Rozdział 8.

42 3 7
                                    

Piątek.

-Miaa, jak dobrze cię widzieć! Kupę lat co nie?!- przywitał się ze mną Ivan.

-Ciebie też dobrze widzieć! Tak wogóle gdzie jest ta impreza?

-Niedaleko, ale to nikt z naszych tego nie urządza, więc nie do końca wiem kto będzie.- odpowiedział po czym udaliśmy się do samochodu.

Dziś kompletnie nie miałam pomysłu co ubrać na imprezę. To za poważne, to za luźne, a to to w ogóle nie pasuje. Aż w końcu wygrzebałam z końca mojej szafy czarną, krótką sukienkę. Może nie była jakoś bardzo ładna, jednak patrząc na wcześniejsze opcje ta wyglądała najlepiej i zdecydowałam się ją ubrać. Do tego dodałam moje ukochane czarne Conversy i wtedy mogłam iść.

Po chwili dojechaliśmy pod dom, wydawał mi się dziwnie znajomy. I to bardzo znajomy. A to czasem nie jest dom...

-Ivan!- moje rozmyślania zostały przerwane przez pewną dziewczynę, która zaczeła się witać z blondynem.- Mia?! Gdzie ty się podziewałaś?

-Summer! Jak ja dawno cię nie widziałam!- powiedziałam, kiedy ona już podbiegła do mnie i zaczęła mnie przytulać, co ja odwzajemniłam.- Przepięknie wyglądasz!

Przyjaźniłam się kiedyś z Summer i to dosyć mocno. Byliśmy najlepszymi przyjaciółkami, aż piwnego dnia nasz kontakt zaczął się pogarszać, a dokładniej wtedy, kiedy zaczęliśmy nowy etap w życiu, czyli początek liceum.
Ale prawdą jest to że, ona zawsze wyglądała znakomicie. Nie ważne co ubrała, wyglądała dobrze. Dziś na sobie miała ubraną granatową sukienkę z tiulowymi rękawami. Pasowała na niej jak ulał, idealnie podkreślała jej kształty. Makijaż miały brokatowy, jednak nie za mocny. I wyglądała idealnie.

-Chodźcie do środka, wszyscy już są.- zawołał jeden z chłopaków.

Po tych słowach co chcieliśmy się kierować do środka w domu. Wszędzie było mnóstwo ludzi, chyba nie tylko ja chciałam się odprężyć bo tak ciężkich tygodniach nauki.
Ogród tego domu był duży, ładnie zadbane, gdzieniegdzie posiedzone były też różnego rodzaju kwiaty.
Wchodząc przez drzwi frontowe mogłam poczuć znajomy zapach, nie alkoholu albo może jednak. Dobra nieważne, przeszłam się tu zabawić

Już po chwili każdy z nas otrzymał kubeczki, jeden z alkoholem, drugi z sokiem. Czasem nie zdążyliśmy jednego do końca wypić, a już dostawaliśmy kolejne. Po alkoholu zazwyczaj nie zwracałam uwagi na otoczenie, jednak jeden szczegół przykuł moją uwagę. Był to ogromny telewizor, na którym przedwczoraj oglądałam film. Nie zdążyłam pomyśleć, a poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Obracając się, zauważyłam chłopaka. Nie byle jakiego, ponieważ to był Mike. A to był jego dom.

-Cześć... skarbie.- przypomniało mu się, że musimy udawać. Po chwili dał mi szybkiego buziaka i zaczął mówić dalej.- Co tu robisz?

-Przyszłam się rozerwać. Nie widać, skarbie?- podpatrzyłam na niego ze satysfakcją.

-Mia, chodź tu! Gramy w butelkę!- zawołał Ivan.

-Mia nie może!- krzyknął brunet po czym chwycił mnie za rękę i prowadził w nieznaną mi jeszcze część tego domu.

-Co ty wyprawiasz, do cholery? Mike!- krzyknęłam.

Próbowałam się wyrwać, jednak chłopak jest zdecydowanie silniejszy. Nienawidzę przewagi płuciowej. Już po chwili znajdowaliśmy się w sypialni chłopaka, która była zakluczona, żeby żaden imprezowicz tutaj nie wszedł.

-Z skąd znasz Ivana?- zapytał brunet, od razu kiedy zakluczył drzwi.

-Lepsze pytanie, z skąd ty go znasz?- odpowiedziałam tym samym. Szach mat.

(Nie) SławniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz