Capítulo 4

11 1 0
                                    

Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie.

J.K. Rowling, Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Elizabeth

- Więc, to dlatego zniknęłaś? - zapytała wskazując na pokój, w którym śpi maluch.

- Tak, przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, zasługiwałaś na prawdę - odpowiedziałam smętnie. - Pytaj o cokolwiek chcesz, odpowiem na wszystkie twoje pytania.

- Dobrze, więc chcę żebyś mi powiedziała czyje to dziecko, dlaczego nic nie powiedziałaś i dlaczego nie odpisałaś nigdy na te wiadomości - powiedziała na jednym wydechu.

- Więc zacznijmy od tego, że tak, Hugo jest tatą Juana - westchnęłam - nic wam nie powiedziałam, bo najzwyczajniej w świecie się bałam, poza tym wiesz jacy byli i są moi rodzice, byłabym trupem ja albo dziecko. Tego nie chciałam. Bałam się, że Hugo gdy się dowie, że naprawdę jestem w ciąży to będzie zły. Chodź wiele razy chciałam zobaczyć i opisać na wasze wiadomości, nie mogłam, bałam się że mnie znajdą i odbiorą mi synka. Tak bardzo nie chciałam was zostawiać, czułam się winna temu wszystkiemu - dokończyłam płaczliwym głosem.

Przez kolejne 2 godziny, rozmawiałyśmy o wszystkim co się działo przez ten czas, wszystko sobie wyjaśniliśmy i umówiliśmy się, że za tydzień znów się spotkamy. Poznała nawet mojego synka, który bardzo ją polubił. Pooglądaliśmy stare ulubione filmy, zamówiliśmy pizzę i miło spędziliśmy czas. O 23:00 pożegnałam się z nią i odprowadziłam do taxi.

***

Kolejne dni mijały tak samo, pobudka, praca, dom, dziecko i tak w kółko. Dzisiaj po pracy postanowiłam, że pójdę na spacer niedaleko mojego bloku. Gdy już miałam wracać zobaczyłam go. Byłam pewna że to był Hugo, tak dawno go nie widziałam. Gdy zauważyłam kobietę, która do niego podeszła i się przytuliła, poczułam się jakby ktoś ściskał z całej siły moje serce, jednocześnie wbijając tysiące małych igiełek. Czując piekące łzy w oczach, odwróciłam się z zamiarem odejścia. Gdy tylko odwróciłam się prawie wpadłam na dwie kobiety.

- Oh przepraszam bardzo - w moim głosie była słyszalna szczera skrucha.

- Nic się nie - odwróciły się obie i Diana, która zaczęła zdanie, urwała wpół słowa - Elizabeth? - szepnęła z szokiem wypisanym na twarzy.

- Diana, cześć - zmieszana odpowiedziałam, bojąc się jej reakcji.

- Hejka - tym razem odezwała się Carla i podeszła do mnie, żeby się przytulić.

- Cara* mówiła mi, że się z tobą spotkała, aczkolwiek nie sądziłam że się z tobą tak szybko spotkam - powiedziała spokojnie, ona zawsze podchodziła spokojnie do wielu rzeczy. - Miło cię widzieć i masz szczęście, że masz dobre usprawiedliwienie - powiedziała uśmiechając się i również się do mnie przytuliła.

Byłam bardzo szczęśliwa, że odzyskałam je dwie, bardzo mi na nich zależało i brakowało mi ich obecności.

***

Dziś był piątek, obie dziewczyny miały do mnie przyjść. Plan był taki, że zostawię Juana u sąsiadki, która zgodziła się z ogromną chęcią, później pojedziemy do baru i wrócimy do mojego domu, pooglądamy, pogadamy i zapowiada się naprawdę mega. Mają również u mnie zostać na noc więc wzięłam się za rozłożenie i pościelenie kanapy.

O 18:00 byłam już całkiem gotowa, odniosłam synka do starszej sąsiadki i właśnie schodziłam na dół do dziewczyn, ponieważ już na mnie czekały. Złapałyśmy taxi i pojechałyśmy.

Przy wejściu, na szczęście nie było żadnych kłopotów. Gdy już zajęliśmy swoją lożę podszedł do nas kelner, ponieważ nie było jeszcze dużego ruchu.

- Dzień dobry, co podać?

- Witam, trzy razy whiskey z colą i lodem oraz dziewięć shotów - odezwała się Carla, a ja patrzyłam na nią, myśląc skąd weźmiemy pieniądze, żeby za to zapłacić.

Po chwili kelner przyniósł nasze zamówienie.

- Dobra na trzy - powiedziała Carla, chwytając shota - raz, dwa, trzy - po tym sygnale wszystkie trzy uniosłyśmy kieliszki, wypijając na raz całego shota.

Skrzywiłam się trochę, ponieważ dawno nie piłam tak mocnego alkoholu.

O 23:00 ja i Carla byłyśmy już trochę wstawione, natomiast Diana mała słabą głowę i już majaczyła, leżąc w naszej loży.

Tańcząc na środku parkietu, nagle poczułam męskie silne dłonie, które opadły na moje biodra. Jakiś mężczyzna ewidentnie postanowił dołączyć do mojego tańca. Odwróciłam się nadal nie patrząc na nieznajomego. Gdy tylko spojrzałam na jego twarz poczułam, że świat wokół mnie się zatrzymał. Mężczyzna, którego skądś kojarzyłam, stał przede mną z tym swoim boskim uśmieszkiem, patrząc mi prosto w oczy. Nie byłam pewna, co się dzieje aczkolwiek stan, w jakim obecnie się znajdowałam, nie pozwalał mi racjonalnie myśleć. Tańczyłam więc z nim przez następne trzydzieści minut, po czym skierowałam się do stolika.

- Stara, wszystko okej?

- Jasne, jak słońce - powiedziałam słysząc szum w uszach.

- O tu jesteś! - Podszedł do nas ten mężczyzna - Zapraszam panią ze mną.

- Oh właściwie miałyśmy już iść, ale jeśli chcesz to możesz z nim zostać - odezwała się Carla, podnosząc Dianę, która wciąż coś mruczyła pod nosem.

- Napewno dacie radę same? - Nie byłam pewna czy zostać.

- Jasne, zabierzemy małego do mieszkania i się już położymy - powiedziała pewnym głosem.

- No okej to do później - po tych słowach dałam się porwać, ponownie w ręce tajemniczego mężczyzny.






Żyj chwilą obecną, wspominaj przeszłość i nie lękaj się przyszłości, ta bowiem jeszcze nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć. Jest tylko teraz.

~Christopher Paolini, Najstarszy





Cara - skrót/przezwisko imienia Carla

-----
Wybaczcie, że tak późno. Podejrzewam, że przez najbliższy czas rozdziały będą pojawiały się rzadziej, z racji iż wyjeżdżam.
Czekam na wasze opinie.

Buzi ❤️

SINGLE MOTHER?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz