami w oczach. Martynka po cichu zaczęła się śmiać lecz jednocześnie płacząc pocałowała Martę. Marta i Martynka czuły motylki w brzuchu, nie mogły się od siebie oderwać. Niestety było już późno, słońce już wstawało, do komórki przez lekko rozmazane szyby zaczęły wlatywać słoneczne promienie słońca. Marta zaczynała znikać, kiedy coraz więcej słonecznych promieni wlatywało do coraz bardziej rozjaśniającej się komórki. Marta pocałowała Martynkę już ostatni raz, ale nie był to zwykły pocałunek, był to pocałunek prawdziwej miłości, przeszły do bardziej namiętnego pocałunku, kiedy nagle Marty już nie było przy Martynce. Po policzku Martynki zaczęły płynąć słone łzy. Martynka w końcu postanowiła opuścić komórkę. Martynka była już w mieszkaniu. Następnego dnia Martynka opowiedziała swoim koleżanką sytuacje która jej się przydarzyła. Julia koleżanka z grupy mieszkająca na parterze w tym samym bloku co Martynka chciała iść zobaczyć czy Martynka poszła do komórki (Dziewczyny miały tą samą komórkę) i zobaczyła otwarte drzwi, postanowiła je zamknąć i położyć klucz na wycieraczce Martynki. Dziewczyny zaczęły się śmiać i kontynuowały życie codzienne, jednak Martynka nadal wspomina tego tajemniczego ducha.
CZYTASZ
Przygody Martynki w czarnej komórce
RomanceMartynka, główna bohaterka tego nietypowego opowiadania, dostaje misje od przyjaciółki żeby o 2 w nocy iść do czarnej komórki...