#2

23 4 0
                                    

Usiedliśmy w wielkiej sali. Ja i Draco w miejscu wyznaczonym dla osób powtarzających rok po wojnie. W sumie osób, które postanowiły kontynuować naukę było mało. Jednak moją uwagę przykuwały dwie postacie. Ron i Hermiona. Po Hermionie nie jestem zaskoczony, że chce kontynuować naukę ale Ron? Naprawdę. Z racji, że profesor Dumbledore nie żyje dyrektorką szkoły została profesor Mcgonagall. Jak zawsze uroczystość zaczęto od ogłoszenia i przywitania uczniów.

-Mam też dla was jeszcze jedną wiadomość.- Powiedziała profesor.- Osoby, które po wojnie powtarzają rok mogą dobrowolnie dobrać się w pary ewentualnie trójki po czym wpisać się u profesora Snape'a po zakończonym posiłku.- Skończyła i za machnięciem jej różdżki na stołach pojawiło się jedzenie a ona sama usiadła przy stole dla nauczycieli.

Zaraz po zjedzonym posiłku poszliśmy z Draco do profesora Snape'a. Zapisać się do pokoju. Zapukaliśmy do gabinetu. Chwilę potem z środka było słychać donośne.

-Wejść!- Od razu słychać, że to Snape. Draco poszedł pierwszy ja wraz za nim. Po drodze ustaliliśmy, że to on rozmawia z nietoperzem.

-Dzień dobry profesorze.- powiedzieliśmy równo.

-Czego chcecie?- zapytał i usiadł przy swoim biurku.

-Chcieliśmy zapisać się na pokój dwie osoby Ja i Potter.- powiedział szybko i zwięźle Draco. Profesor zmierzył nas wzrokiem po czym dodał.

-Swietnie, a teraz wynocha z mojego gabinetu.- Na odchodne jednak dał Draco klucz do bodajże pokoju.

-Jaki mamy numer?- zapytałem średnio ciekawy ale jednak warto wiedzieć chwilę przed zanim omine przez przypadek pokój.

-14. Powinniśmy już być gdzieś tutaj.- powiedział i pokazał na korytarz przed nami. Chwilę potem byliśmy już w naszym pokoju. Był dość skromny w neutralnych kolorach. Mówiąc neutralne mam na myśli szare. Nie przeszkadzało mi to zbytnio ponieważ mimo wszystko pokój był ładny i przestrzenny. Draco zaklepał sobie łóżko bliżej ściany, ja natomiast wolałem to obok okna. Usiadłem na łóżko i patrzyłem jak Draco zaczyna rozpakowywać swoje cicuhy. Zajął całą swoją szafę pod koniec już myślałem, że już wiecej tam nie zmieści. Jednak wszystko było idealnie. Teraz zaczął ogarniać swoje biurko. Tkwiącą pomiędzy nami ciszę przerwał on.

-Harry a ty nie rozpakowujesz się?- Szczerze było mi wstyd pokazywać te ciuchy przed nim. Było ich kilka. Chcąc nie chcąc otworzyłem kufer i wyciągałem parę starych ubrań.

-Merlinie Harry po co ci szmaty do podłóg w Hogwarcie. Ja wiem czystość to podstawa, ale bez przesady.- Skończył i popatrzył się na mnie dziwnie. Ja jedynie westchnąłem.

-Draco to moje ubrania.- Cicho stwierdziłem odkładając kilka bluzek na półkę.

-No chyba nie Harry. Poczekaj sekundę.- powiedział i zaczął przeszukiwać swoją szafę. Ja niezbyt zawracając sobie tym głowę zająłem się wykładaniem książek i organizacją biurka.

-No dobra Potter rozbieraj się.- powiedział podchodząc bliżej, że co kurwa?!

-Eh em po co?- zapytałem mocno zmieszany ten jedynie westchnął i patrzył na mnie wyczekująco. Po chwili uległem i zdjąłem z siebie koszulkę. Pomijając fakt, że jeśli jeszcze mnie oczy nie mylą M-A-L-F-O-Y delikatnie się zarumienił podał mi koszulki.

-Dobra przymierzaj wszystkie po kolei.

-Przecież to twoje ciuchy?- Zapytałem wręcz a on przekręcił oczami.

-No brawo geniuszu. Są na mnie trcohe za małe więc myśle, że na tobie bedą dobrze wyglądać.- Zdziwił mnie fakt, że chce oddać MI SWOJE koszulki. Jednak nie sprzeczając się dalej ubrałem kilka z nich. Miał rację były idealne na mój wzrost.

-Widizsz! Jest bosko!- krzyknął. I zadowolony z siebie zabrał stare ciuchy po moim kuzynie i wywalił do śmietnika.

-Idziemy się przejść? Mamy jeszcze godzinę do kolacji.- zapytał. W sumie nie było nic innego do roboty więc czmeu nie?

-No dobra, chodźmy na błonie.- Odpowiedziałem i wyszliśmy. Z racji, że był wrzesień na dworze trochę pizgało. Wyciągałem paczkę papierosów i zapaliłem jednego.

-Co ty robisz Potter?- zapytał zszokowany.

-Pale.- odpowiedziałem i mocno się zaciągnąłem.- Przeszkadza ci?- Zapytałem szczerze gdyby powiedział tak od razu bym go zgasił.

-Nie nie, ale trochę szokujące jest, że akurat TY palisz.- powiedział już bardziej normalnie.

-Chesz?- zapytałem machając papierosem. Chwilę się zastanawiał po czym wziął jednego bucha.

-Merlinie mugole mają o wiele lepsze fajki od naszych.- Stwierdził. Tak szczerze to miał rację serio w świecie czarodziei papierosy były chujowe.

-Czekaj a skąd wiesz, że są mugolskie?- zapytałem.

-Jak wyciągnąłeś paczkę był na nich rysunek jakiegoś raka, my raczej mamy proste opakowania.- Powiedział znowu w punkt.

Nim się obejrzeliśmy minęła godzina. Szliśmy już na kolację. Draco patrzył na zachód słońca. Był naprawdę piękny. Gdy doszliśmy do drzwi wejściowych poczułem gorąc przyjemnego środka zamku.

-Merlinie jak tu ciepło.- powiedziałem ciesząc się, że nie chodziliśmy dłużej na tym spacerze bo by mi się chyba ręce odmrozily.

-Bylo ci zimno!?- zapytał zaskoczony Draco po czym złapał moje ręce. W tej chwili poczułem rumieńce na policzkach. Co jest kurwa!? Zapytałem samego siebie łapiąc się na tym. Draco póścił moje ręce i zdjął z siebie bluzę przepasaną w pasie.

-Trzymaj ubierz. Mów wcześniej, że ci zimno to zbierzemy się szybciej.- Zachowywał się jak nadopiekuńcza matka co było mega śmieszne i urocze. Ubrałem na siebie jego lekko za dużą bluzę. Była naprawdę ciepła i wygodna. Na dodatek jeszcze pachniała Draco.

-Dziekuje. Chodź już na kolację.- powiedziałem po czym się do niego uśmiechłem. Odwzajemnił uśmiech i poszedł w stronę wielkiej sali.

Po zjedzonej kolacji, obydwoje szybko się ogarneliśmy. Położyłem się u siebie w łóżku naprawdę ciesząc się, że jednak mogłem poznać Draco od tej strony.

-Branoc Harry.- powiedział.

-Tak. Dobranoc Draco.- odpowiedziałem mu i odplynalem w krainę snu.

--------------------------------------
879- słow

Mam nadzieję że rozdział się podoba Bayyy.

Pokonać(pokochać) wroga. // Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz