Rozdział 4

4.2K 78 134
                                    

     Obudziłam się z jeszcze większym bólem niż poprzednio. Ode chciało mi się żyć. Miałam dość. Chciałam wrócić do taty. Gdybym wtedy powiedziała mu o samochodzie, opisując go, już dawno by mnie znaleźli.

Próbowałam oswobodzić ucisk lin, jednak nadaremno.

Nagle usłyszałam pisk otwierających się drzwi.  Zamarłam.

-Spokojnie, to tylko ja.- usłyszałam głos przyjaciela. Westchnęłam z ulgą, kiedy mnie rozwiązał i zaczęłam nerwowo pocierać obolałe dłonie.- Znowu przyniosłem herbatę- orzekł pokazując na kubek na stoliku.

-Dziękuję- uśmiechnęłam się do niego słabo, otulając się kocykiem.

-I nie martw się, co do mojego dziadka. Nie zajdziesz w ciążę, bo jest bezpłodny, a żadnej choroby nie ma, bo ostatnio się badał- stwierdził- przykro mi, że muszę ci to mówić, żeby cię uspokoić i przykro mi, że rozmawiamy w takich okolicznościach.

-Poradzę sobie- odchrząknęłam, bo mój głos był zachrypiany.

-Oni codziennie dyskutują o tym, kto kiedy przyjdzie cię zgwałcić. Dzisiaj spodziewaj się tu nrd, jutro prusaka, a pojutrze- spojrzał na mnie smutno- ale nie martw się, ja ci nic nie zrobię. zakryje sobie i tobie oczy, spuszczę się na ciebie, żeby wyglądało jakbym serio ci coś zrobił, a ty będziesz jęczeć piszczeć i krzyczeć.

Wypuściłam powietrze z ust, bo przed chwilą myślałam, że na serio mnie zgwałci jak wszyscy inni.

-Nigdy bym ci tego nie zrobił. Nie wiem co by mi musiano wmówić czy grozić, żebym cię choćby dotknął w ten sposób.

Przytaknęłam, oparłam się o niego i cieszyłam się ciepłą herbatą trzymaną w moich zimnych dłoniach. 

-Nrd z tego co wiem nie jest taki brutalny. Jest najmniej brutalny z nich wszystkich, bo najmłodszy i trochę się boi, natomiast przygotuj się psychicznie jeśli chodzi o Prusaka.

Przytaknęłam zfrustrowana.

-kiedy mnie wypuszczą?

-nie zamierzają cię wypuszczać. Przynajmniej nie teraz.

Westchnęłam ciężko.

-zrobiłbyś mi tosty?

-jasne.

Wstał i udał się do kuchni, po chwili wracając z czteroma tostami. Podał mi je i usiadł.

-Smacznego

-dziękuję- uśmiechnęłam się delikatnie. 

Zjadłam dosyć szybko, bojąc się, że któryś z nich wróci do domu.

-Wyjaśnij mi, dlaczego wszyscy wyszli, a ty nie? przecież i tak byłam przywiązana do łóżka. Nigdzie bym nie uciekła...

-Bo starsi chodzą do pracy, Nrd jeszcze do szkoły, a ja mam zwolnienie z powodu "choroby" żebym mógł się tobą "bawić"- skrzywił się na te słowa, tak samo jak ja.

-Chyba wolałam nie wiedzieć.

Westchnął i mnie objął.

-Kiedyś na pewno Cię wypuszczą, albo ich znajdą. Musisz być cierpliwa. Na pewno dasz radę.

Przytaknęłam, wtuliłam się w Niemca i zasnęłam.


Rodzina GermanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz