Pognaliśmy z Lucasem na parkiet,pierwszy raz z nim tańczyłam i o matko.. Był wspaniałym tancerzem.
Położyłam głowe na jego ramieniu,pozwalając aby znajomy zapach wdarł się w moje nozdrza.
Luke uniósł moją twarz i spojrzał mi w oczy.-Laurel,kocham cię i pamiętaj,że nie ważne co się dziś wydarzy,kocham cię,kochałem od dnia w którym trzymałaś sztylet przy moim gardle,kochałem cię kiedy siedziałaś mi na kolanach w tej sprośnej kiecce, mogłabyś to powtórzyć jak już to wspominamy,kochałem cię kiedy wplątywałaś palce w moje włosy i błagałaś abym nie przestawał-na to wspomniene się lekko zarumieniłam-kocham cię teraz kiedy tańczysz ze mną w świetle księżyca.
O kurczę,szczerze to nie wiedziałam,że mnie kocha. Wiedziałam,że mu na mnie zależy,ale że mnie kocha? Wreszcie.
-Lucasie,cóż to za wyznania,również mam jedni dla ciebie. Luke,ja również..-zamarłam,przypomniałam sobie o księżycu,jest idealnie na czubku nieba.-Lucas!-wrzasnęłem kiedy poczułam w nodze potworny ból,ktoś trafił mnie strzałą w udo.
Słyszałam wokół piski i krzyki przerażonych ludzi,widziałam ciała podziurawione przez strzały,powykręcane w nienaturalny sposób,magia martwych róż. Tak jak w barze.
Zrzuciłam obcasy ze stóp i podałam Luke'owi jego łuk,miecz i sztylet,sama zaś ukryłam się w koronie drzewa,wpatrywałam się jak wrogie elfy zmierzają ku pałacowi,ku nam. Zaczęłam strzelać w ich strone,Luke uczynił to samo.
Lucas nie mógł się ruszyć,padł na ziemie i wił się z bólu,spojrzałam w tłum wrogów,jeden z nich,ich przywódcca używał swoich mocy przeciako Lucasowi.
Reszta otoczyła biednego chłopaka,jakiś blondyn chwycił go za jego czarne loki a następnie zmusił aby Luke wstał. Widziałam grymas bólu na twarzy chłopaka,zapragnęłam mu pomóc ale więcej zdziałam w ukryciu niż widoczna gołym okiem.
Przywódca podszedł do Lucasa a następnie zwrócił jego twarz ku sobie,tak aby Luke patrzył na niego.
-Możesz się jeszcze wycofać z tych ziem,zostaw tych ludzi w spokoju,już dość narobiłeś problemów i cierpienia. Odpuść tato.
Że kurwa jak? Tłum mieszkańców zerknął w strone Luke'a
-Luke,Luke,Luke... Mój najmłodszy a zarazem najgłupszy syn, okaże ci litość i nie zabije cie,wtrące cie do lochu jak tylko podbijemy zamek.-był bardzo podobny do Lucasa,kruczoczarne włosy,długie rzęsy i gęste brwi,jedynie ich oczy się różniły,oczy Lucasa były rozbawione,dobre i pałała z nich miłość,oczy jego ojca były zimne i bez wyrazu.-Mieszkańcy!-zaczął-Padnijcie na kolana przed swoim nowym władcą i panem!
Niektórzy padli od razu,niektórzy na chwilę się zawachali,ale Luke nie padł,stał wpatrując się wyzywająco w ojca.
-Nie słyszałeś? Na kolana!-blondyn szarpnął włosami Lucasa ale Luke dalej stał.
-Nigdy nie będę klękał przed tobą.To był jego gwóźdź do trumny. Blondyn rzucił nim o ziemie i zaczął go kopać,chwile później jego koledzy do niego dołączyli. Ojciec Lucasa przypatrywał się temu z dumą i triumfem.
-Niech to będą jego ostatnie wdechy.
Oni go zabiją.
Zabiją Lucasa.
Zabiją mojego Luke'a.
Nie mogłam na to pozwolić,zeskoczyłam z drzewa i skrzywiłam się czując ból w udzie,no tak strzała.
Tak,zdecydowanie powinnam zejść a nie skoczyć.
Schowałam łuk a wyjęłam miecz,miecz który dostałam od Lucasa,sam go dla mnie wykuł.
CZYTASZ
Elfmoon
FantasyLaurel,16 letnia elfka żyjąca w Elforst,magicznej krainie elfów. Podczas pewnego spaceru w lesie wszystko się komplikuje a do krainy przybył nieznajomy przybysz. Kim on jest i po co się tu dostał? Tego dowiecie się w Elfmoon