Tylko ty możesz to zrobić, Sakura!
Słowa Naruto krążyły jej po głowie.
Będziemy się zmieniać, ale lepiej, żebyś to była ty, dattebayo! W końcu Kakashi-sensei jest facetem, więc ty jakoś zniesiesz ten widok, ale ja... musiałbym sobie chyba wydłubać oczy!
Usuratonkachi... Było jedyną reakcją z ust Uchihy.
Jakoś nie miałaś oporów przed ujrzeniem Kakashiego nago w gorących źródłach, więc dlaczego teraz masz z tym nagle problem, dattebayo?!
Sakura otrząsnęła się ze swoich rozmyślań i skrzywiła nieznacznie, zacisnąwszy usta w wąską kreskę. Kiedyś nie pomyślałaby nawet, co takiego kryło się za obserwowaniem Kakashiego w gorących źródłach, a przecież każdy doskonale wiedział, że wszyscy tam byli nago. Nawet ona sama. Wtedy po prostu skupiła się tylko na tym, by dostrzec, co takiego Kakashi skrywał pod maską, nie myślała wcale o tym, jakie mogą być tego konsekwencje. Teraz natomiast była tego aż nader świadoma.
Żałowała, że po wielu namowach zgodziła się na pomysł Naruto. Żałowała, że kiedykolwiek pomyślała, że to dobry pomysł. Żałowała z całego serca, że nie przewidziała, jak to się naprawdę skończy...
A może nie żałowała wcale.
I to właśnie przez Naruto tkwiła skryta za drzwiami, obserwując jak Kakashi bierze prysznic. Na jej szczęście szyba była cała zaparowana i kompletnie nie widziała jego nagiego ciała. Problem w tym, że nie wiedziała, czy kiedy on wyjdzie spod prysznica, to ona wystarczająco szybko przyjrzy się jego obnażonej twarzy, bo przecież była tylko kobietą i jak każda kobieta mogła całkiem przypadkowo obadać pewne rejony jego męskiego ciała ze zwykłej kobiecej ciekawości...
— Podoba ci się to, co widzisz? — Rozległ się niski głos tuż przy jej uchu.
Sakura w pierwszej chwili zadrżała, a potem ogarnęła ją panika.
— Kakashi-sensei, ja... — wyszeptała, szukając na szybko jakiejś wymówki.
Oczywiście, że podstawił klona i całkowicie ją przejrzał... W końcu to był zajebisty Hatake Kakashi. Zawsze był o krok przed nimi i doskonale wiedział, kiedy knuli coś przeciwko niemu.
— Co powiesz na małe przedstawienie tylko dla ciebie, Sakura-chan? — Jego głos. Jeszcze nigdy nie słyszała go w takim wydaniu.
Jej powieki niemal same zaczęły się przymykać, a wówczas Sakurę olśniło.
Zawiązała pieczęć i wyszeptała:
— Kai.
Kakashi zaśmiał się, a wibracja tego śmiechu rozeszła się po jej wnętrzu. Zadrżała.
— Och, Sakura. — Ręka Kakashiego objęła jej brzuch i przycisnęła jej plecy do niego, aż wydała okrzyk zaskoczenia. — To nie żadne genjutsu. Nie potrzebuję genjutsu, aby doprowadzić kobietę do takiego stanu...
Sakura zaczęła ciężko oddychać, zarówno pod wpływem jego tonu głosu, a także tego, iż zauważyła, że klon Kakashiego zakręcił wodę.
— To tylko magia mojego głosu...
Sakura wciągnęła z sykiem powietrze, gdy klon Kakashiego otworzył drzwiczki prysznica, a para, która wydostała się teraz na zewnątrz, wciąż jeszcze spowijała jego ciało. Jednak Sakura już niemal czuła przedsmak tego, co ją czekało.
I wtedy też w jej umyśle zaświtała myśl. Przecież wcale nie musiała dzielić się z Naruto i Sasuke tym, co odkryła. Nie musiała im mówić, co takiego Kakashi skrywa pod maską. To mógł być jej sekret. Sekret, który utrzyma do końca swoich dni.
CZYTASZ
KakaSaku smut-shoty (18+)
FanfictionTu znajdą się smut scenki bez fabuły. Może być ostrzej niż do tej pory... tak tylko ostrzegam!