-Pożyczam tą piękną panią,oddam jak będe mógł-rzucił Luke do mojego "szefa" wynosząc mnie na rękach z budynku. Kiedy zniknęliśmy za drzwiami i oddaliliśmy się na pare kroków chłopak położył mnie na ziemi i poprawił płaszczyk.
-Nigdy więcej.-głos drżał mi ale nie ze względu na upokorzenie,wstyd czy chęć dopuszczenia się mordu na wszystkich. Było mi zimno,ta szmatka nic nie dawała a był październik i to jeszcze późną nocą. Na swoich barkach poczułam gruby materiał i znajomy zapach.
-Będzie ci choć odrobine cieplej-powiedział brunet zarzucając na moje ramiona swój płaszcz,moje rude fale przełożył na drugą strone aby ubranie za nie nie szarpało,natychmiast się nim okryłam nie zważając czy Luke'owi będzie zimno,teraz będzie musiał odpokutować swój idiotyczny plan.-Jesteś głodna?
-Bardzo-przyznałam szczerze,dreptałam za Luke'iem jak piesek ale nie znałam okolicy,rzadko bywałam w miasteczku.Weszliśmy do szemranego baru,siedzieli w nim sami faceci,którzy wyglądali jakby zaraz mieli komuś dać w morde.
Świetny pomysł Luke. Co może pójść nie tak?-Świetne miejsce dla młodej kobiety w sukience z burdelu-skwitowałam
Zamówiliśmy jedzenie i coś do sączenia a następnie zajęliśmy wolne miejsca. Podszedł do nas pewien facet.-Ty,Lorin?-zapytał
-Lau-zastygłam a moje serce zabiło mocniej-ojciec?
-Wiedziałem,że z ciebie nic nie będzie i wdasz się w swoją matke.-powiedział rzucając przelotne spojrzenie na kawałek mojej kiecki pod płaszczem,okryłam się nim jeszcze szczelniej.-Dziwka.-Jeśli zaraz sobie stąd nie pójdziesz to..-zaczął Luke ale mój ojciec mu przerwał
-To co? Pobijesz mnie? Nie warto stracić zęby za nią więc lepiej odpuść i daj mi pogadać z tym czymś. Świetnie go zmanipulowałaś.
Ojciec nie spodziewał się,że Luke zawali mu w twarz z pięści. Mężczyzna odrzucił twarz w bok,splunął krwią i dał znak kolegom,że szykuje się bitwa stulecia.-Wiesz co? Skąś cie kojarze Lucas.-uśmiechnął się do Luke'a z udawanym współczuciem-Kupa hajsu za żywego lub martwego.
W chwili pobladłam,Luke nie miał szans z 7 dorosłymi chłopami. Ale on jednak zdawał się tym nie przejmować jakoś szczególnie-Nie jestem Lucas,jestem Caster,elf kowalstwa.-pokazał mojemu ojcu znamię które teraz nie było różą,a kawałkiem metalu z młotkiem obok.
-Lesin,podejdzissz tutaj?
-To ten.-odparł wcześniej poznane źródełko informacji. Luke wybłauszył oczy a oddech mu przyśpieszył.-Zdrajca.-głos Luke'a drżał-Ty pieprzony zdrajco!
Luke zaczął się wyrywać w jego stronę ale został zatrzymany przez mojego ojca,mężczyzna złapał chłopaka za czarne loki,Lucas syknął z bólu i próbował wyrwać ale w tej chwili dostał w twarz od jakiegoś faceta,zaczeli go bić na zmianę raz jeden raz drugi.-I co? Nadal jesteś taki twardy?
-Zostawcie go!-podbiegłam do miejsca zamieszania próbując odciągnąc ich od Lucasa-Puszczaj go!
-Zapamiętaj Lorin,mi się nigdy nie stawia,dlaczego go nie zabiłaś? Do końca życie nie musiałabyś pracować. Ale cóż,ktoś musi przecież przygarnąć te pieniądze.-Jesteś nic nie wartym ścierwem,podłym,parszywym pijakiem!
-Jestem twoim ojcem i masz się mnie słuchać!Zaraz po tym leciałam w strone stołu który pod siłą uderzenia złamał się na pół,szkło rozstrzaskało się i poraniło mnie w kilku miejscach. Przymknęłam oczy kiedy oślepiający burgundowy blask rozpalił pomieszczenie. Do moich uszu dostał się przeraźliwe głośny dzwięk,gdy uniosłam powieki,moim oczon ukazały się leżące ciała,powykręcane,powyginane,
niektóre po prostu leżały martwe bez życia,mojego ojca nie widziałam wśród martwiaków. Szkoda.Po moich policzkach spłynęły łzy,już kiedyś to widziałam.
-Nie patrz na nich proszę.-Luke podbiegł do mnie i starając się ukryć przeraźliwy widok,wyprowadził z lokalu. Odetchnęłam świeżym i zimnym powietrzem.Podeszliśmy do naszych koni pozostawionych przy jednej z polan. Z moich płuc wyrwał się okropny szloch. Usiadłam na brudnej ziemi łkając.
-Laurel..-Luke podszedł do mnie i spojrzał w moje załzawione oczy,jego twarz miała liczne rany i zadrapania. Moja była w troche lepszym stanie.
Wtuliłam się w jego tors i rozpłakałam na dobre. Chłopak był troche zakłopotany ale również mnie objął i zaczął kojąco gładzić po plecach. Podniósł mnie z ziemi i usadził na konia,ale nie na mojego księżycowego,a na swojego.
Usiadł za mną i ułożył się w takiej pozycji,abym mogła się na nim położyć. Z nieba zaczęły kropić krople deszczu,łączyły się z moimi słonymi łzami i krwią lejącą się się z mojego policzka,nie wiem nawet czy jest moja.
Luke ruszył koniem,mój koń posłusznie ruszył za nim. Szczelniej owinął mnie swoim płaszczem aby deszcz aż tam mnie nie moczył.
Po chwili zasnęłam,płacząc i wtulona w niego. Od tamtej chwili minęły 2 tygodnie a nam zostało 9 tygodni do inwazji jak i 9 tygodni do rozpoczęcia największej imprezy w krainie.
Strzelanie z łuku szło mi coraz lepiej,ćwiczyłam strzały podczas jazdy na koniu,kiedy usłyszałam wołanie Lucasa. Wrócił właśnie z miasta,miał mi załatwić jakąś kiecke na bal. Nie byłam zbyt wymagająca,prosiłam tylko o to aby buty i sukienka były wygodne.
-Mam nadzieje,że ci się podoba.-brunet wyciągnął z pudełka przepiękną kreację,była w kolorze burgundu a czarnymi detalami i gorsetem,sukienka była bardzo rozkloszowana na dole i przylegająca na górze,była kilku warstwowa i nadawała się bardziej na księżniczke niżeli zwykłą dziewczyne. Ale ktoś tu błyszczeć musi,jak nie Luke to ja. Buty również były niczego sobie czarne obcasy z podwyższoną podeszwą zakrywające palce i trzymające się na nodze za pomocą białych perełek zapinanych na kostce.
-Bardzo ładne i wszystko ale nie umiem chodzić na obcasach.-odparłam szczerze
-Nauczyłaś się strzelać z łuku w zaledwie tydzień,co to dla ciebie jakieś obcasy.-musze przyznać,że chłopak podwyżył moje ego,które i tak było wygórowane-Spróbuj.Założyłam obcasy i spróbowałam przejść w nich pare kroków,omsknęła mi się noga ale Lucas złapał mnie w pore,godzinie nauki chodzenia na obcasach,mogłam już swobodnie nawet biegać.
-W sukience możesz ukryć dwa łuki,miecze i sztylety. Przemycisz broń bo u mnie by się skapli.
-Ty to serio czasem myślisz.-przyznałam-A w czym ty idziesz?
Luke wyjął z szafy idealnie skrojony garnitur w kolorze takim jaka jest moja suknia,pod spodem była czarna koszula a na półce widniały czarne buty.
-Nikt nie ubiera takich kolorów więc będziemy mogli się łatwo odnaleźć.
Byliśmy idealnie do siebie dopasowani.-Chcesz się przejść?
CZYTASZ
Elfmoon
FantasyLaurel,16 letnia elfka żyjąca w Elforst,magicznej krainie elfów. Podczas pewnego spaceru w lesie wszystko się komplikuje a do krainy przybył nieznajomy przybysz. Kim on jest i po co się tu dostał? Tego dowiecie się w Elfmoon