Rozdział 2 - alkohol łączy ludzi

37 6 12
                                    

Użytkownik Kaká dodał Alessandro Nesta do konwersacji”

  Paolo kojarzył to nazwisko, ale za nic w świecie nie pamiętał do kogo należy.

Kaka: mamy nowego przyjaciela

Szybki Edek: fantastycznie
Szybki Edek: ale zdaje sobie sprawę z tego że popełnił ogromny błąd?

─ Orzesz w psią mordę ─ jęknął Maldini kiedy zdał sobie sprawę, że nowy "przyjaciel" to ten sam mężczyzna, który dosiadł się do niego w kawiarni ─ Szybki jest.

  Paolo bez większego zastanowienia postanowił opuścić grupę.

  Brunet leżał wpatrując się w sufit, w dłoni trzymał telefon, który już po chwili zawibrował.

„Użytkownik Kaká dodał Paolo Maldini do konwersacji”

Kaka: my wiemy że ty jesteś jakiś aspołeczny ale no bez przesady

Chora wątroba: przjdz pi mnue
Chora wątroba: js do dmu sam nir da rady

Szybki Edek: no chyba cię coś boli
Szybki Edek: Maldini twoja kolej

  Mężczyzna przewrócił oczami i niechętnie wstał z łóżka. Nienawidził odbierać pijanego przyjaciela, ale również nie mógł zostawić go w takim stanie, bo Bóg wie co by zrobił.

  Paolo siedział właśnie w swoim ukochanym samochodzie, traktował je jak własne dziecko. Szczerze mówiąc Włoch nie był dobrym kierowcom, sam się też dziwił jakim cudem zdał te wszystkie egzaminy na prawojazdy.

  W radiu leciał jego ulubiony zespół - Nirvana, co poradzić, miał dobry gust muzyczny. Oczywiście było dość głośno, za głośno, ten człowiek miał naprawdę problemy ze słuchem.

  Słońce już powoli znikało za ogromnymi Mediolanu, ale promienie nadal raziły w oczy kierowcę czerwonego Porsche. Mężczyzna nucił pod nosem jedną z piosenek nie do końca zwracając uwagę na drogę. Doskonale znał to miejsce, twierdził nawet, że z zamkniętymi oczami przejechały przez całe miasto.

  Nagle na drodze ujrzał sylwetkę, natychmiast zahamował dziękując Bogu, że nikt nie umarł. Zatrzymał się dosłownie kilka centymetrów przed nim.

─ Mogłem go przejechać ─ mruknął pod nosem kiedy zobaczył swojego przyjaciela, rzecz jasna pijanego, o dziwo nie był tak bardzo pijany jak się wydawało.

─ Bondziorno! ─ krzyknął Brazylijczyk okropnie kalecząc włoski, nawet Maldini skrzywił się na jego słowa.

To powinno być karalne ─ pomyślał marszcząc brwi ─ Tak jak ketchup do pizzy.

─ Co ty taki małomówny? ─ wybełkotał bawiąc się radiem.

  Jak już wcześniej było wspominane, Paolo nienawidził odbierać pijanego przyjaciela. Ostatnim razem zarzygał mu cały samochód, innym natomiast podarł fotel.

─ Nawet się nie odzywaj ─ powiedział, a Ronaldinho o dziwo ogarnął, że jego przyjaciel jest w niezbyt dobrym humorze.

─ Czasem powinieneś się ze mną napić ─ szepnął bawiąc się przyciskiem otwierającym okna. Przez resztę drogi towarzyszył im dźwięk ruszania się szyb.

  Maldini jeszcze bardziej zacisnął dłonie na kierownicy chcąc jak najbardziej skupić się na drodze.

─ Ale fajny vibe ─ Ronaldinho zaczął rozglądać się dookoła. Miasto tonęło w kolorowym niebie, ulicami szli ludzie, każdy ubrany inaczej i na swój własny sposób. Starszy mężczyzna około osiemdziesiątki w różowych spodniach w kwiatki i pomarańczowych okularach przeciwsłonecznych. Kobieta w futrze, było ponad trzydzieści stopni. W radiu leciał jakiś spokojniejszy kawałek.

Czerwono na czarnym Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz