Rozdział 2

0 0 0
                                    

Dni mijały mi tak szybko że nim się obejrzałam było lato i środek wakacji, zrobiły nam się spore tłumy na niektórych zajęciach, kilku instruktorów miało urlop więc dzieliliśmy się ich zajęciami, było ich naprawdę sporo i gdy wracałam do domu od razu szłam spać, wstawałam rano i znowu cały dzień zajęć. Tak mniej więcej wyglądał mój początek lata, gdy nadeszła sobota umówiłam się z przyjaciółką na drinka do klubu Angel w którym ostatni raz byłam z moimi pracownikami. Ubrałam się w dosyć obcisłą sukienkę aż do kostek na cienkich ramiączkach z rozcięciem na nodze które było lekko nad kolano. Włosy zostawiłam tak jak same się ułożyły czyli lekkie spiralne loczki, spięłam jedynie kilka pasm z tylu aby nie leciały mi do oczu, oczy podkreśliłam cieniutką czarną kreską i tuszem, nałożyłam odrobine różu i rozświetlacza i byłam gotowa, na nogi wsunęłam czarne krótkie trampki i wyszłam z domu kierując się w stronę rynku gdzie miałam spotkać się z moją przyjaciółką którą znam od piaskownicy Dianą. Spacer zajął mi trochę ponad dwadzieścia minut a na miejscu tak jak się spodziewałam nie było jeszcze mojej przyjaciółki, to nigdy się nie zmieni zawsze się spóźnia. Darowałam sobie już nawet dzwonienie do niej bo pewnie pojawi się za jakieś pięć czy dziesięć minut, przejrzałam w tym czasie swoje social media a dokładnie social media szkoły, sporo osób pisało i pytało o zajęcia i to nie tylko ludzie z mojego miasta. Jeśli tak dalej pójdzie będę musiała znaleźć jeszcze większy lokal i zatrudnić więcej osób, nie spodziewałam się aż takiego zainteresowania. Diana zjawiła się po dziesięciu minutach i jak zawsze przeprosiła za swoje spóźnienie, weszłyśmy do środka klubu i zamówiłyśmy po drinku, zajęłyśmy pusty stolik i plotkowałyśmy.
-Zapomniałam Ci powiedzieć że możemy się śmiało upić bo Max po nas przyjedzie.-powiedziała Diana.
Max to jej narzeczony, nigdy nie spodziewałam się że będą razem znamy go od szkoły ale nigdy nie trzymaliśmy się razem.
-No to co powiesz na kilka szotów i uderzamy na parkiet?-zapytałam wstając od stolika.
-Nie musisz mnie namawiać.-Diana wstała od stolika chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku baru.
Zamówiłyśmy sześć szotów tequili, każda wypiła po trzy i już wiedziałam że jutro na pewno będę miała kaca jeśli nie zwolnimy tempa. Zeszłyśmy na dół aby dostać się do klubu, przed drzwiami siedziało dwóch facetów, pewnie ochroniarze. W jednym z nich rozpoznałam faceta który odgonił ode mnie poprzednim razem tego natrętnego gościa, wyglądał równie dobrze jak wtedy. Idealnie ułożone włosy, opięta koszulka na mięśniach i zarost, gdy przechodziliśmy przez drzwi spojrzałam jeszcze raz na niego a on uśmiechnął się delikatnie. Na parkiecie było mnóstwo ludzi, przecisnełyśmy się trochę na przód bliżej DJ'a leciały same najlepsze hity więc bawiłyśmy się świetnie. W przerwach pomiędzy tańcem wypiłyśmy jeszcze po kilka shotów a mój organizm już znacznie odczuwał efekty upojenia alkoholem, Diana gadała już od rzeczy i śmiała się ze wszystkiego więc to był odpowiedni moment żeby napisać do Maxa aby nas odebrał. Powoli przeciskałyśmy się w stronę wyjścia aby dostać się na górę, na odchodne wypiłyśmy po ostatnim shocie i czekałyśmy na Maxa. Siedziałyśmy na stołkach przy barze nie mając siły się już ruszyć, podszedł do nas facet dużo starszy od nas.
-Jak panienki się bawią?-zapytał.
-Właściwie to już skończyłyśmy zabawę-odpowiedziała Diana.
-Jeszcze młoda godzina, panienki napiją się ze mną.
-Nie dziękujemy nam już wystarczy. -odpowiedziałam zanim moja przyjaciółka zdążyła to zrobić bo wiem że ona by się pewnie zgodziła.
-Takie ładne panienki i mi odmawiają, tak nie może być.
-Larry daj Panią spokój chyba są dla Ciebie trochę za młode.-I znów ten głęboki głos który pojawił się tak nagle. Spojrzałam w jego kierunku, jak to jest że znowu pojawia się gdy ktoś mnie zaczepia.
-Oh Luke, Luke zawsze mogę próbować może akurat te panienki gustują w starszych.
-Nie wydaje mi się, a teraz znikaj i nie przeszkadzaj Panią.-mężczyzna uśmiechnął się do niego, a facet odszedł.
-Wybaczcie to nasz lokalny podrywacz.
-Nic się nie stało, nie był szkodliwy.-odpowiedziała Diana a ja tylko się uśmiechnęłam bo byłam zbyt wpatrzona w jego ciemne oczy i rzęsy dłuższe od moich. Chłopak obdarzył nas uśmiechem i odszedł, po dziesięciu minutach zjawił się Max i poszłyśmy z nim do samochodu, odwiózł mnie do domu i pojechali do siebie. Szybko przebrałam się w piżamę i zmyłam makijaż, nie miałam już siły na prysznic wiec odpuściłam i położyłam się do łóżka. Trochę wirowało mi w głowie ale udało się szybko zasnąć.

Niedziela była straszna nie umiałam wstać z łóżka, męczył mnie kac i jedyne z czego się cieszyłam to to że dzisiaj nie jest rodzinna niedziela bo na pewno nie dałabym rady. Przed godzina dwunastą wyszłam w końcu z łóżka i zadzwoniłam do Diany żeby zapytać jak ona się czuje, odebrała niemal natychmiast.
-Hej, żyjesz?-zapytalam.
-Ledwo, głowę mi chce rozwalić, ten shot na odchodne nie był dobrym pomysłem pół nocy wymiotowałam.
-Boże aż tak cię dowalił? Ja miałam tylko helikopter ale szybko zasnęłam.
-Jest tak źle że nie wiem czy do wieczora mi przejdzie.
-Następnym razem nie będziemy tak szaleć, po prostu wyjdziemy jak normalni ludzie na jednego lub dwa drinki i usiądziemy sobie na zewnątrz. Trzeba korzystać z pogody.
-Zgadzam się, ale na razie nie chce nawet myśleć o drinkach.-rzekła moja przyjaciółka.
-Idź się lecz ja idę coś zjeść bo chyba zwymiotuje wnętrzności.
-Ja już to zrobiłam i chyba zaraz znowu to zrobię. Muszę kończyć.-powiedziała i rozłączyła się.
Przygotowałam sobie lekkie śniadanie a raczej śniadanio-obiad i do wieczora leżałam przed telewizorem oglądając serial. Na szczęście jutro miałam wolne i czekała mnie wizyta u lekarza a później umówiłam się z mamą na małe zakupy w galerii.

Budzik wyrwał mnie z głębokiego snu o ósmej rano, szybko zrobiłam poranną toaletę i lekki makijaż, zjadłam szybkie śniadanie i wypiłam kawę po czym wsiadłam w auto i pojechałam ja umówioną wizytę.
Zaparkowałam auto przed budynkiem i udałam się do środka, musiałam jeszcze chwilę poczekać na swoją kolej w poczekalni.
-Lily zapraszam do gabinetu.
Wstałam z swojego miejsca i ruszyłam do gabinetu, rozsiadłam się na krzesełku i czekałam aż lekarz zacznie rozmowę.
-Przejrzałem wyniki i jest nieznaczna poprawa, zostaniemy przy aktualnych tabletkach i zbadamy się oraz zrobimy usg. Może się Pani rozebrać i położyć na fotelu.
Tak też zrobiłam, co miesiąc to samo, sprawdzanie czy może coś się polepszyło.
Lekarz przeszedł do badania oraz do usg.
-Niestety ale niestety bez zmian, ale jesteśmy na dobrej drodze wyniki są o wiele lepsze. Jeśli aktualne tabletki nic nie dadzą wdrożymy inną terapię. Może się Pani ubrać i myślę że widzimy się za 2 miesiące.
Ubrałam się wzięłam od lekarza receptę i wyszłam z gabinetu, wsiadłam do auta i pojechałam po mamę dzwoniąc do niej w między czasie żeby pomału szykowała się do wyjścia. Zaparkowałam przed bramą a mama zjawiła się po pięciu minutach.
-Cześć kochanie.-powiedziała wsiadając do auta.
-Hejka
-I jak tam wizyta u lekarza?-zapytała.
-Bez zmian.-odpowiedziałam i jak najszybciej chciałam zmienić temat.
-Skarbie tak mi przykro.
-Wiem mamuś ale proszę nie rozmawiajmy o tym.
-Oczywiście skarbie, jedziemy trochę zaszaleć moja szafa swieci pustkami wyrzuciłam większość starych ubrań.
-Czy przez większość mam rozumieć z dwie rzeczy?-droczyłam się z nią.
-Nie prawda. Jak bawiłyście się z Dianą?
-Dobrze, chyba aż za dobrze bo biedaczka się pochorowała.
-Biedactwo, spotykałyście jakiś przystojniaków?
-Serio mamo?-zapytałam zerkając na nią.
-No co nie będziesz wiecznie sama.
-Wiesz że na razie nie chce się z nikim wiązać.
Resztę drogi do galerii przejechaliśmy w ciszy, przeszłyśmy chyba wszystkie możliwe sklepu również te z rzeczami dla dzieci bo jakby nie było za niedługo pojawi się w naszej rodzinie bobas a Julia na pewno ucieszy się z rzeczy które kupiłyśmy. Wieczorem niestety wpadły mi zajęcia bo jedna z instruktorek się pochorowała i musiałam ją zastąpić, byłam tak zmęczona tym dniem że jedyne o czym marzyłam to moje łóżko. Lato powoli dobiega końca i mimo że bardzo bym chciała wykorzystać jeszcze pogodę na jakiś późny wieczorny spacer to najzwyczajniej w świecie nie mam na to siły. Po zajęciach wstąpiłam do sklepu po jakieś niezdrowe przekąski i wróciłam do domu, rozsiadłam się przed telewizorem i odpaliłam serial a gdy zbliżała się godzina 23 poszłam się kąpać i spać bo jutro czeka mnie dzień pełen zajęć.

Pozwól mi być Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz