4. Youth Academy.

58.9K 1.9K 8K
                                    

Hejo! Jestem już. Wybaczcie, że dopiero teraz wstawiam ten rozdział, ale miałam wczoraj pewne komplikacje, a dzisiaj przygotowywałam się jeszcze do jutrzejszej przedsprzedaży bod. Dziękuję za wyrozumiałość ❤️

Tt: hellofanonymou #nocekrwi (kocham jak dodajecie coś do tego hasztagu 😭 najlepiej memy)
Ig: Aleksandra.nil

Był wczesny ranek, a świat jeszcze spoczywał w objęciach snu.

Przebudziłam się o świcie. Poświata wychodzącego słońca delikatnie wlewała się przez okno, malując pokój w odcieniach złota i różu. Stres, który mnie ogarniał, wydawał się wręcz absurdalny. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz szkoła wywołała we mnie tak intensywne emocje. Może to przez to, że była prywatna, miała wysoki poziom, a może po prostu bałam się, że znów ludzie będą nas traktować jak dno społeczne. Teraz jednak nie dzielimy dachu z ciotką – ćpunką. Nie mamy złych warunków. Nikt nie ma podstaw, by traktować nas tak jak w starej szkole, gdzie naszą codziennością były kpiny i odrzucenie.

Gdy na zegarze wybiła godzina siódma trzydzieści, odświeżyłam się i przebrałam w mundurek szkolny. Biała koszula ciasno opinała moje ramiona, a guziki zapięłam aż po samą szyję. Na ramionach spoczywała mi marynarka z małym, niebieskim znaczkiem lwa. Spódnica, choć nie krótka, nie była też przesadnie długa. W tej chwili nie przypominałam siebie – brakowało mi mrocznych barw, które zwykle nosiłam, a to sprawiało, że poczułam się nijako i bezosobowo. Założyłam podkolanówki, a na stopy wsunęłam trampki. W pewnym momencie, po dłuższym przyglądaniu się sobie w lustrze, postanowiłam odpiąć dwa pierwsze guziki koszuli.

Wrzuciłam torbę na ramię i, widząc godzinę na telefonie, z przerażeniem stwierdziłam, że jestem już spóźniona.

Wyszłam z pokoju i na korytarzu napotkałam Rhysanda. Poluzował krawat od mundurku, a materiał jeszcze przed chwilą ciasno oplatający jego szyję, teraz swobodnie opadał.

– Rhys, nie poznałam cię w tych czystych ubraniach. Wyglądasz jak prawdziwy elegant – prowokowałam go.

Na policzkach Rhysa pojawiły się delikatne zmarszczki, świadczące o szczerym rozbawieniu.

– A ty wyglądasz tak samo obrzydliwie – odpyskował, szturchając mnie w ramię i popełzał w kierunku schodów.

Moje brwi uniosły się w zdumieniu. Ja zawsze wyglądam zajebiście. Zaraz otrząsnęłam się i dogoniłam go, odpowiadając mu z jeszcze większą werwą:

– Słuchaj ty, kurduplu...

– Spóźniliście się – odezwał się Gilbert, przerywając mi. Stanął obok schodów, gdy schodziliśmy na dół. – Nie zdążycie zjeść śniadania. – Zerknął na zegarek na swoim nadgarstku, a jego spojrzenie zdradzało, że nie zamierzał się z nami cackać, jakby czas był jego najgorszym wrogiem.

– Zjemy w szkole – stwierdził Rhys.

– Dobrze. Wyjdźcie na zewnątrz i poczekajcie przy samochodzie na chłopców. Pojedziecie z nimi do szkoły – dodał, uśmiechając się ciepło. – Przede wszystkim postarajcie się unikać kłopotów w pierwszym dniu szkoły.

– Jedziemy z nimi? – zapytałam, myśląc, że się przesłyszałam. Na kilka sekund wstrzymałam powietrze w płucach, czując, jak nerwy napływają do moich żył.

– Tak. Chłopcy w szkole wszystko wam pokażą – dodał, kiedy podeszłam do drzwi wyjściowych. – Cassie?

Zacisnęłam palce na klamce i obróciłam głowę, by rzucić okiem na kamerdynera.

– To ostania klasa liceum. Naprawdę postaraj się przestrzegać regulaminu i słuchać na lekcjach.

– Spokojna głowa, Gilbercie – zapewniłam, chociaż sama w to nie wierzyłam.

Noce krwi +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz