~ 4. Rozdział ~

32 6 3
                                    

Nie mogę powiedzieć że spało się jakoś dobrze ale też jakoś nie najlepiej.. bez wątpienia wole moje łóżko niż te szpitalne, jest one strasznie twarde a w dodatku niewygodne, mam nadzieję że jakoś szybko zleci mi ten tydzień.

Zacząłem lekko otwierać oczy które szybko zamknąłem bo oślepiło mnie światło  padajace z sufitu, było tak jasne że musiałem się przyzwyczaić do niego i po kilku minutach zdołałem otworzyć otworzyć w pełni moje zmęczone oczy.

Od razu zauważyłem to że George'a nie ma przy mnie, pewnie dlatego że jest 22..- spojrzałem na duży zegarek który wisiał na przeciwko mnie. Na pewno pojechał już do domu, nie ma się z resztą czego dziwić.

Leżałem jeszcze tak z pare minut wpatrując się raz w okno a dokładnie co znajduje się za nim, a raz na zegarek żeby patrzeć ile czasu upłynęło.

Nagle drzwi się uchyliły a do pomieszczenia weszła średniego wzrostu pielegniarka, miała ze sobą tace z jedzeniem i opatrunkami.

- Dobry wieczór Panie Clay.- Uśmiechnęła się kobieta.

- Dobry wieczór.- Rówznież oddałem uśmiech.

- To co zmieniamy opatrunek.- Odrzekła z pozytywnym nastawieniem pielęgniarka.

- Tak wypadało by.- Powiedziałem trochę mniejsze entuzjastycznie.

- No musiał Pan nieźle wpaść do tego rowu.- Mówiła a w tym samym czasie odrywała mój stary opatrunek.

- Jakoś wysz.. Ahs.. uh- Syknąłem z bólu.

- I już! Opatrunek zdjęty, teraz tylko zostało nałożyć nowy.

- Jak to Pani robi.. jest już koniec dnia a Pani lata do wszystkich pacjentów podaje im leki zmienia opatrunki itp. i nadal się uśmiecha?

- Wie Pan, już się przyzwyczaiłam do tego.. chodź nie zawsze jest łatwo ukrywać ból który niesiemy w sercu.

- Tak.. nawet nie wie Pani jak bardzo Panią rozumiem, wiem coś o tym.

- Dobrze opatrunek zmieniony, a tu jest Pana kolacja.

- Dziękuję, ah i niech Pani mówi na mnie Clay.. "pan" to tak jakoś oficjalnie a ja nie jestem kimś ważnym.

- Dobrze jak Panu tak lepiej.. Znaczy tobie Clay.

Razem zaczęliśmy się śmiać, w tem pielęgniarka powiedziała że musi iść jeszcze do innych pacjentów i wróci za 10 minut żeby zabrać pusty talerz na którym znajdowała się moja kolacja.

Jak to w szpitalach bywa, jedzenie nie jest jakoś zachęcające do zjedzenia czasem nawet gorzej smakuje niż wygląda.. ale tym razem muszę przyznać że było to całkiem dobre, były to 2 kanapki z szynką, sałatą i do tego kubek herbaty. Może dlatego mi to aż tak bardzo smakowało ponieważ na co dzień nie zdarza mi się jadać takiego jedzenia.

Gdy już zjadłem rozglądałem się jeszcze trochę po sali, nie należała ona do największych w zasadzie jak to sala dla 1 osoby to czego się dziwić, ściany były ubrane w lekki odcień beżu, podłoga lśniła białymi kafelkami, okno nie było jakieś duże a od zewnętrznej strony były kraty, w rogu pokoju były też drzwi do łazienki.

Nagle ktoś zapukał do białych drzwi a one się otworzyły była to ta pielęgniarka, przyszła żeby wziąć mój talerz jak i kubek w którym była zielona herbata.

- I jak smakowało?- Zapytała kierując wzrok na mnie i biorąc w tym samym czasie naczynia.

- Oh tak! Pyszne było.

- To się cieszę Clay.. jutro musisz wstać o 7 wtedy jest śniadanie i zmienianie opatrunku, jeszcze dam ci grafik więc spokojnie.- Uśmiechnęła się kobieta i wyszła.

Hacker || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz