5. Zmiana narracji.

54.1K 1.9K 8.1K
                                    

Rhysand.

To dopiero trzeci dzień w tej budzie, a ja już miałem ochotę uciec z niej na drugi koniec świata. Idąc szkolnym korytarzem czułem się, jak nie pasujący tu pionek. Nie było przy mnie Cassie, nie miałem z kim żartować. Zatopiłem ręce w kieszeniach za dużej bluzy, starając się zniknąć w tłumie, podczas gdy muzyka brzęczała w moich uszach przez nauszne słuchawki.

Muszę bacznie obserwować tych ludzi, by wiedzieć, komu mogę sprzedać amfę. W końcu nie zamierzam sprzedać jej byle komu. Muszę mieć pewność, że nie wysypią mnie później. W Bleakburn sprzedawałem w szkole, ale tylko tym, którzy nie mieli w zwyczaju donosić na mnie glinom – skąd miałem tę pewność? Od dilerów, z którymi współpracowałem. Podpowiedzieli mi, kto mnie nie wsypie.

Gliny nie interesowali się nami. Sporadycznie zdarzało się, że kogoś schwytali, bili, przeszukiwali, a gdy nic nie znaleźli, najczęściej wypuszczali. Oczywiście, zdarzało się też tak, że ktoś faktycznie trafiał do pudła za handlowanie towarem.

Ale to już nie Bleakburn, a North falls.

Przeciskając się przez gromadę ludzi, wszedłem do pracowni matematycznej i usiadłem przy ostatniej ławce. Spocząłem spojrzeniem na wiszącym zegarze, licząc, że ten cyrk wkrótce się skończy; inaczej zwariuję.

Nauczycielka rozdawała testy uczniom. Nie zwróciłbym na to uwagi, gdyby nie to, że jakiś koleś nie jęczał na całą klasę, że to już jego kolejna F w tym tygodniu. Parsknąłem
śmiechem. I wtedy, ten sam chłopak spojrzał na mnie. Zacisnąłem usta w wąską kreskę, kiedy stanął przed moją ławką. Zdjął słuchawki nauszne i wtopił we mnie swoje czekoladowe oczy. Był Koreańczykiem, miał pełne wargi, szeroki nos i na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby zaraz miał mnie zabić za to, że zająłem jego miejsce.

– T... To moje miejsce, ale spoko, siądę obok – zająknął.

Usiadł przy ławce obok, rzucił na nią plecak ozdobiony różnymi łańcuchami i klepnął tyłkiem na krzesło.

– Jesteś nowy? – zapytał zaintrygowany, a ja rozłożyłem się wygodniej na krześle.

– Niestety – potaknąłem, przyglądając się grubemu, złotemu łańcuchowi, który owinął sobie wokół szyi.

Wychylił się w moją stronę, zasymulował, abym również się do niego zbliżył. Niepewnie to zrobiłem.

– To lepiej uważaj. P...Pani Morgan to niezła szprycha. Nie lubi nieuków i chuliganów – szepnął. – Widzisz... to dopiero pierwsze dwa tygodnie szkoły, a ja już mam przewalone.

– Ze mną zapewne nie będzie lepiej – odezwałem się cicho.

– Jasne. – Zarechotał, po czym podał mi dłoń. – J...Jestem Lil Froggy.

Z trudem powstrzymałem się od wybuchu śmiechu. Ściskając jego dłoń, przygryzłem wewnątrz policzka, próbując stłumić śmiech jeszcze bardziej. Koleś nazywał się jak jakiś raper.

– Rhysand – przedstawiłem się. – Lil Froggy... jesteś raperem?

– P...Prawie. Naprawdę nazywam się Frankie Clarke. Nazywają mnie Froggy, bo jak twierdzą, mam twarz jak żaba. – Puścił moją dłoń. – Muszę tylko znaleźć jakąś spoko w...wytwórnie. Możesz mnie zaobserwować na Instagramie. Mam już pół tysiąca obserwatorów. – Przysunął mi do twarzy swój telefon, na którym ujrzałem profil chłopaka. – Zaobserwuj mnie. Mogę też ci podać mojego fanpage'a.

Na razie nie miałem pewności, czy nie rozmawia ze mną tylko dlatego, by zdobyć obserwację na instagramie.

– Może potem, ziom.

Noce krwi +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz